Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena, córka spalonej żywcem Jolanty Brzeskiej, nie kryje żalu: „Odkryć można było coś na samym początku”

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Twarz Jolanty Brzeskiej w formie graficznej stała się dla ruchu lokatorskiego symbolem walki o swoje prawa.
Twarz Jolanty Brzeskiej w formie graficznej stała się dla ruchu lokatorskiego symbolem walki o swoje prawa. Wikipedia/Meo Hav
Kiedy w marcu 2011 roku Jolanta Brzeska opuszczała mieszkanie, wyglądało na to, że wyszła tylko na chwilę. W kilka dni potem jej bliscy, zaalarmowani brakiem kontaktu z kobietą, rozpoczęli poszukiwania. Wkrótce Polską wstrząsnęło doniesienie o znalezieniu zwęglonych zwłok w Lesie Kabackim na obrzeżach Warszawy, na które natknął się jeden ze spacerowiczów. Niestety, potwierdziło się najgorsze: znalezioną osobą była Jolanta Brzeska. Dziś mija 12 lat od jej śmierci – śmierci, za którą nikt dotąd nie odpowiedział. - Jeśli cokolwiek było do odkrycia, to można to było zrobić na samym początku. Teraz to już chyba nie jest możliwe - mówi portalowi i.pl córka Jolanty Brzeskiej, Magdalena.

Trudna walka o prawo do mieszkania. Wojna Jolanty Brzeskiej

Jolanta Brzeska była emerytką i liderką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, która od wielu lat niestrudzenie walczyła o prawo do mieszkania, w którym spędziła większość swojego życia. Nierówną walkę przerwaną przez brutalną śmierć toczyła zarówno z „czyścicielami kamienic”, jak i bezdusznością urzędników.

Jolanta Brzeska stała się symbolem lokatorskiego oporu przeciwko nabywcom roszczeń w sprawie znanej później jako afera reprywatyzacyjna. Przejęcie wraz z lokatorami kamienicy przy ulicy Nabielaka 9 w Warszawie, w której znajdowało się jej mieszkanie, przez nowego właściciela, sprowokowało falę szykan wobec lokatorów nieruchomości. Celem przedsięwziętych działań, określanych powszechnie jako „czyszczenie kamienic”, było zmuszenie dotychczasowych mieszkańców do wyprowadzki.

Jolanta Brzeska była jedną z ofiar nękania. W swoim mieszkaniu spędziła większość swojego życia i czynnie sprzeciwiała się bezdusznemu procederowi. Choć oficjalnie sprawców jej zabójstwa nie ujęto, podejrzewa się, że to swoją aktywność na tym polu przypłaciła życiem.

Aktualnie toczy się drugie śledztwo w sprawie jej śmierci. Pierwsze postępowanie zostało umorzone w 2013 roku z powodu nieujęcie sprawców. Śledztwo ruszyło od nowa w 2016 roku. Prowadzi je Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Magdalena Brzeska, córka zamordowanej emerytki, w rozmowie z portalem i.pl mówi wprost, że po 12 latach od tamtych tragicznych wydarzeń nie spodziewa się już żadnego przełomu w sprawie śmierci jej matki.

Prokuratura Regionalna w Gdańsku od 2016 roku ponownie prowadzi sprawę zamordowania Pani mamy, Jolanty Brzeskiej. Mija obecnie 12 lat od tego tragicznego zdarzenia. Na jakim etapie jest teraz sprawa?

Prokuratura, która prowadzi tę sprawę, jest na tyle daleko, że uniemożliwia mi to regularne dowiadywanie się, na jakim etapie jest śledztwo. To jest ponad 300 km od mojego miejsca zamieszkania… Jedyne informacje, jakie dostaję, to kiedy składane są nowe wnioski dowodowe – wówczas dostaję kopię takiego pisma.

Pierwsze śledztwo było prowadzone w Warszawie. Jeżeli wówczas były jakiekolwiek nieścisłości albo ja lub moja pani pełnomocnik chciałyśmy zgłosić jakiekolwiek wnioski dowodowe lub przekazać wnioski dotyczące śledztwa, to była to tylko kwestia dojechania na Mokotów. Podobnie było z przeglądaniem dokumentów dotyczących śledztwa. Teraz, ze względu na to, że śledztwo prowadzi prokuratura w Gdańsku, to nierealne, żeby przeglądać zgromadzone dokumenty na bieżąco. Jakiś czas temu, gdy pytałam, ile ich w sprawie jest – wyszło, że około 40 segregatorów. Nie jesteśmy w stanie wnikliwie przejrzeć jednego dnia 40 segregatorów dokumentów.

