Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidują fotoradary na "czwórce". Znowu będą ginąć ludzie

Bartosz Gubernat
- Przechodząc na drugą stronę drogi codziennie ryzykujemy życie. Czy osoba, która zdecydowała o wycięciu radaru była chociaż na miejscu i widziała co się tutaj dzieje? – zastanawia się Jerzy Nowak.
- Przechodząc na drugą stronę drogi codziennie ryzykujemy życie. Czy osoba, która zdecydowała o wycięciu radaru była chociaż na miejscu i widziała co się tutaj dzieje? – zastanawia się Jerzy Nowak. Krzysztof Kapica
Mieszkańcy Kraczkowej nie mogą zrozumieć, dlaczego drogowcy wyrzucili na złom sprawny fotoradar.

Te radary znikną do końca czerwca:

Te radary znikną do końca czerwca:

Humniska, Jarosław, Kielnarowa, Narol, Padew Narodowa, Rzeszów, Wola Mielecka, Targowisko, Domaradz, Dukla, Duńkowice, Głuchów, Jabłonica Polska, Jasienica Rosielna, Jasło, Kraczkowa, Krasne, Lesko, Lubzina, Lutoryż, Łańcut, Łężany, Mirocin, Nowosielce, Pilzno, Połomia, Przeworsk, Radymno, Rogi, Rogożno, Rudna Mała, Sędziszów Małopolski, Stefkowa, Świlcza, Tarnowska Wola, Wierzbna, Zaczernie. W regionie pozostanie tylko 15 nowych urządzeń w żółtych obudowach. W każdej z nich jest radar, który mierzy prędkość przez całą dobę.

64-letni Jerzy Nowak w Kraczkowej mieszka od urodzenia. Jego dom bezpośrednio sąsiaduje z krajową czwórką. Samochodów jeździ tu tak dużo, że do hałasu, kurzu i smrodu spalin trzeba było po prostu przywyknąć.

- Do zachowania kierowców niestety się nie da. Jeżdżą jak szaleni, niektóre auta przemykają tędy jak rakiety. Chociaż jest ograniczenie prędkości do 50 km/h, niczego sobie z niego nie robią. Od strony Rzeszowa suną po 100 km/h i więcej. Z własnej posesji wyjeżdżam samochodem z duszą na ramieniu. Przejście przez ulicę to także ogromny stres - mówi Nowak.

Mieszkańcy Kraczkowej opowiadają, że sytuacja nieznacznie poprawiła się po wypadku, w którym kilka lat temu zginęła córka ich sąsiadów.

- Dziewczynka szła ze szkoły i kiedy przechodziła przez drogę za plecak zahaczył ją rozpędzony samochód. Nie przeżyła. To było grzeczne i wesołe dziecko. Miała przed sobą cale życie - wspomina Jerzy Nowak.

Po tej tragedii mieszkający po drugiej stronie ulicy Wacław Pluta ściągnął na miejsce media i przy ich pomocy wymógł na drogowcach wyznaczenie przejścia dla pieszych. Później przed zebrą ustawiono tu jeszcze fotoradar i sytuacja się unormowała.

- Kierowcy przyzwyczaili się do jego obecności i odruchowo ściągali tu nogę z gazu. Ale kilka tygodni temu maszt został wycięty i z każdym dniem jest coraz gorzej. Przez ulicę trzeba biegać, bo ograniczenie prędkości to tutaj fikcja. Mistrzowie kierownicy znowu poczuli wiatr w żaglach i gnają na złamanie karku - mówi Pluta.

Jego słowa potwierdza pan Kazimierz, pracownik sąsiadującej z domami stacji paliw. - O widzi pan jak zwalniają - mówi z ironią pokazując palcem jezdnię. - Tragedia. Chociaż policja jeździ tu na zmianę trzema radiowozami, jest bardzo niebezpiecznie, strach ze stacji wyjeżdżać na główną drogę - opisuje mężczyzna. Dodaje, że radar został wycięty także kilometr dalej w kierunku Łancuta.

Okazuje się, że takich miejsc na Podkarpaciu jest jeszcze 46. Łukasz Majchrzak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego tłumaczy, że w całym kraju trwa usuwanie 300 masztów starego typu, które GITD przejęła od policji i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

- Porządkujemy system. Docelowo przy drogach zostaną tylko nowe radary w żółtych skrzynkach, oraz te, które planujemy wykorzystać. Maszty, których nie używaliśmy demontujemy, aby kierowcy mieli jasność gzie kontroluje się prędkość. Nowe lokalizacje to najbardziej niebezpieczne miejsca w kraju, które wytypowaliśmy wspólnie z policją i naukowacami. Jeszcze ich przybędzie, bo szykujemy się do montażu 100 kolejnych radarów, będzie ich łącznie 400 - wyjaśnia.

- To kompletna bzdura. Na tym niewielkim odcinku zginęło już ponad 30 osób, droga zabrała kogoś praktycznie z każdego domu. Jak w takim razie można uznać to miejsce za bezpieczne? Komu przeszkadzał ten maszt? - grzmi W. Pluta.

Mieszkańcy Kraczkowej domagają się powrotu masztu, który jako jeden z niewielu w szarych obudowach przez cały czas miał zasilanie i robił kierowcom zdjęcia. Zapowiadają, że sprawy nie odpuszczą. Łukasz Majchrzak odpowiada, że maszty po demontażu są złomowane.

- Wiele z nich było w fatalnym stanie, nie nadawałyby się do użytku. Mieszkańcy mogą do nas napisać wniosek o zlokalizowanie tu nowego urządzenia, na pewno się do niego ustosunkujemy - mówi Majchrzak.

Policja decyzji GITD komentować nie chce, bo sprzęt w 2011 roku oddała "krokodylom".

- I to oni są w tej sprawie decyzyjni. Osobiście uważam jednak, że zachowali się skrajnie nieodpowiedzialnie. Maszty kosztowały po ok. 20 tys. zł za sztukę i prewencyjnie mogły dalej stać przy drogach. A tak zamiast bezpieczeństwa, mamy najdroższy złom w Polsce - ocenia jeden z rzeszowskich policjantów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24