Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leopard upadł. Koniec luksusowej marki z Mielca?

Bartosz Gubernat
Rynkowy debiut leoparda miał miejsce w 2005 roku w Paryżu. Samochód zachwycił połączeniem klasycznych linii nadwozia z najnowocześniejszymi osiągnięciami techniki. Amerykański silnik o mocy 405 KM w połączeniu z lekkim, aluminiowym nadwoziem zapewniały mu osiągi zbliżone do najlepszych modeli Ferrari, Lamborghini i Porsche. Maksymalną prędkość tego auta ze względów bezpieczeństwa ograniczono elektronicznie do 250 km/h, ale bez blokady mogło bez problemu pojechać 300 km/h. Wnętrze wyposażano w produkty najlepszych na świecie marek. Fotele obszyte najwyższej jakości skórą robiła firma Inter Groclin dostarczająca siedzenia m.in. dla Porsche. Sportowe kierownice i gałki zmiany biegów dostarczała legendarna, włoska forma Momo.
Rynkowy debiut leoparda miał miejsce w 2005 roku w Paryżu. Samochód zachwycił połączeniem klasycznych linii nadwozia z najnowocześniejszymi osiągnięciami techniki. Amerykański silnik o mocy 405 KM w połączeniu z lekkim, aluminiowym nadwoziem zapewniały mu osiągi zbliżone do najlepszych modeli Ferrari, Lamborghini i Porsche. Maksymalną prędkość tego auta ze względów bezpieczeństwa ograniczono elektronicznie do 250 km/h, ale bez blokady mogło bez problemu pojechać 300 km/h. Wnętrze wyposażano w produkty najlepszych na świecie marek. Fotele obszyte najwyższej jakości skórą robiła firma Inter Groclin dostarczająca siedzenia m.in. dla Porsche. Sportowe kierownice i gałki zmiany biegów dostarczała legendarna, włoska forma Momo. WOJCIECH ZATWARNICKI
Fabryka luksusowych, ręcznie składanych aut utonęła w długach.

- Wniosków o upadłość było dwa. Jeden złożyła sama firma, drugi jej wierzyciel. Producent samochodów liczył na upadłość układową, ale analizując sytuację firmy nie znaleźliśmy do tego podstaw. W marcu zakład zarobił jedynie 51 tys. zł, w kwietniu i maju nie miał żadnych przychodów, wygasił działalność - mówi sędzia Marek Nowak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Historia mieleckiej fabryki jest niezwykła. W 2000 roku przy wsparciu szwedzkich entuzjastów sportowych samochodów założyli ją inżynier Zbysław Szwaj i jego dwaj synowie - Maksymilian oraz Albert. Pasjonaci zaprojektowali unikatowy, dwuosobowy samochód stylizowany na starodawne roadstery, ale czerpiący technologicznie m.in. z bolidów Formuły 1.

Dzięki lekkiej, aluminiowej konstrukcji i potężnemu, sześciolitrowemu silnikowi V8 od legendarnego chevroleta corvette, auto do 100 km/h rozpędzało się w 4 sekundy i rozwijało prędkość 250 km/h. Chociaż kosztowało ok. pół miliona złotych, co roku znajdowało kilku nabywców. Firma została zauważona nawet przez Polski Klub Biznesu, który panu Zbysławowi przyznał prestiżową nagrodę Akademii Polskiego Sukcesu.

Jak twierdzi nasz informator, na dno pociągnęło ją największe marzenie Szwajów, czyli chęć zdobycia homologacji pozwalającej uruchomić seryjną produkcję tego samochodu.

- Szukając potrzebnego do tego kapitału pan Zbysław pozyskał zewnętrznych inwestorów. Według moich informacji współpraca nie ułożyła się dla niego dobrze i z czasem wyszedł ze spółki. Dalej firma prosperowała już prowadzona przez nowego inwestora, ale wiodło się jej coraz gorzej - mówi mężczyzna znający Szwajów.

Jak szacuje Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu, zobowiązania firmy na dzisiaj wynoszą ok. 15 mln zł. Najstarsze nieuregulowane zaległości sięgają sześciu lat wstecz. Z opłaceniem wierzycieli nie powinno być problemu, bo majątek firmy określa się na ok. 17 mln zł. Ze względu na wyjątkowy charakter przedsiębiorstwa syndyk Gaweł Jarosiński nie chce sprzedawać go wyłącznie dla spłaty zobowiązań.

- Sam jestem miłośnikiem motoryzacji, dlatego szukam inwestora, który zagwarantuje temu przedsiębiorstwu wznowienie produkcji samochodów. Tylko we wtorek rozmawiałem z dwoma potencjalnymi kupcami firmy. Ktokolwiek zdecyduje się na ratowanie tego biznesu, na wstępnie sporo skorzysta. Kupi fabrykę bez długów, nie zapłaci podatku VAT, w zamian za pieniądze dostanie nowoczesny zakład na atrakcyjnej działce oraz cała linię produkcyjną i projekty tego auta - mówi Jarosiński.

Gra idzie także o dwudziestoosobową załogę, z którą na razie rozwiązano umowy o pracę.

- Zarówno mi, byłym prezesom firmy jak i sądowi zależy na dalszej produkcji samochodów, a co za tym idzie, na pracy dla tych ludzi. Jestem w tej kwestii optymistą - dodaje syndyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24