Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Gajos: Nawet Święty Mikołaj nie jest tak hojny, jak politycy

Małgorzata Froń
Leszek Gajos
Leszek Gajos Archiwum
Na temat wyników wyborów parlamentarnych rozmawiamy z dr Leszkiem Gajosem, socjologiem z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji.

- Znamy już sondażowe wyniki wyborów do Sejmu. Według nich do Sejmu wejdzie pięć partii. Wygrało zdecydowanie PiS. Czy będzie rządziło samodzielnie? A jeżeli nie, to z kim ewentualnie może stworzyć koalicję?

- kontekście aktualnych danych - PiS powinno rządzić samodzielnie, natomiast zważywszy na to, że ciągle nie jest jasna sytuacja z partią KORWiN i aktualna przewaga nie jest wielka, mogą zdarzyć się różne scenariusze. Ta przewaga w porównaniu z wczorajszymi wynikami sondażowymi ciągle jest na niekorzyść PiS. Wczoraj w symulacjach było ponad 240 mandatów, dzisiaj jest 232. Z perspektywy wyborców, a w szczególności mieszkańców Podkarpacia, korzystne byłoby, by PiS rządziło samodzielnie, wszak to zdecydowane zwycięstwo wyborcom naszego regionu, wiernym idei PiS, powinno w najbliższych czterech latach mocno profitować. Gdyby PiS musiało wchodzić w koalicję, to sytuacja się mocno komplikuje. Co prawda, z dotychczasowych deklaracji, PiS po drodze najbardziej byłoby z Kukizem, jednak - w świetle wczorajszych deklaracji Kukiza - nie będzie to takie proste. Zapowiedział on w wieczorze wyborczym, że nadrzędnym celem jego ugrupowania jest patrzenie na ręce politykom systemowym, pokerowa postawa: sprawdzam, a nade wszystko - wywiązywanie się przez polityków PiS z deklaracji przedwyborczych, ze słynnym 500 zł na każde dziecko na czele. Z drugiej strony, przy otwartości PSL na wszelkie propozycje umożliwiające mu kontynuacje bycia u władzy, z całą pewnością PSL jest w stanie pozytywnie odpowiedzieć na propozycje PiS. Tym bardziej że w przeszłości zdarzały się w Sejmie wspólne głosowania, zwłaszcza w kwestiach światopoglądowych. Jednakże mariaż z PSL dla PiS to dyshonor i podkopywanie własnej wiarygodności w świetle opinii własnych wyborców. Tak więc sytuacja może się rozwinąć w każdym kierunku.

- Co nas może czekać pod rządami PiS? Czy dojdzie do spełnienia wyborczych obietnic?

- Kampania była wyjątkowo obfita pod względem obietnic, tym bardziej że układały się one w długi serial, który rozpoczął się w trakcie kampanii prezydenckiej, a zakończył w kampanii parlamentarnej. W tych obietnicach chyba nawet Święty Mikołaj nie jest tak hojny, jak nasi politycy. Obietnice się kumulowały, wszak pewne zwycięstwo - w kampanii prezydenckiej i parlamentarnej - zdobywa PiS. Charakterystyczne było to, że politycy składali bardzo konkretne obietnice, skutkujące bardzo konkretnymi konsekwencjami finansowymi. Po okresie pewnej swobody dla działania PiS rozpocznie się oczekiwanie na realizację obietnic, o swoje odezwą się górnicy, ludzie w wiekuprzedemerytalnym, służby mundurowe, administracja itd. Skala oczekiwań jest duża, natomiast możliwości są ograniczone, zarówno ze strony budżetu państwa, jak i konkretnych oczekiwań ze strony UE. Realizacja obietnic będzie więc bardzo trudna. Był pewien pomysł, by można wyjść z twarzą z tej sytuacji. To była ta część kampanii PiS z hasłami „Polska w ruinie”, można było wszak zwalić winę na to, że opłakany stan państwa nie pozwala na realizację obietnic. Jednakże ta koncepcja nie znalazła społecznego uznania. Sytuacja jest więc dysonansowa, będzie się chciało zrealizować obietnice, kołdra będzie za krótka, komuś trzeba będzie więc zabrać, by dać innym. To będzie rodziło napięcia społeczne.

- Dlaczego PO przegrało? Przecież gołym okiem widać, że osiem lat rządów to nie były lata zmarnowane.

Co prawda, w polityce powinny liczyć się fakty, ale z drugiej strony - istotny jest marketing polityczny. Przez cały czas PiS w ciągu ostatnich ośmiu lat podkreślał, że PO to tylko marketing i PR. Część wyborców w to uwierzyła. Tym bardziej że te widoczne zmiany na poziomie makrospołecz- nym (autostrady, infrastruktura, wydatki na innowacyj- ność itp.) nie są dostrzegane na poziomie mikrospołecz- nym. Wyborcy nie przekładają tych niewątpliwych sukcesów gospodarczych na swoje codzienne życie. Stąd ta niecodzienna sytuacja, że chwalą nas przede wszystkim ludzie z zewnątrz (dostrzegają nasz rozwój, dostrzegają, że Polska się zmienia), a nie widzą tego Polacy. Zwiększyły się pensje, ale jednoczenie rosnąca jest grupa osób żyjących biednie z pensji od początku do końca miesiąca, która czuje się sfrustrowana. Tym bardziej że otworzyły się drzwi do Europy i widać, jak żyją Niemcy, czy Anglicy. To boli. Na dodatek pojawia się partia, która obiecuje, że zmieni to w szybkim tempie. Te obietnice PiS trafiły na podatny grunt, stąd przegrana PO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24