Lisy biegają obok bloku w Rzeszowie. Nie boją się nikogo i niczego

- Wczoraj rano jeden nawet do kościoła wszedł - mówi pani Marianna. - Przychodzą od strony piekarni, a właściwie budynku jednostki wojskowej, który jest jedną wielką ruiną. Jest ich trzy. To jest chyba matka i dwa małe lisiątka - opowiada.

- Nie boją się ludzi, podchodzą do śmietników, jeden wczoraj złapał sobie gołębia na śniadanie. Najgorsze jest to, że brudzą piaskownice i dzieci nie mają się gdzie bawić. Zgłaszaliśmy ten problem, ale na razie nikt nic nie robi. Lekarz weterynarii powiedział, że nie ma odpowiednich klatek i na tym się skończyło. Może redakcja pomoże? - pyta mieszkanka Rzeszowa.

Obecność lisów przy bloku potwierdzają też inni mieszkańcy ulicy Reformackiej.

- Dzieci raczej nie wypuszczamy, bo choć te lisy nie wyglądają na wściekłe, to jednak są to dzikie zwierzęta i trudno przewidzieć, co mogą zrobić - mówi jeden z mieszkańców bloku. - Najlepiej by było, żeby je jednak odłowić i umieścić w jakimś innym miejscu - dodaje.

Rzeszowska straż miejska o sprawie wie.

- Mieliśmy zgłoszenie, że w ruinach budynku przy uicy Reformackiej żyją lisy - wyjaśnia Józef Wisz, komendant straży miejskiej. - Byli tam nasi ludzie, sprawdzili problem. Lisy rzeczywiście utrudniają życie mieszkańcom, rozgrzebują śmieci, załatwiają swoje potrzeby na trawnikach. One przychodzą od strony terenu, który jest własnością wojska - pokreśla.

Komendant dodaje, że rozmawiał już z dowództwem jednostki wojskowej przy ulicy Krakowskiej.

- W piątek dostarczyliśmy im pismo z prośbą o rozwiązanie problemu lisów, bo tak sobie zażyczyli - wyjaśnia komendant Wisz. - Obiecali, że kupią specjalne klatki i odłowią te lisy. Zapewniają, że wiedzą, jak to zrobić. Mamy nadzieję, że stanie się to jeszcze w tym tygodniu - mówi.