Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łańcut wciąż nie zdobyty, Sokół pokonał wicelidera

Łukasz Pado
Krzysztof Kapica
Koszykarze Neto Sokoła Łańcut potwierdzili, że na swoim terenie są nie do pokonania. W meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza wygrali 79:72 (20:18, 19:13, 19:15, 21:25).

Łańcucianie od początku meczu narzucili swój styl gry. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego szybko objęli prowadzenie i kontrolowali wynik. Niestety w końcówce pierwszej kwarty nasza ekipa nieco przyspała i swój moment mieli goście. Głównie za sprawą Łukasza Grzegorzewskiego MKS zniwelował straty do dwóch punktów, a zaraz na początku drugiej kwarty wyszedł na prowadzenie (20:21). Kilka minut trwała walka kosz za kosz, do stanu 27:28. Gospodarze wtedy wzmocnili defensywę i szybko odjechali rywalowi. Niemoc przyjezdnych przełamał Łukasz Szczepka. Kwartę nr 2 zakończył jednak skutecznym wejściem pod kosz Maciej Klima.

Po zmianie stron lepiej w grę weszli goście, odrobili nieco straty (41:38), ale nie nacieszyli się długo. Rzuty Klimy (za trzy) i Fortuny znów pozwoliły uzyskać przewagę miejscowym (46:38). Lekarstwem na niemoc gości znów okazał się kapitan Szczepka. Akcją 2+1 wlał swoich kolegów dodatkową dawkę energii. Efekt? Michał Wołoszyn trafił za trzy i z przewagi Sokoła zostało tylko 2 punkty. Koniec trzeciej kwarty to jednak znów popis gospodarzy, a konkretnie Szurleja, Klimy i Wilczka.

Ostatnia kwarta długo układała się po myśli łańcucian. Goście gubili się w ataku, a gospodarze to wykorzystywali. Gdy Klima na niespełna 6 minut przed końcem meczu efektownym wsadem podwyższył prowadzenie Sokoła do 16 punktów (66:50) wydawało się, że wystarczy dograć spokojnie ten mecz do końca. Nic bardziej mylnego, gdyż przebudził się Grzegorzewski, a Wołoszyn pokazał Klimie, że też umie efektownie pakować piłkę do kosza. Kolejnym zabójczym ciosem miał być rzut Dubiela na 71:58. Trener gości widząc nieporadność swoich graczy pod koszem wykorzystał ostatni czas. Opłaciło się Wołoszyn i Zieliński sprawili, że MKS wrócił do gry (73:68). Był to jednak tylko "łabędzi śpiew" gości. Dariusz Kaszowski wziął czas, wybił tym rywali, którzy w decydujących momentach zbytni się podpalili i popełnili wiele błędów. Dużo zimnej krwi zachował za to Bartosz Dubiel wsadem dobijając rywala.

Składy drużyn w poniedziałkowych Nowinach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24