- Miałem dzień wolny, pojechałem na ryby. Wędkowałem. Kiedy przechodziłem z jednego miejsca na drugie, poraził mnie prąd. Nie wiem skąd, nie wiem jak - opowiada Robert Zygan. Energetycy mówią, że wszystko było w porządku.
Robert Zygan jest nauczycielem. W czwartek miał wolny od zajęć Dzień Edukacji Narodowej. Postanowił go spędzić w ulubiony sposób, wędkując.
UPADŁ NIEPRZYTOMNY
- Uciekam od miejsc, gdzie jest dużo ludzi. Dlatego często jeżdżę właśnie w okolice miejscowości Zbrza (gmina Morawica) - opowiada Zygan. - Wędkowałem. Kiedy przechodziłem z jednego miejsca na drugie, poraził mnie prąd. Nie wiem skąd, nie wiem jak - przyznaje. - Upadłem na ziemię. Straciłem na chwilę przytomność. Leżałem z dziesięć minut na piachu na brzegu. Kiedy odzyskałem przytomność, zadzwoniłem do rodziny, do żony.
Razem z bliskimi dotarł na izbę przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach. - Chory jest w ogólnym stanie dobrym. Badania są prawidłowe - mówiła w piątek Paloma Kryczka, lekarz dyżurny. - Trafił do nas w czwartek. Nie miał zaburzeń świadomości ani zaburzeń rytmu serca. Ma nieduże, punktowe oparzenia na stopie i na jednym palcu dłoni. Zostanie u nas na oddziale na obserwacji do poniedziałku.
TRZY DRUTY
Zapytany, skąd się wziął prąd nad rzeką, Robert Zygan przyznaje, że nie wie. - Nie mam pojęcia. Wiem, że jak leżałem na brzegu, zobaczyłem nad sobą trzy druty wysokiego napięcia - wspomina. Dlatego też postanowił o swoim wypadku powiadomić policję. - W czwartek byłem w szoku, ale w piątek pomyślałem, że to może się też przydarzyć innym - wyjaśnia.
- Tak, miało miejsce takie zdarzenie - potwierdza Zbigniew Pedrycz, rzecznik świętokrzyskiej policji. - Sporządziliśmy notatkę i będziemy prowadzić postępowanie wyjaśniające, jak doszło do tego, że ten człowiek został porażony prądem. W piątek na miejscu wypadku byli pracownicy zakładu energetycznego, którzy stwierdzili, że linie przebiegają na właściwej wysokości.
O szczegółach tych "oględzin", jak i o tym, jak mogło dojść do porażenia prądem w takiej sytuacji, chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami Zakładów Energetycznych Okręgu Radomsko-Kieleckiego. - Nie mam wiedzy na temat takiego zdarzenia. Proszę o telefon w poniedziałek - usłyszeliśmy od Anny Szcześniak z Zakładów Energetycznych Okręgu Radomsko-Kieleckiego Dystrybucja w Skarżysku-Kamiennej.
- Panowie z zakładu, którzy u mnie byli, mówili, że takim kablem płynie prąd o napięciu 15 tysięcy woltów. Porażenie nim może przeżyć jeden człowiek na sto! Widocznie mam dużo szczęścia - mówi Robert Zygan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?