Ludzie płakali, gdy płonęła świątynia

Na wczorajszą mszę świętą poszli do miejscowej świetlicy.

Groźny pożar wybuchł w piątkowe popołudnie. Ogień błyskawicznie objął drewnianą konstrukcję dachu kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny.

- Ludzie nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo weszli do wnętrza - mówi Andrzej Łabiak. - Wynieśli ławki, obrazy, figury, ornaty, ołtarz i tabernakulum. Ale buzujących płomieni nie byli w stanie poskromić.

Zwiastun nieszczęścia

Możesz pomóc

Każdy chętny może wspomóc odbudowę dachu kościoła w Leszczawce. płaty należy kierować na konto: Bank Spółdzielczy w Żurawicy, oddział w Birczy, nr. 91131014-50006847-2701510101.

Jeszcze przed przyjazdem pierwszych zastępów strażaków napalone elementy dachu zawaliły się do środka. Prawdopodobnym źródłem ognia było zwarcie w instalacji elektrycznej. Według mieszkańców tego dnia podczas porannego nabożeństwa na chwilę brakło prądu. Nikt nie przypuszczał, że kilkanaście godzin później dojdzie do nieszczęścia.

- Ten kościół był dla nas wszystkim -Zdzisław Dutkowski ukradkiem ociera łzy.

- Wybudowaliśmy go w latach 80. Dbaliśmy o niego i nagle taka tragedia.
W podprzemyskiej Leszczawce mieszka niespełna 300 osób. W większości emeryci i renciści.

- Naprawimy zniszczenia - deklaruje Jan Kaczmarski. - Kościół to szczególne miejsce, zwłaszcza na wsi.

Wszyscy pomagali

W sobotę już od świtu mieszkańcy zabrali się do pracy. Nikogo nie trzeba było namawiać. Uprzątali zgliszcza, rozbierali resztki ocalałej konstrukcji.

- Trzeba zgromadzić i wysuszyć drewno na odbudowę dachu - informuje ksiądz Franciszek Czarniecki, proboszcz parafii w Leszczawie Dolnej. - Do chwili zakończenia naprawy msze święte będą odprawiane, gdzie indziej.