Widząc takich w telewizji czy gazecie, niejeden puka się w czoło. No bo kto normalny wchodzi do rzeki, zalewu czy morza przy minusowych temperaturach? Nie taki jednak ten wilk straszny, jak go malują. Siedmiu jaślan - Adam, Paweł, Kuba, Przemek, Karol, Mariusz oraz Dominik, postanowili przekonać się o tym na własnej skórze i... dziś nie wyobrażają sobie by żyć, a nie morsować. Zimne kąpiele to nasz sposób na życie - mówią.
Zaczęło się niewinnie
Historia jasielskich morsów zaczęła się w 2013 roku. Impuls wyszedł od Pawła, który wraz z kolegą Adamem usilnie pragnęli znaleźć receptę na przełamanie codziennej rutyny i aktywny wypoczynek w sezonie zimowym. Nie chcieli iść na łatwiznę i oddać się którejś z popularnych form rozrywki - zawsze lubili wyzwania. I tak pewnego zimowego dnia, w głowie Adama zaświtała szalona myśl. Od razu postanowił wprowadzić ją w życie.
- Zadzwonił z pytaniem, czy nie miałbym ochoty pobiegać i spróbować kąpieli w rzece. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była zima. Ale co tam - pomyślałem. Zwłaszcza, że, według Pawła, morsowanie miało być świetnym sposobem na podniesienie ciśnienia. Powiedziałem, że się zgadzam. Szybko okazało się, że do zakosztowania zimowej kąpieli chętni są również dwaj inni koledzy - Kuba i Przemek - mówi Paweł.
Dreszczyk emocji
Próbę pierwszego wejścia dolodowatej wody młodzi jaślanie podjęli w mroźny wieczór. Termometry wskazywały wówczas około minus sześć stopni Celsjusza. Do wyzwania podeszli z dużą ekscytacją, odważnie, choć tak naprawdę nie mieli pewności, że nic złego im się nie stanie.
- Mieliśmy świadomość ryzyka, zwłaszcza, że cała wiedza na temat morsowania jaką wówczas mieliśmy wynikała z szybkiego przestudiowania Internetu. Zgodnie z instrukcją przeprowadziliśmy rozgrzewkę, zaliczając około dwuminutowy bieg, a następnie przez kilkanaście minut, wykonując ćwiczenia stacjonarne. Do dziś pamiętam, że co chwilę padały pytania, czy jesteśmy już gotowi, czy już nastał moment, by „to” zrobić, czy jeszcze trochę „poskaczemy”. W końcu zgodnie stwierdziliśmy, że raz kozie śmierć. Temperatura wody oscylowała wówczas w okolicach jednego stopnia - wspomina chwilę inicjacji w morsowaniu Adam.
W wodzie byli przez około dwie minuty. Towarzyszący im wówczas dreszcz emocji mają w głowie do dziś.- To była potężna dawka adrenaliny. Zwłaszcza poczucie, że robimy coś szalonego, wręcz wielkiego. A obydwaj czuliśmy, że tak właśnie jest - mówi Paweł.
Debiut w morsowaniu jaślanie nie tylko przeżyli, ale - co istotne - pobyt w lodowatej wodzie w najmniejszym stopniu nie odbił się na ich zdrowiu. Co więcej, jak zauważa Przemek, podczas owych dwóch minut nawet specjalnie nie zmarzli. Rozgrzewka i podekscytowanie wiekopomną chwilą zrobiły swoje. Wtedy wiedzieli już, że powtórka z rozrywki jest tylko kwestią czasu.
- Cieszyliśmy się tym naszym wyczynem jak dzieci. Pamiętam, że datę kolejnego wejścia do wody ustaliliśmy w aucie, wracając do domów. Tak byliśmy nakręceni... Oczywiście postanowienie spełniliśmy - wyznaje Adam.
Morsowanie stało się dla kolegów pasją. Tak wielką, że nie tylko chcieli się jej oddawać jak najczęściej, ale i zarażać nią innych. M.in. za pośrednictwem fanpa-ge’a „Morsy Jasło” na Facebooku, gdzie regularnie informują o kolejnych spotkaniach w wodzie i zdają relację z tych, które już się odbyły.
A spotykają się intensywnie, w zasadzie od listopada do marca. Jak któryś z morsów da sygnał, zbierają ekipę, i do wody! Miejsca spotkań bywają różne.
