Lubelski sąd kontra CBA. Zamieszanie wokół zwolnienia marszałka za kaucją

Pismo szef CBA wysłał w piątek. Sugerował wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędzi, która wypuściła marszałka województwa podkarpackiego z aresztu po wpłaceniu kaucji, choć prokurator żądał trzymiesięcznego aresztu i miała ponoć powiedzieć po ogłoszeniu decyzji, że marszałek może być zadowolony. Sąd zaprzecza i twierdzi, że jest protokół z posiedzenia sądu i niczego takiego w nim nie ma.

To zastraszanie

Dzisiaj Artur Ozimek, rzecznik lubelskiego sądu oświadczył, że o sprawie sąd dowiedział się z mediów, do tej pory nie ma bowiem w lubelskim sądzie kopii pisma, które szef CBA Paweł Wojtunik skierował do ministra Jarosława Gowina.

- Ubolewamy nad tym, że nie dostaliśmy tego pisma, a o sprawie wiemy z mediów - mówił rzecznik na konferencji prasowej. - Prezes sądu wystąpił o kopię pisma do ministra sprawiedliwości.

Rzecznik CBA komentując wypowiedź rzecznika sądu, dziwił się, że nie widzieli pisma, a komentują.

Przypomnijmy. Sprawa dotyczy marszałka województwa podkarpackiego Mirosława Karapyty, który został zatrzymany w ubiegłym tygodniu, prokuratura postawiła mu 7 zarzutów korupcyjnych, za co grozi do 10 lat więzienia.

Jest odwołanie

Po dwóch dniach aresztu sąd zwolnił marszałka Karapytę po wpłaceniu 60 tys. zł. kaucji.. Prokuratura zapowiedziała, że odwoła się od tej decyzji.

- Dzisiaj takie odwołanie wpłynęło do sądu - informuje Artur Ozimek, rzecznik sądu. - Jak tylko dostaniemy akta to je rozpatrzymy.

Marszałek jest na wolności, nie przyznaje się do winy, nie zrezygnował ze stanowiska, zrezygnował natomiast z członkostwa w Polskim Stronnictwie Ludowym.