Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ludzie mdleli przy pracy". Kontrola PIP w nowej hali Zelmeru

Andrzej Plęs
Załoga otrzymała od władz Zelmeru zapewnienie, że w przyszłym roku warunki pracy będą dużo lepsze.
Załoga otrzymała od władz Zelmeru zapewnienie, że w przyszłym roku warunki pracy będą dużo lepsze. Krzysztof Łokaj
Ludzie mdleli przy robocie - opowiada Artur. Do nowej hali Zelmeru Pro wkroczyła Państwowa Inspekcja Pracy. Zarząd firmy obiecuje: - W przyszłym roku warunki pracy będą dużo lepsze.

Na wtryskarkach było nie do wytrzymania, na dwóch pozostałych wydziałach hali fabrycznej - niewiele lepiej. Kiedy Zelmer Pro wyprowadzał produkcję z centrum Rzeszowa do Rogoźnicy, to miała być inwestycja w przyszłość - nowa hala, nowe, lepsze warunki, bezpieczeństwo i przestrzeń. W sierpniu załoga zatęskniła za przeszłością.

- Owszem, zimą wiatr nie będzie nam wpychał nam śniegu do hali przez nieszczelne okna, jak to było w starym miejscu, ale za to latem ludzie mdleli przy robocie od upałów - tłumaczy Wojtek.

Ciepło, cieplej, gorąco

Pracował w starym, pracuje w nowym miejscu, wie, o czym mówi. Nowa hala produkcyjna Zelmeru Pro w Podkarpackim Parku Naukowo-Przemysłowym w Rogoźnicy powstała błyskawicznie - jesienią ub. roku wmurowano kamień węgielny, wiosną następnego zaczęła się przeprowadzka i od razu uruchomiono produkcję. A potem przyszły letnie upały, a z nimi - horror ośmiu godzin pracy spędzonych w tropikalnych warunkach.

- Ludzie przynosili własne termometry, żeby zmierzyć temperaturę na stanowisku pracy - opowiada Wojtek. - Niektórym wychodziło do 40 stopni Celsjusza. Zwłaszcza przy wtryskarkach, tu plastik rozgrzewa się do 300-400 stopni. Ci nawet nie mają dodatku za szkodliwe warunki pracy.

Podczas upałów powietrze w trzyhektarowej hali fabrycznej Zelmeru mieliły wiatraki, usytuowane pod sufitem. Mieliły gorące powietrze, więc załoga ulgi większej nie czuła. Czuła nieznaczną dopiero wtedy, kiedy uchyliło się, albo otworzyło bramę do hali. I też czuli ją tylko ci, którzy pracują najbliżej drzwi. Wiatraki u sufitu robiły, co mogły do godzin popołudniowych, kiedy halę wizytowała kadra zarządzająca. Potem już tylko na pół gwizdka.

- W sierpniu ludzie nie dawali rady, zdarzały się omdlenia - Artur przytakuje Wojtkowi. - Podczas jednego takiego przypadku dyskutowano nad człowiekiem, którego przeniesiono do szatni, czy lepiej wezwać pogotowie, czy zaalarmować rodzinę.

Wśród kilkusetosobowej załogi problemu nie dało się przemilczeć, skargi do kierowników zmianowych niewiele przyniosły. Wszyscy mają tak samo źle - takie było tłumaczenie uspokajająco-usprawiedliwiające. Nie dało się po dobroci, to puścili pisma do Państwowej Inspekcji Pracy i do związków zawodowych.

- Oczywiście, że były interwencje pracowników - potwierdza przedstawiciel "Solidarności" w Zelmerze. - Interweniujemy i w Państwowej Inspekcji Pracy i w zarządzie Zelmer Pro. Sprawy są poprawiane, ile można zrobić, tyle jest robione. Ale nie wszystko od razu.

Lista gorzkich żali

"Od razu" dało się rozstrzygnąć problem z dostępem do napojów chłodzących. Najpierw była woda mineralna w szklanych butelkach. PIP orzekła, że szklane są niebezpieczne, firma kupiła bidony i filtry na "kranówkę".

- I staramy się, żeby została wydłużona przerwa - dodaje związkowiec. - Prawdopodobnie uda się to zrobić od początku przyszłego roku.

Niezadowolenie załogi siłą rzeczy musiało dotrzeć do władz spółki.

- Chcemy, aby była to jedna z najnowocześniejszych fabryk na świecie, ale również zależy nam na satysfakcji i zadowoleniu z warunków pracy naszych pracowników - deklaruje Marcin Tomkiewicz, Prezes Zarządu Zelmer PRO Sp. z o.o. - Na pewno warunki pracy są dużo lepsze w nowej fabryce. Niestety, projekt i wykonanie nowej fabryki nie we wszystkich aspektach były wzorowe. Na etapie projektowania nie przewidziano wystarczających parametrów układu wentylacyjnego, co podczas upałów skutkuje podwyższoną temperaturą i trudniejszymi warunkami pracy w części hali produkcyjnej. Zarząd wyszedł naprzeciw potrzebom pracowników i podjął niezwłocznie działania doraźne.

"Niezwłoczne działania" polegały na zakupie wentylatorów, bidonów na wodę i dystrybutorów z wodą.

Wody pod dostatkiem, co nie rozwiązało problemu, bo temperatury w hali wyciskały każdą kroplę z organizmu. Załoga zaczęła się buntować, że w firmowych, ochronnych fartuchach nie sposób wytrzymać takiego gorąca. Władza zakładowa poszła na kompromis - fartuch być nie musi, może być koszulka. Byle niebieska. Niebieskich zakład nie miał na stanie, kto mógł zorganizował sobie prywatną.

Na niektórych stanowiskach pracy rzeczywiście pojawiły się biurkowe wentylatory. Na niektórych, bo nie dla wszystkich wystarczyło. Dziwne w sytuacji, kiedy Zelmer jest producentem takiego sprzętu.

- Produkujemy ale w Chinach - tłumaczy Artur. - Nieliczni dostali, reszta czekała na dostawę.

Huk nie daje pogadać, chociaż tu się przychodzi do pracy, a nie na pogaduchy. Słuchawki na uszach ma niewielu, może niewielu o nie zabiega, a firma jakoś nie naciska na ochronę narządów słuchu.

Wojtek zapewnia, że żaden z pracujących przy taśmie nie nosi słuchawek. W "starym" zakładzie dopuszczalne było zakładanie swoich, z muzyką. W "nowym" melomanów nie ma, bo grające słuchawki w Zelmerze są zakazane.

Pracownicy mówią, że w nowym miejscu nie do końca jest bezpiecznie. Miejsca mniej, na szlakach komunikacyjnych piesi uskakują przed wózkami widłowymi.

- Wprawdzie wydzielone są pasy dla pieszych i dla wózków, ale za wąskie, więc ktoś komuś musi ustąpić - tłumaczy Artur.

PIP na ratunek

Od temperatur w hali produkcyjnej się zaczęło, ale na temperaturach się nie skończyło. Inspekcja Pracy znalazła w nowej hali Zelmeru znalazła więcej grzechów.

- Najpilniejszym zaleceniem jest skuteczna wymiana powietrza w hali - wylicza Dawid Baran, rzecznik PIP w Rzeszowie. - Wprawdzie pracodawca zapewnił wentylatorki na stanowiskach pracy, ale nie mają one uchwytów i to też musi zostać zmienione.

Kontrolerzy PIP zauważyli też, że wprawdzie pracodawca zapewnił załodze wodę pitną w bidonach, ale kiedy woda w bidonie się skończyła, pracownik nie mógł odejść od taśmy produkcyjnej, żeby naczynie sobie napełnić.

- Tymczasem podczas pracy w takich warunkach pracownik może w ciągu godziny tracić do pół litra wody - wylicza Dawid Baran.

Kontrolerzy PIP sugerowali, że nieprawidłowości w organizacji pracy na hali Zelmer Pro popełniono już na etapie projektowania obiektu. Przykład: wentylacja niedostosowana do charakteru pracy wewnątrz.

Zauważyli też, że liczba miejsc w pomieszczeniu socjalnym jest za mała, palety są składowane w magazynie centralnym w sposób niewłaściwy, więc niebezpieczny. Zwrócili uwagę i na to, że na szlakach komunikacyjnych w hali składowane są elementy do produkcji sprzętu AGD, tymczasem szlaki muszą być drożne. Pracodawca nie przeprowadził pomiarów oceny ryzyka, choć powinien. A załoga skarży się, że ryzykowne dla zdrowia jest wdychanie oparów z topionego w kilkuset stopniach Celsjusza plastiku. Smród niesie się po całej hali.

Szukając nieprawidłowości, Inspekcja zajęła się nawet takim "drobiazgiem", że lampa oświetleniowa na stanowisku montażu blendera ręcznego świeci pracownikowi prosto w twarz. I nie dość, że jest mu gorąco, to jeszcze dostaje gorącą żarówą po oczach.

- I kwestia odzieży ochronnej - dodaje rzecznik PIP. - Pracodawca winien zapewnić pracownikom odzież dostosowaną do mikroklimatu na hali. Dotyczy to również obuwia ochronnego.

Po pierwszej lipcowej kontroli PIP z początkiem września inspektor znów pojechał do Rogoźnicy, by sprawdzić wykonanie zaleceń Inspekcji. I stwierdził kolejne naruszenia warunków pracy.

Dla tych, co wytrwają

Idzie na lepsze, skoro...

- Zarząd podjął działania mające na celu poprawę systemu wentylacji w nowej fabryce, tak aby w przyszłym roku warunki pracy były dużo lepsze - obiecuje prezes Tomkiewicz. - Liczymy się, że z nowymi inwestycjami i zmianami, które polepszą działanie systemu wentylacji i zdecydowanie poprawią warunki pracy w fabryce w kolejnym sezonie letnim.

Tylko po okolicy już się rozniosło, że w rogoźnickiej hali nie każdy wytrzymuje. I niby bezrobocie, a ludzie do roboty tu się nie garną. Nie wiadomo, czy przez warunki pracy, czy płacy.

- W drugiej połowie lipca ogłoszono nabór na stanowiska produkcyjne - opowiada Artur. - Miejsc było ze 140, przyszło jakieś 80 osób. Po czterech dniach odeszło kilkanaście. W połowie sierpnia była kolejna tura przyjęć - kilkanaście osób. Połowa szybko odpadła. Wiele osób nie było w stanie wytrzymać tych warunków.

* * * * *

Kiedy w połowie września halę Zelmer Pro uroczyście otwarto, pracująca przy maszynach załoga od półtora miesiąca oblewała się potem. Czego nie mogły przemilczeć władze spółki podczas uroczystości.

- Wiemy, że nie wszystko jest jeszcze zapięte na ostatni guzik, bo szwankuje na przykład wentylacja. Wykonawca ma to poprawić, ale cieszymy się, że jesteśmy już w nowej siedzibie - powiedział do zebranych Janusz Płocica, prezes Zelmer S.A.

Ma być więc lepiej, ale dopiero w przyszłym roku. Choć już teraz załoga ma powód do radości: idzie jesień, potem zima. Idą chłody. Idzie na lepsze.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24