Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licealistka z Przemyśla: Ameryka jest inna niż na filmach [ZDJĘCIA]

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Życie w Ameryce? Trzeba pojechać i zobaczyć, bo żaden film czy program nie odda rzeczywistości.
Życie w Ameryce? Trzeba pojechać i zobaczyć, bo żaden film czy program nie odda rzeczywistości. Archiwum Kaja Figlarska
Wszędzie można zobaczyć flagi USA, bo Amerykanie uwielbiają swój kraj - mówi Kaja Figlarska, licealistka z Przemyśla, która przebywa w USA w ramach programu FLEX. Co jeszcze zwróciło jej uwagę?

Amerykanie nieco dziwią się, że w Polsce raczej nie zadaje się pytań: z jakiego kraju pochodzisz, skąd wywodzą się twoi przodkowie. Dlaczego takich pytań sobie nie stawiamy? Bo przecież wiadomo, że korzenie (prawie) wszystkich mieszkańców kraju nad Wisłą wywodzą się właśnie z Polski.

- Jeżeli zaś w Ameryce spytasz kogoś: skąd pochodzisz, to zwykle wyliczy kilka krajów, z których wywodzą się jego przodkowie - opowiada Kaja Figlarska, 17-latka z Przemyśla, uczennica II Liceum Ogólnokształcącego, która od sierpnia ub. roku przebywa na rocznym pobycie w USA edukacyjnym w ramach programu FLEX.

- Spotkałam bardzo dużo osób, które przedstawiały mi się jako Polacy, ponieważ ich dziadkowie byli z Polski.

Kaja przebrnęła przez gęste sito kwalifikacyjne. Trafiła do Northville, 6-tysięcznego miasteczka w stanie Michigan, niedaleko Detroit. Pod koniec sierpnia samolot z Kają na pokładzie wylądował na lotnisku w USA.

Zobacz na mapie, gdzie znajduje się szkoła Northville High School.

Amerykańskie filmy nie oddadzą całego obrazu o USA

- Pierwsze dni po przylocie do Stanów był bardzo ciekawe. Wszystko było nowe, niespotykane i inne. Architektura, kultura, jedzenie, ludzie, język - wspomina Kaja.

Mówi, że amerykańskie filmy nie są w stanie oddać obrazu tutejszego życia. Tego, jak naprawdę tutaj jest.

- Pierwsze dni, pełne ekscytacji, ale również zmęczenia, były wyzwaniem. Chociażby dlatego, że musiałam oswoić się z nowym językiem, akcentem, frazami, których nie znałam - wspomina młoda przemyślanka, która językiem angielskim swobodnie posługuje się od lat.

Twierdzi, że najtrudniejsze były dla niej rozmowy telefoniczne po angielsku. Przyznaje, że na początku nie sprawiały jej one przyjemności. Trafiła do amerykańskiej rodziny, rozpoczęła naukę w Northville High School.

- Byłam nowa, z innego kraju. Jak zawrzeć pierwsze znajomości, kiedy się nikogo tutaj nie zna? Nie jest to łatwe. W tej szkole uczy się aż 2600 osób. Jednak dość szybko poradziłam sobie. Pojawiły się pierwsze przyjaźnie, a i angielski zaczął się wydawać bardziej oswojony. Amerykańska szkoła bardzo różni się od polskiej. Choć, jak zaznacza Kaja, zna tylko Northville High School, a nie każda szkoła w USA jest taka sama.

- Przede wszystkim tutaj miałam możliwość wybrania przedmiotów, których chcę się uczyć. Mam siedem, każdy z nich trzy razy w tygodniu. Lekcje są prawie dwa razy dłuższe niż w Polsce, trwają 86 minut. Zaczynają się o godz. 7.20, a kończą o 14.20 - opisuje.

Nauczyciele nie odpytują uczniów, są cotygodniowe quizy

Co najważniejsze, w Ameryce, a przynajmniej w NHS, nauczyciele nie odpytują uczniów, nie robią im niezapowiedzianych kartkówek. W zamian co najmniej raz w tygodniu uczniowie piszą quizy z konkretnego przedmiotu i dostają punkty za aktywność na lekcji.

- Bycie uczniem z wymiany nie oznacza, że mam inne przedmioty, zadania, oceny czy jakieś przywileje. Jestem w klasie na równych zasadach z amerykańskimi nastolatkami. Czytam lektury, jak oni. Piszę takie same zadania. Nie mam od nich łatwiej. Ale akurat mnie to cieszy, bo wiem, że muszę skupić się na nauce. Pomoże mi to w rozwijaniu moich umiejętności i wiedzy na temat USA - mówi licealistka.

Fotografia, ceramika, chór i kreatywne myślenie

Na początku semestru szkolnego każdy uczeń wybiera zestaw przedmiotów, których będzie się uczył. Można kierować się choćby swoimi zainteresowaniami. Kaja na pierwszy semestr wybrała takie zajęcia, których nie ma w polskiej szkole. Podstawowym kryterium wyboru były właśnie zainteresowania.

- Mam fotografię, która rozwinęła moje umiejętności dobierania kompozycji zdjęć, wywoływania fotografii w ciemni, posługiwania się klasycznym aparatem fotograficznym, a także konstruowania własnej kamery z pudełka po owsiance.

Kilka innych przykładów przedmiotów? Choćby niezwykle pożyteczne Creative Expressions. Zajęcia uczące kreatywności. Dużo pisania i analizowania wierszy, artykułów, książek. Szukanie drugiego dna w utworach. Podczas Visual Basic uczniowie przyswajają sobie wiedzę o tworzeniu programów komputerowych. Inny przedmiot to ceramika. Podczas tych zajęć Kaja uczy się historii tej dziedziny sztuki, a także sama tworzy wyroby z terakoty i kamionki.

W skład zestawu wchodzą również typowe zajęcia, jak US History czy nauka języka hiszpańskiego, bardzo popularnego w USA.

- Nie mogłam sobie pozwolić na brak chóru, który od kilku lat jest moją pasją. Przedmiot nazywa się Concert Choir. Duży nacisk położony jest na używanie wszelkich terminów związanych z muzyką, jej historią, rozpoznawaniem znanych utworów oraz śpiewaniem. Kaja dodaje, że stała się inspiracją dla nauczycielki, która stwierdziła, że w związku z tym, iż w tym roku dziewczyna z Polski uczy się z nimi, to świąteczny koncert będzie nosił tytuł „Radość dla świata”. I faktycznie, wszystkie chóry w szkole, a jest ich aż dziewięć, wykonywały piosenki z różnych krajów. Concert Choir zaśpiewał „Lulajże Jezuniu”.

Młodzież pracuje, ale również udziela się w wolontariacie

Amerykańska szkoła stara się odejść od rutyny, codzienności. Podczas Spirit Week, tydzień przed come homing (dorocznym świętem, podczas którego wita się nowych mieszkańców), uczniowie mogli się przebierać według określonego tematu. Raz był to dzień tropikalny, innym razem piżamowy.

- Wbrew pozorom oraz stereotypom, które panują w Polsce, amerykańscy nastolatkowie mają sporo obowiązków. Swoje zajęcia sportowe czy pozaszkolne traktują bardzo poważnie, wszystko wykonują bardzo starannie. Bardzo dużo uczniów pracuje niemal codziennie po szkole i w weekendy.

Kaja trafiła do USA w okresie najgorętszej od wielu lat wyborczej kampanii prezydenckiej.

- Było gorąco. Przyznanie się, na kogo oddało się głos, wywoływało sporo kontrowersji. Podczas tych wyborów o wiele mniej osób niż dawniej wystawiło przed swoimi domami tabliczki z nazwiskiem kandydata, którego popierają - zaobserwowała przemyślanka.

Licealistka przekonała się, że Halloween to rzeczywiście bardzo ważne święto dla Amerykanów. W Northville jedna z firm już trzy tygodnie wcześniej zaczyna dekorować miasto kościotrupami. Nie tylko ludzkimi, ale np. sylwetkami żółwi ninja, kucharzy, modelek, a nawet kandydatów na prezydenta USA, czyli Hilary Clinton i Donalda Trumpha.

Amerykańska młodzież, w porównaniu z polskimi rówieśnikami, o wiele częściej udziela się w wolontariacie. Kaja pomagała przy organizacji maratonów, ozdabiała salę weselną, wspierała nauczycieli w polskiej szkole.

Program FLEX (Future Leaders Exchange) ruszył w 1992 r. Uruchomiło go i finansuje biuro spraw edukacyjnych i kulturalnych Departamentu Stanu USA. Skierowany jest do uczniów kilkunastu państw europejskich, w tym Polski. Rząd USA finansuje podróż i roczny pobyt uczniom w Ameryce. Ideą jest lepsze, wzajemne poznanie się młodych ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24