Mamy w Mielcu ambitne plany. Rozmowa z Krystianem Getingerem

- Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się zostać w Mielcu?
- Przeważyła możliwość regularnego grana w pierwszej jedenastce, a w tym momencie jest to dla mnie priorytetowa sprawa. Chciałbym solidnie pograć jesienią, żeby w zimie powalczyć o miejsce w pierwszej jedenastce Zaglębia Lubin.

- Wciąż jesteś zawodnikiem lubińskiego klubu...
- Kontrakt mam jeszcze ważny dwa lata. Do Mielca zostałem wypożyczony do końca roku.

- Zagłębie dba o swoich piłkarzy, których wypożycza. W umowach jest podobno zastrzeżenie, że ich zawodnik musi grać?
- To jest duży plus. Walczą o dobro zawodnika.

- Działacze Stali Rzeszów już podawali twoje nazwisko w swojej kadrze, ale tam czekałaby Cię ciężka walka o miejsce w składzie?
- Możliwe, ale to nie był główny powód, dla którego nie podpisałem umowy ze Stalą Rzeszów. Działacze bardzo długo zwlekali z przedstawieniem mi umowy na papierze. Trenowałem z nimi dwa tygodnie i przez dwa tygodnie nie zobaczyłem żadnej umowy. Postanowiłem dłużej nie czekać.

- Ale warunki już miałeś uzgodnione?
- Tak. Raz rozmawiałem z prezesem o finansach. Niby doszliśmy do porozumienia, ale jak mówię, na papierze nic nie zobaczyłem. Zwlekali coraz dłużej.

- Stal Mielec była bardziej konkretna?
- Tutaj zawsze wszyscy są konkretni.

- Czy warunki jakie zaproponowano Ci w Mielcu bardzo odbiegają od tych jakie zaproponowała ci rzeszowska Stal?
- Wcale nie. Mniej więcej porównywalne.

- Po raz pierwszy od kilku sezonów mielecka Stal przygotowała całkiem niezły skład, z wybitnym trenerem. O co powalczycie?
- Rzeczywiście. Będzie kilku chłopaków ogranych w wyższych ligach. Takiego zespołu nie było od dawna. Na pewno będziemy chcieli walczyć o coś więcej niż w poprzednim sezonie. Nie chcę nic obiecywać. Mamy ambitne plany. Co wyjdzie? Czas pokaże.