Leszek Miller w gospodarstwie sadowniczym w Żurawicy [WIDEO]

- Rząd w jakiś sposób powinien pomóc producentom, którzy stracili rynki zbytu z powodu sytuacji na Ukrainie - powiedział Miller

- Mamy najnowocześniejszy park maszynowy, jeżeli chodzi o przygotowanie owoców do sprzedaży. Niestety, dzisiaj nasze linie technologiczne do sortowania owoców stoją puste, zamiast pracować. To wynik obecnej sytuacji, która panuje na Ukrainie. Przenosi się to na nasze kontakty handlowe z Rosją - mówi Marian Szeliga.

Jest właścicielem jednego z największych gospodarstw sadowniczych na Podkarpaciu. Ma 60 ha sadów, głównie jabłkowych. Ponadto chłodnie, linie sortownicze itd.

- Nie podoba mi się to, co mówią i robią nasi politycy. Przez to, że od początku stoją w pierwszym rzędzie na Majdanie, ja dzisiaj nie mogę sprzedać swoich produktów - mówi Szeliga.

70 proc. jego produkcji trafia do krajów byłego ZSRR. Głównie Rosja, Ukraina, Kazachstan.

Leszek Miller, lider SLD zwiedził przedsiębiorstwo, m.in. hale do sortowania owoców. Próbował jabłek, degustował wytwarzane na miejscu soki owocowe.

- Polski rząd powinien zacząć przejmować się polskimi producentami. Szukając nowych rynków zbytu, czy tworząc specjalny fundusz, który byłby rekompensatą za utracone dochody czy też podejmując skup interwencyjny - twierdzi Miller.