Bociany każdego roku przebywają tysiące kilometrów, żeby powrócić do Polski. Wracają nielicznie, tylko te najsilniejsze. Choć i tu nie mogą już liczyć na azyl.
– Są łatwym celem dla mówiąc brzydko zwyrodnialców, którzy dla zabawy strzelają do nich z wiatrówki
– mówi zaniepokojony sytuacją lek. wet. Jakub Kotowicz z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Dodaje, że nie ma dnia, aby nie ratował zwierzęcia postrzelonego śrutem.
Bo jak się okazuje broń pneumatyczną i śrut może kupić każda osoba pełnoletnia i strzelać z niej, kiedy tylko ma na to ochotę. Taka broń nie jest ewidencjonowana. Niestety ludzie, zamiast strzelać na strzelnicy lub, np. do puszek ustawionych w ogrodzie, obierają za cel psy, koty i ptaki, z czego najbardziej poszkodowane są bociany.
– Są to ptaki, które nie boją się sąsiedztwa ludzi, nie są płochliwe dlatego stają się łatwym celem – mówi Kotowicz. Niestety „strzelanka” nie kończy się na jednym pociągnięciu za spust. – W bocianie, którego prześwietlałem jakiś czas temu, znalazłem siedemnaście śrutów. To przerażające. Zwierzę wyglądało jak sito, jak ser szwajcarski – opowiada weterynarz.
Sprawcy pozostają bezkarni. W mniejszych miejscowościach ludzie boją się wydać sąsiadów, kłamiąc, że nie widzieli i nie słyszeli, aby ktoś strzelał. Dlatego duża część tych zwierząt ginie niezauważona. Te, które trafiają do ośrodka, bardzo często zostają dożywotnimi kalekami, o ile uda się je uratować.
Przykładem bociana, o którego życie wciąż toczy się walka to Lennon. Jeszcze do niedawna razem z partnerką i trzema pisklętami siedział w gnieździe w okolicach Małopolski. Człowiek postanowił jednak zniszczyć jego sielankę.
Najpierw zginęła ona, potem strzały skierowano do Lennona, na końcu zastrzelono ich dzieci. Gdy znaleziono Lennona udawał, że nie żyje. Ciężko ranny ptak jest teraz pod opieką przemyskich weterynarzy. Tak samo, jak kilkadziesiąt innych, które w tym roku trafiły do ośrodka z tego samego powodu.
Leczenie i rehabilitacja bocianów jest kosztowna. Nie wszystkie zwierzęta po tym, co zrobił im człowiek, mogą wrócić do naturalnego środowiska.
– Większość stada zdolna do odlotów, odlatuje z naszego ośrodka w pierwszym tygodniu września. Postrzelone bociany, nawet jeśli rokują na wypuszczenie, ich obrażenia są zbyt świeże, żeby były zdolne do odlotu. Będziemy je musieli przezimować. Pozostałe postrzelone bociany, które trafiły z takimi obrażeniami, że pomimo uratowania ich życia zostaną kalekami, zasilą populację bocianów i pozostaną w ośrodku dożywotnio – dodaje Kotowicz.
Na to przemyski ośrodek potrzebuje sporo pieniędzy. Datki można wpłacać na nr konta 27 1500 1634 1216 3005 4390 0000 w tytule wpisując: Bociany lub Lennon, Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych ul. Zamoyskiego 15, 37-700 Przemyśl. DotPay: https://ssl.dotpay.pl/?id=36478&opis=Lennon, Przelewy z zagranicy Swift : WBKPPLPP.
Na zimę w ośrodku pozostanie ponad 70 boćków.
ZOBACZ TEŻ: W Przemyślu uczą latać bociany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba