Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Różański odesłał Alberta Sosnowskiego na emeryturę w 1 rundzie

luci
Łukasz Różański pokonał w 1 rundzie Alberta Sosnowskiego
Łukasz Różański pokonał w 1 rundzie Alberta Sosnowskiego Pado
Łukasz Różański wygrał w Radomiu swoją siódmą walkę w zawodowej karierze. Przez nokaut w pierwszej rundzie pokonał Alberta Sosnowskiego.

Dla byłego mistrza Europy była to prawdopodobnie ostatnia walka w karierze. – Dziękuję, że przyszliście – mówił po pojedynku do kibiców Sosnowski. – Jest to prawdopodobnie ostatnia moja walka. Dziękuję za wsparcie przez tyle lat mojej kariery. Tak trzymajcie kibicujcie, wpierajcie boks.

Pojedynek zapowiadał się bardzo ciekawie, bo w ringu ustawili się dwaj zupełnie różni pięściarze. Sosnowski miał za sobą blisko 20 lat boksowania na zawodowych ringach, prawie 60 stoczonych pojedynków i walkę o mistrzostwo świata z samym Witalijem Kliczko. Na przeciwko niego stanął, już nie całkiem młody, ale za to kompletnie niedoświadczony w boksie zawodowym Różański. Zawodnik Stali Rzeszów jednak zaczyna być znany z tego, że swoje walki kończy bardzo szybko. Tylko jeden z sześciu jego wcześniejszych pojedynków zakończył się na pełnym dystansie, a aż cztery już w pierwszej rundzie.

Różański od początku ruszył zdecydowanie na przeciwnika i to okazało się skuteczną taktyką na „starego lisa”. Sosnowski był kompletnie zaskoczony i chyba zapomniał o obronie, bo już pierwsze wyprowadzane ciosy sięgały jego szczęki. Im częściej się to zdarzało, tym mocniej nakręcał się rzeszowianin, który zdominował przeciwnika zasypując go kolejnymi seriami, bardzo mocnych sierpowych. Już po minucie starcia „Dragon” wyraźnie był oszołomiony, zaś Różański nie zwalniał, zagonił w końcu rywala pod liny i tam lewym sierpowym powalił go na deski. Sędzia wyliczył Sosnowskiego, który miał kłopoty z podniesieniem się z ringu. Walka miała być najdłuższą w karierze Różańskiego, a skończyła się już po dwóch minutach.

Choć to Łukasz był zwycięzcą tego pojedynku, kibice nie szczędzili braw dla obu bokserów. Popularny „Dragon” po walce zwrócił się do publiczności, podziękował za wsparcie. Gdy szedł do szatni przez kibiców był traktowany jak zwycięzca, każdy chciał się z nim przywitać, zrobić sobie zdjęcie.

- Mój plan na tą walkę był zupełnie inny, niż to co wydarzyło się w ringu. Chciałem spokojnie przeboksować trzy, może cztery rundy wybadać przeciwnika, a potem jak nadarzy się okazja to zaatakować – mówi Różański. – Trafiłem go jednak na samym początku, potem kolejne ciosy zaczęły wchodzić. Poczułem krew i poszedłem za ciosem.

#TOPsportowy24 - hity Internetu minionego tygodnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24