Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lato: Nikt mnie gumką z historii nie wymaże

Cezary Kassak
- Nie mogę się doczekać, kiedy drużyna z naszego regionu znowu zagra w ekstraklasie - mówi Grzegorz Lato, wybrany przez kibiców na piłkarza 70-lecia Podkarpackiego ZPN.

W piłce osiągnął pan niesamowicie dużo. Czy przy tylu sukcesach takie wyróżnienia, jak 1. miejsce w plebiscycie na piłkarza 70-lecia na Podkarpaciu, mają jeszcze znaczenie?Oczywiście, choćby dlatego, że człowiek sobie przypomina młodzieńcze lata. I dlatego, że przecież nie brakowało na Podkarpaciu klasowych zawodników. Takich jak na przykład Jan Domarski - mój serdeczny przyjaciel. Często powtarzam, że gdyby nie jego gol na Wembley, nie byłoby słynnej jedenastki Górskiego ani Grzegorza Laty - króla strzelców MŚ.

Poza panem i Janem Domarskim na plebiscytowym podium jest jeszcze Bogusław Wyparło, który był pańskim podopiecznym, gdy w latach 90. trenował pan mielecką Stal. Solidny bramkarz, choć ja jestem zdania, że właściwie nie ma dobrych bramkarzy, są tylko źle trafieni (śmiech).

W pierwszej dziesiątce plebiscytu kogoś panu brakuje?Podbrożnego. Jakby nie było, z Legią zdobywał MP, grał w Lidze Mistrzów, gdzie warszawianie daleko zaszli. Wyżej niż na 8. miejscu mógłby być Leszek Pisz. Bardzo dobry piłkarz. Cieszę się, że w dziesiątce jest tylu zawodników Stali Mielec. To nie może dziwić, bo w historii futbolu w naszym regionie Mielec ma największe dokonania.

Gdyby wybierano piłkarza wszech czasów w Polsce, na kogo by pan głosował? Trudne pytanie. Mieliśmy na przestrzeni lat całą plejadę wspaniałych zawodników. Myślę, że dobrze by było podzielić ich na dekady. Młodsi kibice często głosują na tych piłkarzy, którzy teraz grają, ale trzeba patrzeć na osiągnięcia. Najlepiej, gdyby w takich plebiscytach wypowiadali się trenerzy, prezesi, kapitanowie drużyn. Jeśli chodzi o tych piłkarzy, których widziałem w akcji, to pewno Kaziu Deyna. To był tego typu rozgrywający, jak we Francji Zidane. Gracz, który umiał wszystko: przyjąć, podać, strzelić. Włodek Lubański też potrafił niesamowite rzeczy zrobić z piłką.

Mecz z dawnych czasów, o którym pan najczęściej myśli to…Pamiętny pojedynek „na wodzie” RFN - Polska na mistrzostwach świata w 1974 r. Dzisiaj pewnie by się nie odbył. Warunki były anormalne, a i tak stworzyliśmy masę sytuacji. Świetnie bronił Maier. Niemcy wygrali po strasznej walce.

Wydaje się, że najlepszą piłkę grali wówczas Holendrzy, tyle że w meczu o złoty medal MŚ mieli akurat słabszy dzień. Wychodzi na to, że gdybyście pokonali Niemców, to i finał byłby wasz. Holandia rzeczywiście miała najmocniejszą ekipę. Tak samo było zresztą na mistrzostwach w 1978 roku, kiedy Holendrzy też polegli w finale. Trzeba pamiętać, że my trzecie miejsce zajęliśmy również na mistrzostwach w 1982 roku, w bardzo trudnym okresie. Wprowadzono stan wojenny, nikt nie chciał z nami grać.

Kiedy pan skończył karierę, trudno było wytrzymać bez treningów, meczów?Teoretycznie skończyłem w wieku 34 lat, po dwóch operacjach ścięgna Achillesa. Ale gdy wyjechałem do Kanady, koledzy namówili mnie na grę w klubie Polonia Hamilton. Kupiłem sobie nowe buty. Kupiłem, bo byliśmy amatorami. Zdobyliśmy mistrzostwo okręgu.

