Lech Poznań podzielił się swoimi wynikami finansowymi za poprzednie trzy sezony. Z roku na rok przychody klubu rosną. Jeszcze w sezonie 2015-16 wynosiły one 78,3 mln zł, podczas, gdy w poprzednim sezonie (2017-18) – już 115,8 mln zł. Tak duże wartości wynikają głównie z faktu, że Lech zarobił aż 51,9 mln zł na transferach, podczas, gdy rok wcześniej tylko 21,8 mln zł.
Działalność podstawowa, do której nie wlicza się przychodów z transferów czy europejskich pucharów, przyniosła prawie 60 mln zł przychodu. Z jakich źródeł Lech czerpie najwięcej?
- Prawa telewizyjne – 23 proc.
- Reklamy (gotówka) – 22 proc.
- Bilety i karnety – 19 proc.
- Handel – 15 proc.
- Loże – 6 proc.
- Karnety i bilety VIP – 4 proc.
- Pozostałe – 12 proc.
W sumie poprzedni sezon klub zakończył na dużym plusie – 22,4 mln zł. - Jest to głównie pochodna przychodów transferowych. Nie ma się co przywiązywać do tej liczby, bo tak zawsze nie będzie, natomiast jednostkowo jest to największy zysk brutto w historii klubu – mówi Tomasz Kacprzycki, dyrektor finansowy Lecha Poznań.
Zobacz też: Lech Poznań: Christian Gytkjaer blisko klubowego rekordu! "Gytgol" powalczy też o koronę króla strzelców?
Pytanie zatem, co klub zamierza zrobić z tak dużą nadwyżką budżetową? - Część z tych pieniędzy już została wydana, część zostanie wydana w przyszłości i teraźniejszości. W zeszłym sezonie wydaliśmy kilkanaście milionów złotych na rozwój infrastruktury klubu, co ma przynieść w przyszłości jeszcze lepsze efekty szkolenia w akademii. Część środków została też wydana na transfery – dodaje Kacprzycki.
W klubie nie ukrywają też, że dodatnie saldo pozwoliło zarządowi zrezygnować ze sprzedaży Roberta Gumnego, czekając tym samym na lepszą ofertę.
Wyniki finansowe klubu byłyby jeszcze bardziej imponujące, gdyby udawało się regularnie grać w europejskich pucharach. W sezonie 2015-16, gdy Kolejorz występował w fazie grupowej Ligi Europy, zanotował z tego źródła przychody na poziomie 23,1 mln zł, podczas gdy w ostatnich dwóch latach 3-4 mln zł.
- Siedzieliśmy sobie niedawno z prezesem Klimczakiem i przeglądaliśmy tabelki. Wiadomo, że lubimy to robić i porównywaliśmy przychody klubu od 2008 r. – one wyglądały różnie, raz lepiej, raz gorzej. Wniosek był prosty: opłaca się być mistrzem Polski i opłaca się być w europejskich pucharach – uzasadnił Tomasz Kacprzycki.
Zobacz też: Lech Poznań: Kto w meczu z Arką Gdynia zastąpi Pedro Tibę?
Jedyna rzecz, która może niepokoić to skala wydatków na pierwszą drużynę. Otóż, gdyby bliżej przyjrzeć się danym za poszczególne lata, to okazuje się, że udział kosztów utrzymania pierwszej drużyny stale rośnie. W sezonie 2015/16 wynosiło to 40,2 proc., rok później – 40,6 proc., a w poprzednim sezonie już 42,11 proc. Co więcej, z roku na rok zmienia się struktura wynagrodzeń i systematycznie rośnie wynagrodzenie stałe (od 71 do 73 proc.), a tym samym maleją premie.
Zobacz też: Lech Poznań w sobotę wstał z kolan, ale teraz trzeba zrobić kolejne kroki
Lech ujawnił też, że chciałby wybudować centrum badawczo-rozwojowe, a planowana wartość inwestycji to aż 40 mln zł. - Budowa jeszcze nie jest przesądzona. Jesteśmy w fazie przygotowań. Mamy umowę z projektantem, zbadaliśmy wnioski o dofinansowania. Sytuacja finansowa klubu powoduje, że możemy realnie myśleć o tej inwestycji w perspektywie trzech-czterech lat - przyznał dyrektor finansowy Lecha, jednocześnie podkreślając, że wyróżnikiem Lecha na tle innych klubów ma być właśnie silna akademia.
Cały audyt dostępny jest na stronie klubu.
Zobacz też:
POLECAMY:
Zobacz też: Nawałka po meczu z Legią Warszawa: Legia praktycznie nie stworzyła sobie żadnej sytuacji
Źródło: MJ Media
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?