- Od rzeki Wisłoki w Jaśle, przez Folusz, po Krempną, gdzie niedawno zadebiutowaliśmy w pięknej górskiej scenerii. Każde morsowanie jest inne, ale wszystkie dostarczają nam wielu wrażeń. Niezależnie od tego, czy robimy to przy świetle dziennym czy wieczorami, w pięknej śniegowej scenerii, deszczu, czy przy dużym wietrze. Jednak im jest zimniej, tym przyjemniej - śmieje się Kuba.
Siedmiu wspaniałych
Dziś morsów nie jest już czterech, ale siedmiu. Pierwszy dołączył do ekipy Karol. Co ciekawe, Kuba i Adam zwerbowali go do grupy... w saunie.
- A wydawałoby się, że klimat tego miejsca nie służy rozmowom o kąpielach w lodowatej wodzie - znów uśmiecha się Kuba. I dodaje, że Karol „okazał się pozytywnie zakręconym zapaleńcem, który swoją energią i pomysłami ożywił działanie grupy”.
Dzięki Karolowi do ekipy dołączył Mariusz, który morsowanie pokochał od pierwszego razu. Tak samo jak Dominik Wróbel - ostatnie ogniwo w wesołym gronie miłośników zimnych kąpieli. On do morsów zgłosił się sam, przez Facebooka. Morsowanie tak go porwało, że dziś stawia się na każdym spotkaniu.
Głównym dowodzącym ja-sielskich morsów jest Adam, który najczęściej organizuje morsowanie, skrzykuje ekipę. Nie bez powodu koledzy nazywają go „prezesem”.
Pasja, która hartuje
Co sprawia, że morsowanie daje naszym bohaterom tak dużą radość i z grupy nikt się jeszcze nie wyłamał? Zdaniem Pawła, oprócz dobrej zabawy przynosi człowiekowi wymierne korzyści zdrowotne - tak w sferze fizycznej, jak i psychicznej.
- Morsowanie hartuje organizm, sprawia, że staje się odporny na różne choroby. Przekonałem się o tym na własnej skórze - rozwija wypowiedź kolegi Adam.
Z kolei według Przemka, lodowe kąpiele stanowią inwestycję w przyszłość. - Ufamy, że dzięki nim w wieku 67 lat, będąc już na wymarzonej emeryturze, będziemy w formie, jakiej nie powstydziłby się żaden nastolatek. W odróżnieniu od tych rówieśników, którzy teraz, za młodu, wolny czas wolą spędzać w fotelu - zaznacza Przemek.
Pomorsuj i ty!
Jasielskie morsy nie miałyby nic przeciwko temu, aby ich drużyna się rozrosła. Do wspólnego zażywania zimnych kąpieli zachęcają wszystkich pasjonatów morsowania i osoby, które chciałyby zaznać uroków tej rozrywki. Jak podkreśla jednak Dominik Wróbel, z wykształcenia doktor biologii, na co dzień wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Krośnie, czerpanie radości z morsowania wymaga przygotowania.
- To sport ekstremalny, dlatego najlepiej zaczynać od kąpieli jesiennych i stopniowo przyzwyczajać się do gwałtownej zmiany warunków, z jaką styka się nasz organizm podczas wejścia do wody. Osoby starsze, nieprzygotowane kondycyjne, a nade wszystko z kłopotami krążeniowymi, osoby bardzo młode i bardzo szczupłe, a także z innego powodu osłabione odpornościowo powinny szczególnie uważać i stopniować swoje doświadczenia. Ba-rdzo ważna jest intensywna rozgrzewka, powolne wchodzenie do wody oraz kontrolowanie czasu przebywania w wodzie. Jeśli przebrniemy przez te wszystkie przygotowania to już od pierwszego morsowania będziemy w stanie odczuć jego dobroczynny wpływ w postaci przyspieszonego metabolizmu, naładowania się endorfinami, orzeźwienia. Jeśli będziemy morsować regularnie,poprawi się ogólny stan organizmu, m.in. krążenie i wydolność, odporność oraz stan skóry - tłumaczy D. Wróbel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Gessler bito po rękach, gdy zrobiła to przy stole! Makłowicz też wspomina katorgę
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!
- Cichopek i Kurzajewski rozprawiają o... narcyzach! Myślą, jak podać ich do sądu
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!