Prawie-magister chce szybko i bez wysiłku zdobyć upragniony dyplom. Nie ma czasu na siedzenie w internecie czy bibliotekach. Z pomocą chce mu przyjść student z wygimnastykowanym umysłem i pustką w kieszeni.
Za odpowiednią opłatą napisze prawie-magistrowi pracę, która pozwoli mu na wstawienie literek "mgr" przed nazwiskiem. Obie strony korzystają, obie są zadowolone, więc co komu do tego?
Czyżby? Czy rzeczywiście wszystko można kupić i wszystko jest na sprzedaż? Zgadzam się z rektorami przemyskich uczelni: prezentowanie cudzych prac pod swoim nazwiskiem to coś na styku kradzieży i fałszerstwa. I na dodatek jest to oszustwo, a oszukanym jest całe społeczeństwo, które ma prawo wierzyć, że absolwent opuszczający mury uczelni jest dobrze przygotowany do wypełniania swej roli wynikającej ze zdobytego wykształcenia.
Do czego jest przygotowany młody człowiek, który zdobył magisterkę na skróty?
Tych, którzy mu tę pracę pisali, nawet nie pytam, czy wykazali ten dochód w urzędzie skarbowym. Bo o wiele ważniejsze jest to, że są wspólnikami w oszustwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA