Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekkoatletyka: Brawa dla dziewczyn

gb
Dwie wpadki i dwa dobre występy zanotowali lekkoatleci z podkarpackich klubów w młodzieżowych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy. Dziewczyny można pochwalić, chłopakom start się nie udał.

Pozytywnie zaskoczyła Elżbieta Nieckarz (AZS UR Rzeszów). Czas 1:46.51 dał jej dziewiąte miejsce w chodzie na 20 km. - Sam fakt, że Ela wywalczyła prawo startu w Bydgoszczy, był niespodzianką - przypomniał Lesław Lassota, trener chodziarki. Minimum na młodzieżowe ME Nieckarz zrobiła podczas niedawnych mistrzostw Polski seniorów. - Wtedy Ela osiągnęła lepszy wynik, ale w Bydgoszczy wszystkie zawodniczki pokonały dystans w czasie gorszym od rekordu życiowego o 5-6 minut. Może stało się tak dlatego, że dziewczyny startowały o 15.30. To nie jest dobra pora na chód, panuje zbyt wysoka temperatura. Wracając do Eli, to jej rezultat uważam za sukces z dwóch powodów: 20-kilometrową trasę przemierzyła dopiero trzeci raz w życiu i startowała z nie całkiem wyleczoną kontuzją.
Katarzyna Czubska (LKS Mielec) poprawiła rekord życiowy na 1500 metrów (4.18,13), ale zajęła ósme miejsce w serii półfinałowej i nie dotarła do finału. - Kaśka była wściekła! Czuła się fantastycznie, biegła dobrze, jednak w połowie dystansu poluźnił jej się but i "człapała" nim do mety - przekazał Stanisław Zioło, trener w mieleckim klubie. - Nie wiem, czy w normalnych okolicznościach weszłaby do finału, bo awans dawał czas w granicach 4 minut i 15 sekund, a tak biegają na razie cztery kobiety w Polsce. Ale Kaśka zanotowałaby jeszcze lepszy rezultat, a pamiętajmy, że ona jest o rok młodsza od rywalek.

Jak pech, to pech

Klubowy kolega Czubskiej, Jakub Burghardt, miał walczyć o medal na dystansie 10 km, tymczasem zajął dopiero 11. miejsce (czas: 31.17,49). - Ja to mam pecha! Przed wiosennym Pucharem Europy w Lipsku złapałem przeziębienie. Teraz, dzień przed startem, dopadł mnie katar i biegunka. Na dodatek lekarz mnie nawet dokładnie nie zbadał. Ja się odwodniłem, a on mi dał tabletki na przeziębienie - usprawiedliwia się biegacz LKS-u. - Do piątego kilometra biegłem w grupie, ale przestraszyłem się, że mi zabraknie sił i zwolniłem. W efekcie niektórzy rywale mnie zdublowali. To najgorsze doświadczenie w karierze. Ale mówi się, że po takich wpadkach przychodzą jeszcze większe sukcesy... Może w młodzieżowych mistrzostwach Polski się odkuję?

Za ostro na początku

Blado wypadł także chodziarz Rafał Dyś (Victoria Stalowa Wola), jedenasty na 20 km (1:29.53). - Byłem w Bydgoszczy i obserwowałem Rafała. Fatalnie startował - ocenił Stanisław Anioł, szkoleniowiec w Victorii. - Nie wiem, co się działo na zgrupowaniu kadry przed mistrzostwami, ale Rafał przeszedł pierwszą połowę dystansu zdecydowanie za ostro. Szkoda. Gdyby powtórzył wynik z wiosny, miałby medal.

Bohater z nadwagą

Polska ekipa wywalczyła w Bydgoszczy 16 medali. Jej bohaterem okrzyknięto skoczka wzwyż, Aleksandra Waleriańczyka, autora najlepszego w tym roku wyniku na świecie (2,36 m). - Alek trenuje pod okiem Piotra Bory, doktora na krakowskim AWF-ie, który, według mnie, tylko przez układy nie jest trenerem kadry - mówi Michał Tittinger, jedyny dorosły przedstawiciel skoku wzwyż na Podkarpaciu. - Artur Partyka już rok temu zapowiadał, że Waleriańczyk jest w stanie skakać 2,36. I proszę, skoczył. Alek miewa kłopoty z wagą, musi ją zbijać przed dużymi imprezami. Ale radzi sobie i skacze coraz lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24