Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek to był złoty człowiek...

Jakub Hap
Dramat rozegrał się po godz. 17. Kilka minut po starcie z lotniska w Krośnie, gdzie trwał „Odlotowy Piknik”, awionetka rozbiła się na polach w Głowience. Pilot i pasażer zginęli na miejscu. Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny i okoliczności katastrofy. Ustali to Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Dramat rozegrał się po godz. 17. Kilka minut po starcie z lotniska w Krośnie, gdzie trwał „Odlotowy Piknik”, awionetka rozbiła się na polach w Głowience. Pilot i pasażer zginęli na miejscu. Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny i okoliczności katastrofy. Ustali to Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. T. Jefimow / Polska Press
Zginął mąż, ojciec ośmiorga dzieci, wynalazca, pasjonat latania... Tragedia, do jakiej doszło w niedzielne popołudnie pod Krosnem dotknęła wielu ludzi. - Takich, jak Leszek Preisner, ze świecą szukać - mówią przyjaciele zmarłego

Dlaczego on? - takie pytanie od kilku dni zadają sobie wszyscy, którym dane było pana Leszka poznać. Informacja o wypadku awionetki, który przerwał jego 49-letnie życie, była szokiem, wciąż trudno im się z niego otrząsnąć. Nikt nie może pojąć, dlaczego akurat mężczyzna w sile wieku, z energią i pasją do działania, nagle został wezwany przed oblicze Boga. To przecież jeszcze nie ten czas. Tak wiele miał do zrobienia, tyle marzeń, planów. I ta niezwykła rodzina - kochająca żona, ośmioro dzieci. Odpowiedź, że najwidoczniej tak już miało być, wydaje się bez sensu. Ale czy jakakolwiek inna mogłaby mieć sens?

Prawdziwy pasjonatLeszek Preisner konstruktorskie zacięcie wykazywał od dziecka. Zaraził się nim od ojca, w jego warsztacie. Po latach założył w Jaśle firmę DeltaTech Electronics, produkującą urządzenia diagnostyczne na potrzeby motoryzacji i lotnictwa. Był osobą wyjątkowo twórczą - z olbrzymią pasją i wiarą w sukces wyszukiwał luki pomiędzy potrzebami serwisów motoryzacyjnych, a sprzętem dostępnym na rynku. Jego innowacyjne rozwiązania i urządzenia, które projektował, a następnie wprowadzał w życie, były doceniane w Polsce i za granicą.

Zasłynął też jako konstruktor pojazdów elektrycznych. W 2013 r. wraz z młodszym bratem Piotrem opracowali i pokazali światu elektryczną hulajnogę „Mobi 2”, która stała się międzynarodowym bestsellerem. Wynalazek był prezentowany m.in. na targach motoryzacyjnych we Frankfurcie. Skonstruowali także samochód elektryczny, którego produkcją zajęła się firma Romet.

Wielka fascynacja lotnictwem również towarzyszyła panu Leszkowi od najmłodszych lat. Zawsze chciał być lotnikiem i kosmonautą. Zawodowym pilotem wprawdzie nigdy nie został, mimo to latanie szybowcami i samolotami stało się nieodłączną częścią jego codzienności. Był inicjatorem, współzałożycielem i prezesem Jasielskiego Stowarzyszenia Lotniczego IKAR - skupiającego pilotów samolotowych, szybowcowych, motoszybowcowych, paralotniowych oraz motoparalotniowych, modelarzy, byłych pilotów i sympatyków lotnictwa. Celem jego działalności jest popularyzacja lotnictwa i dyscyplin z nim związanych, oraz integracja lokalnych środowisk lotniczych. Dzięki staraniom stowarzyszenia, a zwłaszcza L. Preisnera, w 2013 r. w rejonie dawnych zakładów Furnel powstało lądowisko „Ikar - Jasło”.

W ostatnim czasie pan Leszek latał dwuosobową awionetką Vans RV-6A, która złożona została z części, jakie zakupił w Stanach Zjednoczonych. To tym samolotem odbył ostatnią, jakże tragicznie zakończoną powietrzną podróż. Jego znajomi podkreślają, że był bardzo odpowiedzialnym pilotem. Nigdy nie szarżował, nie ryzykował, bezpieczeństwo lotu było dla niego najważniejsze.

Będzie Cię brakowaćO wspomnienie zmarłego poprosiliśmy trzech jego znajomych.

