Majątki wojewody Małgorzaty Chomycz-Śmigielskiej i jej zastępcy Grażyny Borek

Podkarpaciu z ramienia rządu przewodzą kobiety: wojewodą jest Małgorzata Chomycz--Śmigielska (PO), a wicewojewodą - od grudnia ubiegłego roku - Grażyna Borek (PSL). Zajrzeliśmy do ich oświadczeń majątkowych za rok 2014.

Aktualnie wojewoda Małgorzata Chomycz-Śmigielska mieszka w miejscowości Chołowice razem z mężem i dwójką dzieci. W Rzeszowie ma ponadpięćdziesięciometrowe mieszkanie, którego wartość to ponad 250 tys. zł. Mieszkanie Chomycz-Śmigielska kupiła na kredyt, raty ma rozłożone na 30 lat.

W oświadczeniu napisała, że ma ponad 17 tys. zł oszczędności (wcześniej miała tylko 50 zł). Wojewoda ma ten sam samochód co w ubiegłym roku - auto "Rover Classic" z 2001 r. Ma je do spółki z mężem. Tak samo jak ciągnik rolniczy, którego w zeszłym roku jeszcze nie miała.

W 2014 roku wojewoda zarobił ponad 127 tys. zł (w roku ubiegłym było to 123 tys. zł). To daje miesięczną pensję w wysokości ponad 10 tys. zł. brutto. Małgorzata Chomycz-Śmi- gielska nie ma też żadnych akcji, obligacji, polis na życie. Poza pracą w urzędzie wojewódzkim nigdzie nie dorabia.

Wicewojewoda podkarpacki Grażyna Borek ma dom o powierzchni 220 m kw. i gospodarstwo rolne o powierzchni 2960 m kw. W oświadczeniu wicewojewoda nie podaje wartości tych dóbr, ale biorąc pod uwagę ceny wolnorynkowe, w grę może wchodzić kwota nawet miliona złotych. Borek deklaruje natomiast, że z gospodarstwa osiągnęła dochód w wysokości 5 tys. zł. Oszczędności to kwota ponad 179 tys. zł, ale obejmując funkcję wicewojewody, już je miała na wspólnym koncie z mężem. Wicewojewoda ma też fundusze inwestycyjne na kwotę ponad 38 tys. zł.

Grażyna Borek jest właścicielką trzech samochodów: BMW 730 z 2009 r., VW LT25 z 2004 r. i "Opla Astra" z 2012 r. Nie ma żadnych kredytów.

Na tle innych wojewodów nasze panie nie wypadają najlepiej; oczywiście, od strony majątkowej. Bo taki np. wojewoda warmińsko-mazurski zgromadził ponad 220 tys. zł w polisach, papierach wartościowych, a mazowiecki ma na koncie ponad 42 tys. zł. do tego polisy i papiery wartościowe na kwotę ponad miliona zł.

Zdecydowanie lepiej niż wojewodom powodzi się naszym posłom i senatorom. A najlepiej zarabiają, oczywiście, posłowie Parlamentu Europejskiego. Jak widać, na rządowym garnuszku trudniej się dorobić.