Wniosek o jej ukaranie skierowała leska policja.
Doniesienie o pijanej urzędniczce złożyło na policję dwóch petentów Urzędu Skarbowego w Lesku Zygfryd Wilk i Ryszard Urban.
- Staliśmy na korytarzu. Wtedy ze swojego gabinetu wyszła chybotliwym krokiem kierownik referatu. Zaczęła krzyczeć i kazała nam wyjść. W tym momencie nadszedł komisarz skarbowy i zaprosił nas do swojego gabinetu. Ale pani kierownik nadal nie dała nam spokoju. Nie chciała przyjąć naszego pisma. Miała kłopoty z wysławianiem się. Mówiła przeciągle, głos jej się łamał. Widać było, że jest pod wpływem alkoholu - relacjonują mężczyźni.
Do Urzędu Skarbowego został wysłany patrol. Policjanci nie przebadali urzędniczki, gdyż nie wyraziła na to zgody, twierdząc, że jest na urlopie.
Tadeusz Więcławek, naczelnik Urzędu Skarbowego w Lesku, potwierdza.
- Pracownica została poproszona o przekazanie danych z akt. W urzędzie była tylko chwilę - wyjaśnia.
Leska policja skierowała do Sądu Grodzkiego wniosek o ukaranie urzędniczki.
- Kobieta nie poddała się badaniom, a dwóch świadków twierdzi, że była w stanie nietrzeźwym. Nie da się więc tego wykluczyć. Musi to rozstrzygnąć sąd, który zbada, czy przychodząc do pracy, urzędniczka podjęła czynności zawodowe - wyjaśnia Krzysztof Madej, komendant KPP w Lesku.