Czy w ciągu ostatniego roku pojawiły się jakieś nowe dowody?

Możliwe, że tak. Staram się to zbierać w jednym segregatorze. To są już dosyć duże ilości papierów, z których sama nic nie umiem wywnioskować. Jeśli pojawiają się jakieś nowe szczegóły dotyczące sprawy, są zazwyczaj kompletnie nieistotne. Nic nowego. Zaznaczę jednak, że oprócz mnie i mojego pełnomocnika nikt nie może przeglądać tych akt. Każdy, kto twierdzi, że jest w nich cokolwiek nowego, po prostu głosi nieprawdę.

Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia, że prokuratura ponownie bada wątek ewentualnego samobójstwa Jolanty Brzeskiej. Z tej okazji ponownie Panią przesłuchiwano. Czyżby kolejne śledztwo wracało na pierwotne tory?

Tak, jakiś czas temu próbowano po raz kolejny udowodnić samobójstwo. Powiem szczerze, że staram się już od tego dystansować. Minęło 12 lat! Według mnie po 12 latach trudno cokolwiek nowego znaleźć. Naprawdę. Jeśli cokolwiek było do odkrycia, to można to było zrobić na samym początku. Teraz to już chyba nie jest możliwe. Nie spodziewam się już żadnego przełomu w tej sprawie.

Kiedy w 2016 roku wznowiono śledztwo w sprawie śmierci Pani mamy, poprzedniej ekipie prowadzącej śledztwo prokurator generalny Zbigniew Ziobro zarzucił „rażące braki i zaniechania na pierwszym etapie śledztwa związanego z wyjaśnieniem tragicznej śmierci Jolanty Brzeskiej”. Czy ktoś poniósł jakąkolwiek odpowiedzialność?

Z tego, co wiem, śledztwo zostało umorzone. Nie wiem, co działo się dalej z tymi osobami.

Co się stało z mieszkaniem Pani mamy, o które tak walczyła?

Mieszkanie już dawno zostało sprzedane przez pana Mossakowskiego i ktoś już tam mieszka.

Nadmienię, że chociaż w kamienicy były mieszkania komunalne, dbaliśmy o nie jak o własne – remontowaliśmy je i inwestowaliśmy w nie. Piętro niżej mieszkała rozwiedziona kobieta z dwójką dzieci. Na krótko przed wyrzuceniem jej na bruk wyremontowała ten lokal: wymieniła rury, położyła nowe podłogi, zamontowała plastikowe okna… Nikt jej nie zwrócił ani grosza za koszty remontu. Usunięto ją. W zamian dostała jakieś mieszkanie socjalne.

Nadal jest tak, jakby „nic się nie stało”…

Jolanta Brzeska była liderką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które zrzeszało osoby podobnie jak ona poszkodowane przez „czyścicieli kamienic”. Czy ten proceder udało się ukrócić?

Z tego, co wiem, lokatorzy nadal mają problemy. Wbrew pozorom reprywatyzacja nadal dotyka mieszkańców. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów ciągle istnieje i oferuje poradnictwo prawne dla osób, które mierzą się z „dziką reprywatyzacją”. Przyznam również, że sama nie uczestniczę już w działalności Stowarzyszenia. Nie mogę żyć życiem mojej własnej matki.

Sytuacja po 12 latach od zdarzenia rysuje się zatem następująco: sprawców morderstwa nie ujęto. Nadal nie wiadomo, kto stał za tą zbrodnią. W tle mamy nierozwiązaną aferę reprywatyzacyjną. „Czyściciele kamienic” dopięli swego w kwestii mieszkania Jolanty Brzeskiej. Czy wierzy Pani jeszcze w to, że sprawców tej okrutnej tragedii dosięgnie sprawiedliwość?

Zawsze sobie zadaję pytanie – czym jest sprawiedliwość? Jaka sprawiedliwość? To niby to, że ktoś trafi do więzienia? Więzienia mamy ogrzewane. Panują w nich dobre warunki. Osadzeni dostają pożywienie… O jakiej my zatem sprawiedliwości w tej sprawie mówimy? Czym jest sprawiedliwość za zabicie człowieka? Mówienie, że ktoś ma trafić do więzienia za tę zbrodnię, jest tak naprawdę życzeniem mu bardzo dobrze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Magdalena, córka spalonej żywcem Jolanty Brzeskiej, nie kryje żalu: „Odkryć można było coś na samym początku” - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24