Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Trałka: w Lechu nie ma miejsca dla minimalistów

Marcin Jastrzębski
Łukasz Trałka podczas treningi SMS Resovii.
Łukasz Trałka podczas treningi SMS Resovii. Krzysztof Kapica
Rozmowa z Łukaszem Trałką z Ropczyc, obecnie zawodnikiem Lecha Poznań, który jesienią zaliczył 200 i 201. mecz w polskiej ekstraklasie.

Łukasz Trałka

Łukasz Trałka

Ur. 11 maja 1984 roku w Rzeszowie. Wzrost: 186 cm, waga: 80 kg. Kluby: UKS Górka Ropczyce, Igloopol Dębica Piotrcovia Piotrków Trybunalski, Pogoń Szczecin, Widzew Łódź, Pogoń S., KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ŁKS Łódź, Lechia Gdańsk, Polonia Warszawa, Lech Poznań (obecnie). W reprezentacji zagrał w 8 towarzyskich meczach. Występuje na pozycji defensywnego pomocnika.

- W przerwie między rundami nie żałuje pan czasu na spotkania z młodzieżą. Im też marzy się to, by doczekać tak okrągłego jubileuszu...
- To przyjemność zarezerwowana dla nielicznych... (śmiech). Zawsze mam dla nich kilka porad. Po pierwsze, rozwijając swoje umiejętności, szkoląc się w SMS-ach, klubach czy szkółkach piłkarskich, muszą w siebie wierzyć. Często pytają mnie o mój plan "B". Gdy byłem nastolatkiem nie miałem wersji "B". Piłkę traktowałem na poważnie i nie zaprzątałem sobie głowy myślami, "co będzie, gdy mi nie wyjdzie".

- Odradza im pan planowanie życia bez piłki...
- A po co zaprzątać sobie głowę gdybaniem? Jeśli chłopak poświęca na zajęcia kilka godzin dziennie to musi mieć do tego przekonanie. Ja, gdy dojeżdżałem na treningi Igloopolu wraz z paroma innymi chłopakami rzuciłem raz w samochodzie hasło pt. "ja na pewno zostanę profesjonalnym piłkarzem".

- I jaka była reakcja?
- Moi towarzysze podróży wybuchli śmiechem. Nie byłem najbardziej wyróżniającym się juniorem. Nie wiem, czy wtedy, gdy miałem naście lat, któryś z trenerów postawiłby na mnie, że to właśnie ja będę grał tam, gdzie obecnie jestem.

- Można o panu powiedzieć farciarz?
- Tak można powiedzieć o każdym, kto robi to, co kocha i może z tego godziwie wyżyć. Szczęście w drodze do gry na najwyższym szczeblu jest bardzo potrzebne. Młodzież jest konsekwentnie obserwowana. Skauci docierają na Podkarpacie i chętnie oglądają miejscowych. Czasem jest tak, że ktoś zagra pięć świetnych meczów z rzędu, a w szóstym słabo i... akurat na nim był skaut. Ja raczej w tych, w których byłem obserwowany nie dałem plamy.

- Tuż przed 30. rokiem życia i z dwusetką meczów na koncie może pan zwolnić...
- Ambicji sportowych mam tyle samo, co kilka lat temu, nie ubieram kapci i nie podsumowuje mojej kariery, bo ona jeszcze musi chwile potrwać. Czas na refleksje jeszcze będę miał. Na najwyższym poziomie w Polsce chce jeszcze pograć kilka lat. Zdrowie jeszcze mi służy. Doceniam jednak to, co już osiągnąłem. Mój entuzjazm do gry w piłkę jest chyba jeszcze większy niż kilka lat temu. Nie zakładam sobie jednak górnego limitu wiekowego. Będę grał dopóki starczy sił. Oczywiście chce pozostać na poziomie ekstraklasy jak najdłużej.

- Z podkarpackiego punktu widzenia, każdy piłkarz czy klub z ekstraklasy to "coś", ale pan gra w jednym z trzech klubów w Polsce, który co robi jest skazany na walkę o mistrzostwo...
- I ma to swoje uzasadnienie w tym, jak klub jest poukładany organizacyjnie. Warunki do treningów, do gry mamy wręcz idealne. Może Legia, może Wisła Kraków ma równie dobre. Nie mam wątpliwości co do tego, że trafiłem do bardzo dobrze poukładanego klubu. Zazdrościć można nastolatkom Lecha, którzy wchodzą do I drużyny mogą w tych warunkach prawidłowo się rozwijać.

- Dobry polski klub nie sprostał jednak mistrzowi Litwy. To zabolało nie tylko Wielkopolskę...
- Pojedynków III rundy eliminacyjnej z Żarglisem Wilno nikt już nie rozpamiętuje. Nie popisaliśmy się, co mogę więcej powiedzieć. Historii nie zmienię. Nauczyłem się nie oglądać się za siebie. Jeśli po tym sezonie będziemy mieli szansę pokazania się w europejskich pucharach, to zrobimy wszystko, by tę plamę zmazać. Nie chce opowiadać, o tym, co działo się w klubie przed i po meczach z Wilnem. Proszę mi wierzyć, że nie było nam łatwo przejść do porządku dziennego. Szczegóły zostają w drużynie.

- Idealną rehabilitacja będzie tytuł mistrza Polski?
- W Lechu nie ma miejsca dla minimalistów. To zespół, który będzie walczył o tytuł najlepszej drużyny w Polsce przez najbliższe kilka lat. W tym sezonie ratuje nas nowy system rozgrywek, w którym na pół podzielone zostaną dotychczas zdobyte punkty. To dobrze, bo nasza obecna strata do prowadzącej Legii jest dość znaczna (9 punktów - przyp. red).

- Marzy pan jeszcze o dłuższym epizodzie w Lidze Europejskiej?
- Gram w takim klubie, który do tego dąży i ciężko nazwać to marzeniem. Naszym przedsezonowym założeniem jest wejście do fazy grupowej Ligi Europy i zrobimy wszystko żeby tak się stało. To ma przynieść konkretne korzyści dla klubu. Takiej przygody potrzebuje każdy z piłkarzy. Liczą na nas nasi kibice.

- W reprezentacji Polski zagrał pan ostatnio w 2012 roku. Liczy pan na powołanie od Adama Nawałki?
- Moje podejście do gry w biało-czerwonych barwach jest roszczeniowe. Jeśli będę w niej potrzebny to z przyjemnością ubiorę trykot z orłem na piersi i dam z siebie wszystko. Nie będę wtedy symulował kontuzji! Trzymam kciuki za naszą reprezentację, bez względu na powołania. Chciałbym żeby poprawił się klimat wokół narodowej drużyny.

- Ostatnio nie jest różowo. Dlaczego?
- Oglądam każdy mecz reprezentacji. Wiem, jak to wygląda, jak ciężko odzyskać zaufanie kibiców. Nie chce jednak wychodzić na mądrego, który powie czego nam brakuje. Nie wyciągnę z kieszeni recepty. Jestem aktywną częścią piłkarskiego środowiska i było nieelegancko oceniać swoich kolegów. Ocenę gry reprezentacji pozostawiam trenerom i ekspertom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24