Zwłoki odkopał przypadkiem mieszkaniec tej wsi.
Jak ustaliliśmy, 27-letni Mirosław L. pracował w tym samym sklepie w Rzeszowie, co Małgorzata Lewicka. Jako ochroniarz. Mężczyzna ma żonę i niespełna roczne dziecko.
Wywiózł i zabił
W sobotę wieczorem, gdy Małgorzata opuściła wcześniej miejsce pracy spiesząc się do autobusu PKS, L. prawdopodobnie zaproponował jej podwiezienie, korzystał wówczas z pożyczonego samochodu. Zamiast na dworzec podmiejski PKS pojechali jednak na pola w Bziance. Tam L. wydarł 33-latkę z samochodu, brutalnie zakatował łopatą i zakopał, licząc, że nikt nie znajdzie ciała.
We wtorek koło południa zwłoki odkopał jednak przypadkowy przechodzień. Wracał z sadzenia drzewek. Widząc świeżo skopaną ziemię postanowił sprawdzić, co znajduje się w środku. Trafił na zwłoki.
Przyznał się do winy
- Ze względu na brutalność i delikatność sprawy nie możemy ujawniać szczegółów. Mogę tylko zdradzić, że mord miał podłoże rabunkowe - mówi insp. Janusz Kawalec, komendant miejski policji w Rzeszowie.
Po kilku godzinach przesłuchania 27-letni L., mieszkający w pobliżu Bzianki, przyznał się do zbrodni, którą dokładnie zaplanował. Postawiono mu zarzut zabójstwa. Wczoraj prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie L.
Posiedzenie w tej sprawie dzisiaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?