Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarstwem pierwsza liga

ROMAN RYBICKI
KRZYSZTOF HERBACIŃSKIAbsolwent AWF w Krakowie, trener koszykówki od 25 lat. Były zawodnik AZS AWF Kraków. Żona Grażyna - pracownica banku; córka Kinga - studentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie; syn Bartosz - uczeń VII LO, koszykarz Resovii.
KRZYSZTOF HERBACIŃSKIAbsolwent AWF w Krakowie, trener koszykówki od 25 lat. Były zawodnik AZS AWF Kraków. Żona Grażyna - pracownica banku; córka Kinga - studentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie; syn Bartosz - uczeń VII LO, koszykarz Resovii.
Rozmowa z KRZYSZTOFEM HERBACIŃSKIM, trenerem koszykówki w MLKS-ie Rzeszów

- Od kilka lat rozbudzacie apetyty kibiców żeńskiej koszykówki w Rzeszowie na awans do pierwszej ligi i ciągle was ktoś wyprzedza…

- Chcąc grać w pierwszej lidze trzeba mieć na to warunki, a my ich nie mamy. Przede wszystkim brakuje pieniędzy. Gdyby dzisiaj znalazł się ktoś, kto zechciałby zainwestować w zespół 70 tysięcy rocznie, to w ciągu sezonu jesteśmy w stanie wywalczyć awans. Z braku środków wynikają także warunki, w jakich trenujemy i gramy. W Zespole Szkół nr 2 przy ul. Rejtana sala nadaje się do remontu. Z parkietu wypadają klepki i trzeba dokonywać cudów, by przebiec z piłką jednocześnie kozłując, a w sali II LO, gdzie gramy też mecze ligowe, dużo lepiej nie jest.

- Ale przecież są w Rzeszowie dwie odpowiadające wszelkim standardom hale...

- Są, ale wynajęcie sali w ROSiR na trzy treningi w tygodniu i mecze pochłonęłoby prawie całą naszą roczną dotację. Zabrakłoby nam pieniędzy na wyjazdy.

- I pewnie na wywiązanie się z zobowiązań wobec zawodniczek.

- Pan chyba żartuje. U nas zawodniczki dopłacają do tego, że grają.

- Teraz to pan żartuje...

- Nic podobnego. Płacą przecież miesięczne składki członkowskie. Żadna z nich nie otrzymuje ani grosza z klubu. Niektórym pomagamy jedynie fundując miejsce w internacie.

- I w takiej sytuacji znajduje pan chętne do gry?

- Jak na razie nie narzekam. Szkolenie młodych koszykarek można w Rzeszowie uznać za wzorcowe. Kilka moich byłych wychowanek, w tym Elżbieta Kąsek i Lucyna Pelc, prowadzi grupy młodzieżowe. Natomiast Krystyna Kuczma zajmuje się szkoleniem najmłodszych koszykarek. Dużą pomoc w prowadzeniu klubu świadczą także moi byli uczniowie, Adam Kunior i Mirosław Gosztyła. Jeśli chodzi o szkolenie, to teraz jest znacznie lepiej niż wtedy, gdy tworzyliśmy koszykówkę przy Zespole Szkół CRS. Wówczas pracowałem z dziewczętami, które dopiero w szkole średniej zetknęły się z tą dyscypliną.

- Mimo to odnosił pan sukcesy.

- W głównej mierze nastawiałem się na stworzenie zespołu na igrzyska szkół rolniczych, jako że działaliśmy i do tej pory stowarzyszeni jesteśmy w tym pionie. W ciągu kilkunastu lat drużyna zdobyła cztery medale złote i cztery srebrne.

- Ale był też taki okres, gdy występowała w drugiej lidze.