- Leszek... Człowiek niezwykły. Zawsze pogodny, optymistycznie nastawiony do otoczenia. Fascynowała mnie jego postawa do świata, twierdził , że jeśli czegoś się chce i do czegoś dąży, a rzecz ta zgodna jest z wolą Tego, który stworzył ten świat, na pewno da się to osiągnąć. Niedawno opatentował rewolucyjne rozwiązanie dla przemysłu lotniczego, którego celem miało być ratowanie życia ludzkiego w czasie katastrof lotniczych. Dotyczy specjalnej konstrukcji skrzydeł samolotów - skuteczność tego rozwiązania potwierdziły badania polskich naukowców, a zainteresowanie nim wyraziło konsorcjum Airbusa z Tuluzy. Leszek wyznał mi, że chce, by wynalazek ten był kojarzony z Jasłem, dlatego postanowił najpierw opatentować go w Polsce. Bardzo zależało mu na rozwoju Jasła. Cieszył się, że mimo wielu trudności, udało się stworzyć tutaj lotnisko dla małych samolotów - uważał to za ruch prorozwojowy. „Kilometr drogi prowadzi donikąd, a kilometr pasa startowego na cały świat” - mówił. Wielokrotnie podkreślał, że bezpośredni dostęp do pasa startowego uczyni jasielską strefę ekonomiczną atrakcyjną w skali całego kraju. Ale nie tylko pracą i pasjami żył. Bardzo był oddany rodzinie, poświęcał jej wiele czasu. Rozmowy z Leszkiem na tematy otaczającego nas świata, jego niezwykłe spostrzeżenia i mądre, trafne poglądy na zawsze zostaną w mojej pamięci. Bardzo będzie mi brakować jego radości i twórczego zafascynowania życiem - mówi Andrzej Gawlewicz, członek JSL „Ikar”, współpracownik i przyjaciel zmarłego.

- Należał do osób wybitnych, które bardzo ciężko dziś spotkać. I każdy, kto go znał, powie to samo. Szanowany kolega, w stowarzyszeniu dobry doradca - zwłaszcza w zakresie dbania o bezpieczeństwo lotów. Ciągle podkreślał, by zawsze zwracać uwagę na sprawdzanie wszystkich usterek... Warto podkreślić, że Leszkowi mocno leżało na sercu dobro młodych ludzi. Nieustannie próbował zarażać ich miłością do modelarstwa czy samolotów, wierząc, że gdy zaszczepią w sobie takie hobby, zrezygnują z wałęsania się po mieście bez celu czy innych bezwartościowych rozrywek. Ciężko żyć po tym, co się stało, przyjąć, że Leszka już z nami nie ma. Rozmawiałem z nim godzinę przed tragedią. Chciał, bym tego dnia poleciał z nim, nie poleciałem... - podkreśla przez łzy Andrzej Skrudlik, wiceprezes JSK „Ikar”.

- Wyróżniało go wyjątkowe, mądre podejście do ludzi, wynikające z głębokiej wiary w Boga. To właśnie ta wiara wyznaczała w jego życiu ścieżki, którymi kroczył bardzo konsekwentnie - tak w życiu osobistym, jak i zawodowym. Z dystansem podchodził do problemów, nie szukał rozwiązań raptownych, nigdy nie kierował się gniewem, żalem do drugiego człowieka. Wszystko przyjmował z pokorą i zawsze szukał dobrych rozwiązań. Takich, które łączą ludzi, nie dzielą. Był zapalonym hobbystą, cieszył się życiem. Kochał motoryzację, uwielbiał wymyślać rzeczy, które były niezwykle praktyczne i miały służyć ludziom. Oczywiście był też wielkim pasjonatem lotnictwa. On się w tym wszystkim realizował, to było widać. Ze względu na wartości, które wyznawał, wielu ludzi uważało go za autorytet i pewnego rodzaju przewodnika duchowego. Inspirował do zmiany życia. Spotkanie Leszka traktuję jako ogromne szczęście i dar z niebios. Mimo że na co dzień był moim szefem, odbierałem go jako przyjaciela. Wiele mi dał, teraz czuję pustkę… Nigdy cię Leszku nie zapomnimy - kończy Witold Kawalec, członek „Ikara” i pracownik DeltaTech Electronics.

Pogrzeb śp. Leszka Preisnera odbył się w ostatni czwartek, msza św. żałobna odprawiona została w świątyni parafii Jasło-Żółków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24