Dlaczego nie poszło panu w roli trenera?Ja bym tak nie powiedział, że mi nie poszło. Jeszcze w Kanadzie, w Toronto, prowadziłem zawodową drużynę North York Rockets. Dotarliśmy do półfinału ligi. Po powrocie do kraju dwa lata trenowałem Stal Mielec. Raz ją utrzymałem w lidze, a w następnym roku zajęliśmy wysokie 6. miejsce. Z Olimpią Poznań awansowałem do ekstraklasy, ale pojawiły się problemy finansowe, zaczęto wyprzedawać zespół, więc zrezygnowałem. Warunkiem sukcesów jest jednak mądra polityka. Tego zabrakło na przykład w Stali Mielec, którą w 1996 r. jeszcze raz zgodziłem się objąć. Bo jak tu być trenerem w klubie, w którym nie płaci się zawodnikom? Doszło do tego, że sekcję rozwiązano.

Bierze pan pod uwagę, że jeszcze poprowadzi jakąś drużynę?Nie, w tej chwili jestem już na to zbyt wygodny. Praca trenerska to stresujące zajęcie. Siedzi się na bombie, a kto inny ją odpala. Jak nie ma wyników, trener pierwszy jest do wymiany.

W swoim życiu miał pan również epizod polityczny.Wiesław Ciesielski namówił mnie, żebym wystartował na senatora z rekomendacji SLD. Powiedziałem: „Wiesiu, mogę kandydować, tylko nie zmuszajcie mnie, żebym zapisywał się do partii”. Kiedy dziennikarze pytali o aborcję, podkreślałem, że jestem chrześcijaninem.

Choćby po wynikach plebiscytu na piłkarza 70-lecia na Podkarpaciu widać, że jest pan nadal ceniony przez kibiców. Mimo wszystko trochę pan jednak stracił w ich oczach wtedy, kiedy był pan prezesem PZPN. Nie zadaje pan sobie dziś pytania: po co mi to było?Nie żałuję, że byłem prezesem, skądże! Wziąłem to po Michale Listkiewiczu, w najgorszej możliwej sytuacji, już po wybuchu afery korupcyjnej. Niektórzy politycy kombinowali, żeby to na nich, a nie na PZPN, spłynął ewentualny splendor za organizację w Polsce mistrzostw Europy. Na siłę, bezpodstawnie chciano wprowadzać kuratora. Rozpętano na mnie nagonkę pod hasłem „wszystkie chwyty dozwolone”. Powiedziałem kiedyś dziennikarzom: choćbyście nie wiem co pisali, nikt mnie gumką z historii piłki nie wymaże. Następcom w związku zostawiłem na kontach prawie 120 milionów złotych, a miały być „trupy w szafach”. Zresztą jeden „trup” z szafy wypadł… na Podkarpaciu. Na tym, jak postrzegano związek, zaważył też wynik na Euro 2012. Ale przecież ja nie gram. Zorganizowałem reprezentantom takie warunki, jakich długo nie będą mieli.
W
przyszłym roku Polska znowu zagra w ME. Jakie mamy szanse? W takich turniejach nie ma słabeuszy, ale dużo zależy od losowania. Tak więc poczekajmy z prognozami. Jestem ostatnim, który źle życzyłby reprezentacji.

Co pan obecnie porabia?Gdyby nie podnieśli wieku emerytalnego, byłbym już szanownym emerytem. Na emeryturę będę mógł iść w lutym 2016 r. Mieszkam w Mielcu, śledzę to, co się dzieje w podkarpackiej piłce. Z utęsknieniem czekam na to, aż jakiś klub z naszego województwa znowu zagra w ekstraklasie.

Grzegorz Bolesław Lato

Urodził się 8 kwietnia 1950 r. w Malborku. Jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy. Wystąpił w 100 oficjalnych meczach reprezentacji (45 bramek). Ma w dorobku dwa medale mistrzostw świata (1974, 1982). Król strzelców MŚ ’74 (7 goli). Złoty (1972) i srebrny (1976) medalista igrzysk olimpijskich.

Kluby: Stal Mielec (1962-80), KSC Lokeren (80-82), Atlante Meksyk (82-84), Polonia Hamilton (84-91). Ze Stalą dwukrotny mistrz kraju (1973, 1976). Dwa razy był też królem strzelców ekstraklasy (1973, 1975). Ogółem w I lidze strzelił 111 goli.

W latach 90. był kandydatem na stanowisko selekcjonera reprezentacji. Zasiadał w Senacie (2001-2005). W latach 2008-2012 prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24