"Mąda dziewczynka pilnuje drinka". Kampania, która oburza kobiety

Tyle, że zamiast skłonić do dyskusji nad problemami przemocy seksualnej, której ofiarami padają głównie kobiety, kampania i promujący ją plakat wywołały oburzenie środowisk kobiecych.

Panie krytykują już samo hasło, adresowane do potencjalnych ofiar gwałtów.

- To jest żenujące i nie mówię tylko o samym infantylnym sformułowaniu „dziewczynka”, które daje poczucie, jakbyśmy my, kobiety, były co najmniej niepełnosprawne intelektualnie - mówi Marzena Wilk, szefowa Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet „Victoria” w Rzeszowie. - Najbardziej rażące jest to, że kampania adresowana jest do kobiet. To one mają się pilnować, żeby nie zostać zgwałcone. Tak jakbyśmy były zwierzyną, na którą mężczyźni polują. To jest klasyczne usprawiedliwianie gwałcicieli. Szkoda, że przed wydaniem pieniędzy na taką kampanię nikt jej nie skonsultował z ekspertami - dodaje.

I zaznacza, że w krajach zachodnich od dawna przekaz podobnych kampanii koncentruje się zupełnie na czymś innym: na sprawieniu, żeby uczestnicy imprezy, którzy widzą, że ktoś dosypuje czegoś do postawionego na barze drinka, nie byli obojętni, ale ostrzegali kobiety, że ktoś podchodził do ich napoju. To właśnie wzbudzenie reakcji obsługi lokalu i otoczenia powinno być, zdaniem kobiet, nadrzędnym celem kampanii.

- Hasło takiej kampanii powinno brzmieć: Nie reagujesz, pomagasz gwałcicielowi - twierdzi Marzena Wilk. - Kolejna sprawa to rysunek, jakim okraszona jest ta pseudo-kampania, sugerujący, że ubrana w krótką sukienkę dziewczyna wręcz prosi się o gwałt, że to jej wina - dodaje.

Z takim stereotypem na Zachodzie również walczy się poprzez odpowiednie kampanie. W jednej z nich możemy zobaczyć scenę, w której biznesmen zgłasza na policji napaść. Policjantka kwituje to krótko: gdyby nie ubrał pan drogiego garnituru, nikt by pana nie okradł. Inna przedstawia pokaz mody „zgwałconych ubrań”, czyli ciuchów, w których rzeczywiście zostały zgwałcone kobiety. Dominują luźne dresy i niezbyt obcisłe spodnie.

Z danych podkarpackiej policji wynika, że w ostatnich latach liczba stwierdzonych gwałtów waha się pomiędzy 50 a 60. W rzeczywistości jest ich jednak dużo więcej. Stowarzyszenie Victoria, przeprowadzając z ofiarami gwałtu ankiety, w tym również tzw. pogłębione, doliczyło się 100 przypadków gwałtu na Podkarpaciu. Tylko jedna z tych kobiet zgłosiła to na policję. Dlaczego?

- Wiedzą co je tam spotka. Prześwietla się całą ich rodzinę, sprawdzając, czy dobrze się prowadzi, co oznacza, że wszyscy dowiadują się o tym, co tę kobietę spotkało - dodaje Marzena Wilk. - Same kobiety czują się oceniane, nikt im nie wierzy, a procedura, mimo iż zakłada, że będą przesłuchiwane tylko raz, nie działa. Zdarzają się przesłuchania podwójne. W dodatku najwyższe zadośćuczynienie z tytułu gwałtu rzeszowski sąd ustanowił na poziomie 5 tys. zł. Jaka to rekompensata za traumę, która trwa latami, jeżeli nie całe życie? - dodaje.

Jak zaznacza Marzena Wilk, przypadki używania pigułki gwałtu nadal się zdarzają. Dlatego GIS ostrzega, że pigułka gwałtu, czyli substancja GHB, jest dobrze rozpuszczalna w płynach, bezbarwna, nie ma zapachu ani smaku. Jej działanie można zaobserwować już po 15 minutach od zażycia, a duże dawki tej substancji mogą powodować amnezję i utratę pamięci. W dodatku po upływie 8-12 godzin pigułka gwałtu staje się zupełnie niewykrywalne, a osoby, które zostały skrzywdzone przy jej pomocy, często zdają sobie z tego sprawę, kiedy jest już za późno na jej wykrycie. Dlatego na imprezę najlepiej wychodzić w towarzystwie osób, które od razu poprosimy o pomoc.

ZOBACZ TEŻ: Czy ofiary gwałtów mogą liczyć na sprawiedliwość?