Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekcje religii w szkołach są poza kontrolą

Andrzej Plęs
FOT. TADEUSZ POŹNIAK
Władze oświatowe nie mają wpływu na to kto, w jaki sposób i na jaki temat prowadzi katechezę.

- Jesteście szkołą z prowincji, która nie ma przyszłości - usłyszeli podczas rekolekcji w kościele pw. św. Krzyża w Dębicy uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego.

Na taką katechezę młodzież nie była przygotowana. Większość wpadła w osłupienie, niektórzy gotowi byli wyjść z kościoła.

Prowadzący rekolekcje ksiądz Stanisław Składzień z Mielca uświadomił setce uczniów, że ich szkoła jest do niczego, nie ma żadnych osiągnięć, żadnych olimpijczyków. Dorzucił jeszcze, że tych, którzy podczas nabożeństwa stoją przed budynkiem świątyni, Bóg nie wysłucha, ale ich zniszczy i zmiażdży.

- Żałuję, że nie wyszłam wtedy z kościoła, ale mnie po prostu zamurowało - mówi Ania. - Na religii po rekolekcjach nasz ksiądz tłumaczył, że słowa, jakie usłyszeliśmy od księdza Stanisława, mogły odwrócić nas od wiary.

Tym razem szkolny katecheta stanął w opozycji wobec prowadzącego rekolekcję duszpasterza. Wielu katechetom i katechetkom zdarza się jednak wygadywać różne rzeczy, ale władze oświatowe - urzędy gmin dla podstawówek i gimnazjów i starostwa powiatowe dla szkół ponadpodstawowych, nie mają żadnego wpływu na to, kto, w jaki sposób i na jaki temat będzie prowadził katechezę.

A przecież rzecz odbywa się w ramach obowiązku szkolnego. Nawet kuratoria oświaty nie mają wpływu na to, kto będzie w szkołach prowadził lekcje religii. Katechetów, tych świeckich i duchownych, desygnuje do szkół kuria metropolitalna, a faktycznie - miejscowy biskup. Decyduje o tym porozumienie między Episkopatem Polski a Ministerstwem Edukacji Narodowej z początku lat 90.

Dyrekcje szkół otrzymują tylko "do wiadomości", kogo będą zatrudniać jako nauczyciela religii w ich szkołach, co traktują z dużą dozą życzliwości, jako formę "konsultacji".

Podobnie teoretyczny wpływ dyrektorzy szkół mają na dydaktyczną i merytoryczną stronę szkolnej katechezy. Teoretycznie mogą wpaść na hospitację, ale w praktyce konsekwencji wyciągać nie mogą. O ile "cywilnych" nauczycieli kontrolują wizytatorzy z kuratorium oświaty, o tyle katechetami "opiekują się" wizytatorzy z kurii biskupiej: "Do wizytowania lekcji religii upoważnieni są odpowiednio wizytatorzy wyznaczeni przez biskupów diecezjalnych Kościoła Katolickiego, właściwe władze Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz władze zwierzchnie innych kościołów i związków wyznaniowych" - mówi rozporządzenie ministra EN z 1992 roku.

O kwalifikacjach pedagogicznych katechetów mówi ten sam zapis prawny. Przyjmuje się, że osoba duchowna ma takie kwalifikacje, skoro legitymuje się ukończeniem wyższego seminarium duchownego. Absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego też może mieć kwalifikacje do pracy w szkole, skoro ukończył wyższą uczelnie. Jakie kwalifikacje pedagogiczne mają siostry zakonne? O tym decyduje tylko kuria biskupia.

Beata Streb, wizytator Podkarpackiego Kuratorium Oświaty:
- Nadzór merytoryczny nad zajęciami z katechezy szkolnej sprawują wizytatorzy wyznaczeni przez kurię biskupią, natomiast jeśli chodzi o relacje nauczyciel - uczeń, wówczas sugestie dotyczące nieprawidłowości ma obowiązek przyjąć i rozpatrzyć dyrektor szkoły. Dotyczy to również katechetów, dla których dyrektor jest pracodawcą. Jeśli nie zareaguje, skargi można zgłosić do kuratorium. O ile wiem, to do naszego kuratorium nie dotarła żadna skarga na zachowanie katechetów szkolnych.

Mówta, co chceta

"Cywilny" nauczyciel podlega rygorom programu nauczania, sztuce pedagogiki i dydaktyki i nie ma szans trafić do placówki oświatowej bez odpowiedniego przygotowania i wykształcenia. Rygory te nie dotyczą katechetów, którzy powinni, ale nie muszą legitymować się wykształceniem pedagogicznym. Podobnie zakres wiedzy, podawanej uczniom na lekcjach katechezy, nie musi być spójny z programami nauczania i wychowawczymi szkół.

