Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz odmówił przyjęcia dziecka z gorączką. Tego dnia był problem z obsadzeniem dyżurów

Klaudia Oronowicz-Chudzik
Klaudia Oronowicz-Chudzik
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Przeworsku
- Chcieliśmy skorzystać z nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w SPZOZ Przeworsk, bo nasz 7-letni synek miał ponad 39 stopni gorączki. Zostaliśmy odesłani z kwitkiem, bo lekarz był zmęczony - skarżą się rodzice. Dyżurujący wtedy lekarz, widzi to nieco inaczej.

Sytuacja miała miejsce 15 sierpnia. Pani Ewa (nazwisko do wiadomości redakcji), wraz z mężem przywiozła dziecko na opiekę świąteczną w Przeworsku. Syn był w ciężkim stanie, miał ponad 39 stopni gorączki – zaznaczają rodzice. Niestety, lekarz odmówił przyjęcia go. Rodzice przesłali nam nagranie, na którym pielęgniarka potwierdza, że dziecko zostało nieprzyjęte. Zamierzają złożyć skargę do szpitala.

- Pielęgniarka nie chciała zarejestrować mojego dziecka i odsyłała mnie do innych szpitali w Łańcucie i Jarosławiu. Byłam tam o 18.45, a lekarz powinien przyjmować do 19 – skarży się mama chłopca. – Po 19 też nikt nie przyjmował – dodaje.

- Pani, która rejestrowała powiedziała, że lekarz nie kazał jej już nikogo przyjmować. Poszłam do niego, by go o to zapytać. A rejestratorka popilnowała dziecko. Usłyszałam od doktora, że pracuje już czwartą dobę i nie widzi na oczy. Odpowiedziałam, że moje dziecko przy takiej temperaturze też ledwo widzi na oczy i wyszłam.

Matka dziecka udała się do Izby Przyjęć w Przeworsku, gdzie lekarze chcieli wziąć je na obserwację. Nie chciała jednak zostawiać synka, więc pojechała do szpitala w Łańcucie. Tam została natychmiastowo przyjęta.

Zapytaliśmy lekarza Janusza Szynala – zastępcę dyrektora ds. lecznictwa, który pełnił wtedy dyżur, czy pamięta tę sytuację i jak się do tego odnosi

- Tak, pamiętam. Wziąłem wtedy dyżur od godz. 13 do 19, w nieobsadzonym dniu (nie było zaplanowanego lekarza dyżurnego). Podobnie jak w innych dniach długiego weekendu. Starałem się wraz z koleżanką zapewnić dostęp do lekarza od 12-go do 16-go sierpnia. Pomogliśmy wielu pacjentom. Kilka osób skierowaliśmy do szpitala.

Tego dnia był problem z obsadzeniem dyżurów

- W ostatniej chwili, koleżanka po nocnej zmianie zgodziła się zostać do godz. 13, a ja wziąłem dyżur od 13 do 19. Następny lekarz przyszedł o 21 i w ten sposób udało nam się zapewnić obsadę prawie całego dyżuru. Zapowiedziałem pielęgniarce 15 minut przed końcem pracy, by już nikogo do mnie nie rejestrowała, ponieważ obsługiwałem jeszcze równocześnie dwóch pacjentów w dość ciężkim stanie, których musiałem skierować do szpitala. O 19 musiałem wracać do domu. Zaznaczam, że to nie był mój planowany dyżur. Pamiętam, że rzeczywiście byłem bardzo zmęczony, bo od kilku dni cały czas pracowałem. Przyjąłem wtedy kilkadziesiąt osób. Nie mogłem niestety zostać dłużej. Przykro mi i przepraszam rozgoryczonych rodziców, ale są granice ludzkiej wytrzymałości, których przekraczać nie należy, bo można komuś nieświadomie zrobić krzywdę. Próbowaliśmy znaleźć lekarza na dyżur, ale nie jest to łatwe w dzień świąteczny, a tym bardziej w długi weekend. Pielęgniarka poinstruowała mamę chłopca, co powinna zrobić w tej sytuacji i gdzie się udać. Gdyby dziecko było w ciężkim stanie, zostałoby niezwłocznie przyjęte i skierowane do szpitala. W takich sytuacjach przerywa się przyjmowanie innych chorych. O godzinie 21 przyjechała pani doktor i dyżurowała całą noc – mówi nam doktor.

Dramatyczne braki kadrowe lekarzy

- Ludzie muszą przyjąć do wiadomości, że jest za mało lekarzy. A szczególnie w woj. podkarpackim. Borykamy się, tak jak inne szpitale, z brakiem kadry lekarskiej. Ci, którzy dyżurują, robią to ostatkiem sił. I społeczeństwo powinno o tym wiedzieć. Przykładowo ja w trakcie długiego weekendu dyżurowałem codziennie przez 5 dni. Warto też poczytać na stronie NFZ po co jest nocna i świąteczna opieka. My nie zastępujemy lekarzy rodzinnych. Mamy udzielić pierwszej pomocy w momencie, gdy zostały wyczerpane wszelkie inne możliwości. Natomiast wiele osób przychodzi do nas po prostu na przebadanie, do kontroli, po receptę, „przy okazji”. Rodzice przynoszą przeziębione dzieci, mimo że nic im się poważnego nie dzieje. Nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą zaszkodzić swoim pociechom ponieważ narażają je w poczekalni na kontakt z pacjentami z różnymi infekcjami, a często z zakażeniem Covid-19. To nieporozumienie – puentuje lekarz.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24