Lekarze nie zgodzili się na ewakuację dzieci

Odmówili także zgody na transport noworodków do innych szpitali. Ewakuacja dzieci okazała się niemożliwa.

Do wtorku lekarze z oddziału noworodkowego mieli zdecydować, czy wycofają wypowiedzenia z pracy, których termin mija 31 sierpnia.

- Neonatolodzy nie zgodzili się. Jednocześnie odmówili udziału w przewożeniu dzieci do szpitala w Prokocimiu i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Lublinie - mówi Bernard Waśko, dyr. WSS w Rzeszowie. - "Nie ma potrzeby przewożenia dzieci do innych szpitali" - taki podali powód. W tej sytuacji nie wiem, co zrobię. Nikt nie podejmie się transportu noworodków bez lekarzy. Ewakuacja jest wstrzymana.

Czy lekarze z Lublina lub Krakowa mogą wysłać po dzieci własne karetki?

- Jesteśmy w stanie przyjąć 9 noworodków, ale transport nie należy do nas. Musi go zorganizować dyrektor rzeszowskiego szpitala - tłumaczy Agnieszka Osińska, rzecznik Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.

Nie wiadomo, co stanie się z dziećmi po 1 września. Janusz Witalis, ordynator odziału noworodków nie chciał rozmawiać z mediami odsyłając do dyrektora szpitala im. Szopena.

- Choć lekarze zapowiadali, że mogą pracować po 31 sierpnia jako wolontariusze, nie ma takiej możliwości prawnej - wyjaśnia marszałek Zygmunt Cholewiński.

Nie skusiły ich większe pieniądze

Jakie podwyżki zaproponowano neonatologom?

- Proponowałem wszystkim lekarzom dodatek do pensji 800 zł. Nie zgodzili się. W poniedziałek rozmawialiśmy o wyższych pieniądzach, ale tylko dla neonatologów. Ponieważ można ich potraktować jako osobną, deficytową grupę zawodową. Nie zgodzili się być potraktowani inaczej, niż koledzy - tłumaczy B. Waśko.

Urzędnicy wreszcie coś zdecydują

Dziś u wojewody zbiera się sztab kryzysowy. Zapadnie decyzja, dokąd zostaną zabrani pacjenci z oddziałów, których lekarze odchodzą z pracy 1 września. Czy w obliczu kryzysu dojdzie do ewakuacji noworodków z dwóch rzeszowskich szpitali.