Idealnym miejscem na spędzenie pierwszego wiosennego weekendu są Bieszczady i znane miejscowości. Zwykle to Solina i jej główna atrakcją, czyli zapora, były najbardziej obleganymi miejscami, gdy na niebie pojawiło się słońce. Niestety, nie tym razem. Wprowadzenie w sobotę, 20 marca, lockdownu, spowodowało, że tętniące życiem miejsca świecą pustkami.
-W sobotę na palcach rąk można było policzyć turystów. Hotele zamknięte, na kwaterę pewnie każdy jest chętny. Ludzie się boją i wzięli sobie do serca ten lockdown. Poza tym bardzo mało jest lokalnych mieszkańców, w powiecie bieszczadzkim jest sporo zachorowań na koronawirusa
- mówi jednak z kobiet prowadzących stragan przy zaporze w Solinie.
I dodaje, że dla takich drobnych przedsiębiorców, jak ona, to bardzo ciężkie czasy.
- Mam dwa stoiska, ale jedno zamknęłam, nie ma sensu, żeby było otwarte, ktoś je musi obsługiwać, a raczej pilnować, bo przecież turystów nie ma i nikt nie kupuję. Ja przychodzę codziennie, bo w domu nie wysiedzę, ale proszę spojrzeć, jest jak na pustyni, choć dzisiaj niedziela - mówi kobieta.
Jej znajoma, która również sprzedaje pamiątki przy zaporze, dodaje, że jeśli taka sytuacja potrwa kolejne tygodnie, wkrótce zmuszona będzie zwinąć interes.
- To już trwa rok, z niewielkimi przerwami. Żyjemy z turystów, nasze zarobki uzależnione są od tego, czy ludzie to przyjadą, czy nie. Hotele, pensjonaty pozamykane, a my jesteśmy od nich w jakiś sposób zależni. Klient u nich, klient u nas. Czarno to wszystko widzę
- ubolewa kobieta.
ZOBACZ TAKŻE: "Upojeni alkoholem i wychłodzeni". GOPR sprowadził dwóch turystów z Tarnicy w Bieszczadach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?