Izba Regionalna w Jaworniku Polskim, czyli małe, lokalne muzeum wsi, została otwarta w 2004 roku. Od początku społecznym kustoszem tej izby była Monika Majgier. Nie brała za to grosza.
– Wcześniej, przez sześć lat zbierałam wszystkie eksponaty i nawet nie myślałam, że będzie tego aż tyle – opowiada pani Monika. W jeżdżenie po okolicy i kolekcjonowanie tych wszystkich staroci włożyła wiele wysiłku, a nierzadko także swoich pieniędzy, nie mówiąc już o pracy, której wymagało na przykład odczyszczenie mebli.
-Cieszyłam się, że powstaje w Jaworniku takie miejsce, w którym będzie można to wszystko zobaczyć - opowiada mieszkanka Jawornika Polskiego.
W izbie regionalnej, którą ulokowano w zabytkowym budynku, znalazły się różne stare przedmioty z całego Jawornika Polskiego. Toaletki, łóżko, wieszaki, stare radia, adapter, kapy, obrusy, stare fotografie. Rarytasem jest m.in. strój ślubny jaworniczanki z 1910 roku. W kuchennym pomieszczeniu można było zobaczyć m.in. kredens i sprzęty, które służyły do przygotowywania posiłków. Pani Monika ma w domu spis wszystkich przedmiotów, które przypominają o dawnym życiu na wsi i są cennym elementem lokalnego dziedzictwa.
– Poprzedni wójt Edward Gwizdała wyremontował ten budynek, na ile pozwoliły możliwości – mówi opiekunka zabytkowych przedmiotów. – Ale nazwisko Gwizdała źle działa na obecnego wójta – dodaje.
Zobaczyła eksponaty wśród narzędzi
Do małego jawornickiego muzeum przychodziły m.in. dzieci ze szkoły, by zobaczyć, jak dawniej żyli ludzie w ich małej ojczyźnie.
– Kiedy tylko było trzeba, szłam, otwierałam i opowiadałam im. Jestem na emeryturze i mam na to czas. Muszę powiedzieć, że dzieci były bardzo zainteresowane – wspomina Majgier.
Tak było jeszcze przez trzy lata po objęciu rządów przez wójta Stanisława Petynię. Włodarz gminy polecił potem Monice Majgier oddać klucze do budynku Izby Regionalnej w Jaworniku Polskim. Na pytanie o przyczyny dostała odpowiedź o potrzebie remontu tego miejsca.
Czarę goryczy przelały wydarzenia z ubiegłego tygodnia. W miejscu, w którym znajdują się jej ukochane eksponaty, pani Monika zobaczyła… zaplecze robotników, którzy pracowali przy dachu sąsiadującego z tym budynkiem ośrodka zdrowia.
– Koleżanka mi dała znać, że takie rzeczy się tam dzieją, więc poszłam zobaczyć to na własne oczy – opowiada Majgier. Kiedy dotarła do izby, zobaczyła wewnątrz budynku rzeczy i narzędzia pracowników oraz urządzenie do cięcia blachy. Zaczęła się obawiać o los eksponatów.
Wójt Petynia: O mienie trzeba dbać
Wójt gminy Jawornik Polski nie widzi nic złego w tym, że izba służy chwilowo jako magazyn dla robotników pracujących przy ośrodku zdrowia.
- To jest budynek, który znajduje się najbliżej remontowanego obiektu. Pracownicy schowali tam swoje narzędzia, a to chyba nie jest zbyt wielki problem – twierdzi Stanisław Petynia. Deklaruje, że robotnicy znikną na pewno z pomieszczenia izby regionalnej lada chwila.
Włodarz gminy chce utrzymać izbę , ale mówi, że na to potrzebne są spore nakłady finansowe.
- Ten budynek jest w strasznym stanie i wymaga kapitalnego remontu. W ubiegłym roku skuliśmy tynki i jeśli będą pieniądze, będziemy remontować – mówi.
Wójt zdaje sobie sprawę, że na takie eksponaty powinno się chuchać i dmuchać. szczególnie dbać.
- I my również chuchamy i dmuchamy. Zabezpieczyliśmy zdjęcia. Bezwzględnie chcielibyśmy, by izba dalej funkcjonowała, ale – jak wspomniałem – potrzebne są duże pieniądze – mówi.
Dlaczego kazał oddać klucze Monice Majgier?
-Owszem, zebrała trochę eksponatów, ale doprowadziła też izbę do takiego stanu. Nie może być tak, że się nie wietrzy, nie patrzy, gdzie się woda leje. Ktoś, kto jest gospodarzem obiektu, musi o takie rzeczy dbać – mówi Petynia.
Wójt jednak nie wyklucza, iż to Monika Majger może w przyszłości pełnić dalej funkcję opiekuna izby.
–Cenię ludzi z pasją, bo dzisiaj mało jest osób, którzy poświęcają prywatny czas na takie rzeczy, ale to się musi odbywać z poszanowaniem mienia gminnego – powiada.
Monika Majgier mówi z kolei, że to wcale nie ona musi zajmować się prowadzeniem Izby Regionalnej w Jaworniku Polskim. Ma jednak żal, że poprzez działania wójta na marne idą lata jej pracy i wysiłku, który włożyła w zdobycie eksponatów będących na stanie tego obiektu.
- Takich starych przedmiotów jest na wsiach coraz mniej. I trzeba o to dbać. Dziwię się, że człowiek na stanowisku ma do tego takie podejście – pani Monika nie kryje żalu pod adresem wójta Petyni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?