Latem w 4 lidze podkarpackiej przeprowadzono kilka bardzo ciekawych transferów i to sprawia, że sezon może być bardzo ciekawy

Prezes spadkowicza z 3 ligi KS-u Wiązownica Ernest Kasia mówił, że oczywiście chcieliby powalczyć o awans, ale jednak na spokojnie podchodzą do sprawy. Transfery jednak pokazują, że ten awans nie jest im na pewno obojętny, bo pozyskali dwie mocne „strzelby” w osobach Patryka Zielińskiego i Jakuba Kądziołki. Ten pierwszy to postać doskonale znana w podkarpackiej 4 lidze, bo przecież w sezonie 2018/2019 był królem strzelców w barwach Izolatora. Kądziołka zaliczył natomiast ostatnio bardzo dobry sezon w Głogovii.

Porządne bomby odpalili również krośnianie, którzy pozyskali takich zawodników jak Damian Jędryas i Tomasz Płonka. W zeszłym sezonie krośnianie liczyli się również w grze o awans, ale wydaje się, że w decydujących momentach zabrakło im doświadczenia. Dwóm wspomnianym wcześniej zawodnikom akurat tego elementu na pewno nie zabraknie, więc wydaje się, że zespół Dariusza Liany wychodzi na czołowe miejsce wśród potencjalnych kandydatów do awansu.

Jak zawsze jednak mogą się pojawić zespoły, które zaatakują tak z „tylnego fotela”. Tym razem może wskazanie „czarnego konia” nie jest takie proste, ale ponownie groźna na pewno będzie Stal II Mielec. Tam jednak doszło do zmiany trenera tuż przed startem sezonu.

Bardzo ciekawie wygląda drużyna jarosławska... Sebastian Pawlak czy Paweł Hass to zawodnicy, którzy mogą mocno pociągnąć ten zespół do góry, bo kadrowo wygląda znacznie lepiej niż ostatnio.

Znacznie ciszej pod względem transferów było tym razem w Głogovii, ale to zespół, który wciąż kadrowo wygląda naprawdę dobrze. Poza tym ostatnio można było mówić, że jednak trochę brakuje im zgrania, a tym razem ta drużyna też się „dotarła” i choć straciła Jakuba Kądziołkę, Dariusza Frankiewicza czy Krzysztofa Szymańskiego, to jednak także może być groźna dla każdego rywala.

Drugim takim zespołem jest, już może trochę tradycyjnie, Izolator Boguchwała, który kadrowo może i jest słabszy (minimalnie) niż w zeszłym sezonie, ale jednak „Izolacja” to „Izolacja”. Osobno trzeba też na pewno wspomnieć o beniaminkach, bo ci oczywiście zawsze są nieprzewidywalni, ale tym razem wydaje się, że mamy też dwa wyjątkowe (w pozytywnym sensie) przypadki.

Mowa oczywiście o drużynie MKS-u Arłamów Ustrzyki Dolne i SPEC Stali Łańcut. Ambicje drużyny z Arłamowa nie są dla nikogo tajemnicą i wszystko wskazuje na to, że na 4 lidze na pewno tamtejsi działacze nie chcieliby się zatrzymywać. W realizacji planów trochę przeszkodziła im pandemia, przez którą wcześniej zakończony został sezon 2019/2020 (wtedy nie udało się awansować do 4 ligi), ale w minionych rozgrywkach w „okręgówce” nie mieli sobie równych. Łańcucianie też doczekali się wreszcie porządnego sponsora i tu może nie ma aż takich aspiracji, by ciągle walczyć o awans, ale na pewno celem minimum na rozpoczynający się sezon będzie przynajmniej spokojne utrzymanie, ale niewykluczone, że coś więcej.