- W ciągu trzech lat udało mi się wyszkolić zespół, który wygrał rozgrywki regionalne, w barażach pokonał drużynę z Jeleniej Góry z obecną kadrowiczką Elą Trześniowską, i awansował do drugiej ligi, odpowiadającej dzisiejszej pierwszej lidze. Niestety, graliśmy w niej tylko przez jeden sezon. Mieliśmy sporego pecha. Jola Makarska znalazła się w szpitalu i zabrakło jej w bardzo ważnych meczach. Przegraliśmy wówczas po dogrywce jednym punktem decydujący o utrzymaniu pojedynek w Katowicach z AZS.

- Ale nie był to koniec znaczących sukcesów pańskich wychowanek?

- Owszem, po połączeniu się z AZS-em Rzeszów drużyna wywalczyła awans do ekstraklasy, a spory wkład w ten sukces wniosły cztery dziewczyny z Tęczy, bo tak nazywał się nasz zespół. Były to Izabela Kieszkowska, Jolanta Makarska, Lucyna Pelc i Elżbieta Kąsek. AZS trenował wówczas Marian Marciniec. Dla mnie nie był to udany mariaż. Miałem się zajmować prowadzeniem drugiego zespołu, a dodatkowo próbowano zrzucić na moje barki nabór młodzieży do sekcji. Dostawałem za to grosze. Przeliczając na dzisiejsze złotówki, było to niewiele ponad pół setki.

- I godził się pan?

- Działacze AZS-u obiecywali, że załatwią mi mieszkanie spółdzielcze, z czego w końcu nic nie wyszło. Dlaczego, sam nie wiem. Mieszkanie mi przysługiwało. Rozmawiałem o tym z szefami spółdzielni mieszkaniowych i wszędzie bym lokal otrzymał, tylko nie w Rzeszowie.

- Dzisiaj pańska gaża na pewno jest znacznie wyższa...

- Kiedy poruszam ten temat z trenerami innych drużyn, to twierdzą, że za takie pieniądze nie wsiedliby do samochodu, by pojechać na trening. Dla mnie jednak 600 złotych ma wartość.

- W zespole MLKS-u grają dziewczęta nie tylko z Rzeszowa i okolic, ale z całego niemal województwa. Jak pan to robi?

- To, że w MLKS-ie mogą trenować dziewczęta spoza Rzeszowa decydują dwa czynniki. Przede wszystkim szkoła, w której uczę, dysponuje internatem i mam je gdzie ulokować. Po drugie współpracuję z nauczycielami z kilku szkół w województwie. Tak np. Paulina Moskwa trafiła do MLKS-u ze Strzyżowa, gdzie odkrył ją tamtejszy nauczyciel Maciek Piekarz. Ewelinę Busztę z Wierzawic skierował do mnie Marek Gołąb, nauczyciel muzyki, który także zajmował się sportem. Joasię Węklar z Krosna wyłowiłem podczas rozgrywek szkolnych, podobnie jak Partycję Guzarę z Tarnawy. Edytę Szelewę natomiast przywiózł ojciec, gdyż wiedział, że w szkole jest internat i że tutaj będzie mogła nauczyć się grać w koszykówkę.

- Ale przecież dziewczęta kończą szkołę i co wówczas?

- Właśnie. Tutaj mam problem. Z reguły odchodzą do innych klubów, gdzie mają perspektywę rozwoju. Nas, jak już wspomniałem, nie stać na grę w pierwszej lidze. I jeśli to się nie zmieni, to kolejne zawodniczki będą opuszczać MLKS. Tak jak to zrobiła ostatnio Anna Koszela, która wybrała Koronę Kraków. Na obecnym szczeblu rozgrywek my stanowimy zespół, od którego inni się uczą i w konfrontacji ze słabszymi drużynami trudno jest mobilizować dziewczęta do maksymalnego wysiłku. Chcąc czynić postępy trzeba grać z mocnymi.

- Wracamy więc do początku rozmowy. Tylko bogatszy klub i pierwsza liga mogą zapewnić rzeszowskiej koszykówce żęńskiej właściwy rozwój...

- Taka jest prawda. Ciągłe zaczynanie od nowa może w końcu zniechęcić...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24