Powinien być, ale praktyka niekiedy rażąco odbiega od założeń. Jak w przypadku jednego z rzeszowskich gimnazjów, w którym uczniowie klasy pierwszej dowiedzieli się na lekcji od siostry zakonnej, że kto uprawia wschodnie sztuki walki, "ćwiczy jakieś karate", jest blisko szatana, bo wszystkie te wschodnie filozofie i ćwiczenia to brama do piekła. Wierzącym młodocianym karatekom i dżudokom pozostało albo zrezygnować z pasji i z czystym sumieniem dwa razy w tygodniu pojawiać się na szkolnej lekcji religii, albo ćwiczyć dalej, hodować w sobie obłudę i z diabłem za kołnierzem uczestniczyć w szkolnej katechezie. Dyrekcja szkoły nie dowiedziała się nawet, że katechetka zakonna wprowadziła do szkoły własną teologię. Dylematy religijne uczniowie rozwiązywali z rodzicami.

Do legendy przeszły dyskusje, jakie - także w podkarpackich szkołach - przetoczyły się nad fenomenem Harry'ego Pottera. Na lekcjach religii ulubieniec małolatów stał się dzieckiem szatana.

- Siostra zaczęła nam opowiadać o jakimś okultyzmie i że to droga do piekła, a kto pójdzie na film o Potterze, będzie miał grzech i będzie musiał się spowiadać - opowiada Krzyś z czwartej klasy podstawówki. Zapytamy o to, co to jest okultyzm, wyznał, iż nie ma pojęcia i coś im siostra na religii mówiła, ale nic z tego niż zrozumieli. - Mieliśmy iść z całą klasą i panią na Pottera do Heliosa, podobno inne klasy też. Nawet zaczęliśmy zbierać pieniądze na bilety. A potem dyrektor zarządził, że na taki film to jego szkoła nie pójdzie.

Róbta, co chceta

Antybohaterem szkolnej katechezy raz do roku staje się też Jurek Owsiak i jego Świąteczna Orkiestra. W Birczy młody ksiądz podczas niedzielnej mszy świętej oświadczył młodym ludziom, że z imprezy Owsiaka finansowany jest satanizm, alkoholizm i taplanie się w błocie podczas festiwalu Woodstock. W tym samym czasie grono wolontariuszy Orkiestry zbierało na ulicach Birczy datki na chore dzieci.
Jak niezależne są władze duchowne w doborze kadr katechetycznych pokazują głośne sprawy o charakterze obyczajowym. Kiedy prokuratury krośnieńska i jasielska zebrały obszerny materiał dowodowy na temat pedofilskich zachowań ks. Michała M., proboszcza z Tylawy, kuria nie reagowała.

Ks. prałat Jan Szczupak, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Rzeszowie:
- Księża katecheci legitymują się studiami magisterskimi po wyższych seminariach duchownych, więc mają przygotowanie pedagogiczne. Natomiast siostry katechetki i katecheci świeccy kończą studia, na ogół na KUL-u. Oczywiście, od cech osobowościowych zależą ich predyspozycje do pracy szkole. Jeśli postawa któregokolwiek budzi zastrzeżenia, wówczas dyrektorzy szkół mogą je do nas zgłaszać i bywało, że wspólnie rozwiązywaliśmy problemy. Ostatnio nie zdarzyło się, by dyrektorzy zgłaszali jakieś zastrzeżenia.

Dyrekcja szkoły i samorządowe władze oświatowe były bezsilne. Ks. Michał przestał uczyć dopiero decyzją prokuratury.

Władze kościelne długo nie chciały również odwołać ks. Stanisława, proboszcza parafii w Hłudnie i katechetę miejscowej szkoły. Z jego to powodu trzynastoletni Bartek miał popełnić samobójstwo, bo nie wytrzymał oskarżeń księdza o kradzież 400 zł. I tu również dyrekcja szkoły była bezsilna, choć sprawa była w prokuraturze, nadzór pedagogiczny kuratorium wszczął postępowanie wyjaśniające, a uczniowie zdobyli się na odwagę, by głośno mówić o tym, że ksiądz przekraczał granice intymności i stosował "środki przymusu bezpośredniego".

Relegację ks. Stanisława ze szkoły i z parafii wymusili na kurii biskupiej dopiero sami parafianie.

Podkarpacie - bastion wiary

Komisja ds. Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski zaczyna dostrzegać zagrożenie. Nie na Podkarpaciu, w Małopolsce i na Śląsku, gdzie na szkolna katechezę uczęszcza niemal komplet uczniów. Dramatycznie zaczyna być na Dolnym Śląsku, tu lekcje religii bojkotuje około połowa braci szkolnej podstawówek, gimnazjów i szkół średnich. W Łodzi na szkolnych katechezach pojawia się zaledwie 30 proc. młodzieży. Na Podkarpaciu tego problemu jeszcze nie ma. Co nie znaczy, że 100 procent uczniów z satysfakcją chłonie wiedzę podczas szkolnej katechezy.

- Esemesujemy, gramy w okręty, odrabiamy prace domowe, a w ogóle to jest nudno, paplania siostry nikt nie słucha - przyznaje Justyna z rzeszowskiego ogólniaka. - Ale nikt nie chce sobie zapaskudzić świadectwa, więc prawie wszyscy na religię chodzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24