Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łowcy organów w Rzeszowie i inne miejskie legendy

Redakcja
koraw / sxc.hu
W ostatnim czasie wśród mieszkańców Rzeszowa słyszy się wiele głosów na temat łowców organów, którzy grasują w naszym mieście. Podobno porywają oni zdrowych, młodych ludzi i pozbawiają ich organów, które wykorzystują podczas nielegalnych przeszczepów. Ile w tym prawdy?

Dociera do nas ostatnio dużo informacji na ten temat, z różnych źródeł. Niektórzy dowiedzieli się od "znajomego policjanta", inni mają "pewne źródło" od znajomej pracującej w szpitalu. Nikt nie wie nic do końca, ale wszyscy powtarzają jedną informację: w naszym mieście grasują łowcy organów, którzy porywają zdrowych, młodych ludzi i pozbawiają ich narządów, które później przeznaczane są na czarnorynkowe przeszczepy.
Postanowiliśmy sprawdzić ile jest w tym prawdy, ponieważ wiele osób, które mają takie "pewne informacje" obawia się wychodzić z domu po zmroku. Dodatkowo często w tych historiach przewija się sprawa zaginionego studenta Politechniki Rzeszowskiej, który miałby paść ofiarą takiego procederu. O sprawę grasujących w naszym mieście łowców organów i powiązanie tej sprawy z zaginięciem studenta  zapytaliśmy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
 - Łukasz Pietryka jest ciągle poszukiwany jako zaginiony. Policja na
Podkarpaciu nie odnotowała żadnego przypadku odnalezienia
niekompletnych zwłok - powiedział kom. Paweł Międlar - Rzecznik Prasowy KWP w Rzeszowie. - Ale to żadna nowość. Nie tak dawno przecież podobny proceder miał się odbywać w jednym z hipermarketów. Podobno porywano dzieci i wycinano im w toalecie nerki. Ludzie lubią sami się nakręcać, nie ma w tym odrobiny prawdy – dodaje.
Dlatego poszukiwania studenta nadal są kontynuowane, a rozpowszechnianie takich plotek nie sprzyja nikomu, a przede wszystkim jest niestosowne przez wzgląd na rodzinę poszukiwanego.
Jednak takie historie są codziennością w wielu miastach naszego kraju. Określane mianem "urban legend" - miejskich legend.
W Białymstoku kobieta z dzieckiem na zakupach tylko odwróciła wzrok na chwilę żeby zobaczyć promocję. Dziecko zniknęło, a następnie zostało odnalezione na wycieraczce pod domem, dziwnie otumanione. Okazało się, że zostało pozbawione jednej nerki. Takie historie zdarzają się rzekomo w większości miast, różnią się tylko szczegółami dostosowanymi do lokalnych realiów. To co łączy te makabryczne historie, to fakt, że wszystkie usłyszano z "jak najbardziej wiarygodnego" źródła. Jednak wszystkie te informacje okazują się nieprawdziwe, z tym że łatwo jest rozpowszechnić taką plotkę i zasiać niepokój wśród mieszkańców, a trudniej ją zdementować.
Jednak czasy się nie zmieniają, kiedyś ludzie straszyli się nawzajem czarną wołgą, która porywała dzieci, dziś opowieść ewoluowała do makabrycznych rozmiarów. W związku z tym każdy kto powtarza taką niesprawdzoną informację, potwierdzoną oczywiście przez "zaufaną i pewną osobę" powinien najpierw sprawdzić jej wiarygodność, aby nie powodować niepotrzebnych obaw w społeczeństwie, które chłonie takie historie jak gąbka wodę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łowcy organów w Rzeszowie i inne miejskie legendy - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto