Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy własną bajkę: smok wawelski najpierw mieszkał w Rzeszowie!

Alina Bosak
Rys. Ewa Kielar (ilustracja pochodzi z tomiku "Bajki rzeszowskie”)
Rys. Ewa Kielar (ilustracja pochodzi z tomiku "Bajki rzeszowskie”)
Pierwszy tomik dedykował wnuczce Anastazji, bo lubiła słuchać bajek mówionych wierszem. Ostatnio wydane "Bajki rzeszowskie" są dla wnuczki Laury. Tak oto 54-letni Wojciech Ulman z Zaczernia pod Rzeszowem stał się bajkopisarzem.
Nastusia jest dumna, że dziadek napisał dla niej książkę.
Nastusia jest dumna, że dziadek napisał dla niej książkę.
Krystyna Baranowska

Nastusia jest dumna, że dziadek napisał dla niej książkę.
(fot. Krystyna Baranowska)Nie jestem człowiekiem pióra - uważa Wojciech Ulman, który w ciągu 2 ostatnich lat wydał 5 książek.

- Gdy byłem dzieckiem, kochałem czytać wiersze. Kornela Makuszyńskiego, Brzechwy, Tuwima. Uwielbiałem książki. Ale molem książkowym bym siebie nie nazwał. Raczej urwisem.

Co wyczyniał w dzieciństwie można się dowiedzieć z książeczki "Moje zwierzaki". Wielość doświadczonych wtedy przygód to dowód, że więcej czasu mały Wojtek spędzał na podwórku niż przy zeszytach i że fascynowała go już wtedy przyroda i zwierzęta.

Elektronik poeta

Z wykształcenia jest technikiem elektronikiem i magistrem inżynierem ekonomiki rolnictwa. Przez 7 lat pracował w telewizji rzeszowskiej, gdzie obsługiwał nadajniki telewizyjne i pierwsze cyfrowe radiolinie. Potem wraz z żoną zaczął prowadzić własne gospodarstwo ogrodnicze. Zajmują się tym do dziś.

- Produkujemy sadzonki kwiatów balkonowych i rabatowych, projektujemy i obsadzamy skwery w miastach - opowiada. - Mamy także sklep spożywczo-przemysłowy obok domu, który prowadzimy od dwudziestu lat.

Mają też czworo dzieci - Ewelinę, Asię, Kasię i Rafała. Najstarsza córka ma 27 lat, najmłodsza Kasia chodzi do klasy maturalnej.

Pierwsze bajki Wojciech zaczął wymyślać dla swoich dzieci, ale ich nie spisywał. Minęło wiele lat i został dziadkiem.

- Na wakacje zaczęła przyjeżdżać do nas wnuczka Anastazja, córka Eweliny. W czasie wspólnych zabaw wymyślałem jej na poczekaniu różne bajki. Z reguły inspiracją była przyroda - stwierdza Wojciech. - Często wierszyki powstawały do moich zdjęć, które wspólnie oglądaliśmy.

Z tych wierszy powstała pierwsza książka pt. "Dla Nastusi". I tak w roku 2010 narodził się Wojciech Ulman - autor bajek dla dzieci. Dwie pierwsze książeczki dedykowane są 7-letniej dziś Anastazji. Dwie najnowsze - drugiej wnuczce - Laurze, która ma dopiero 9 miesięcy.

- To ja przeczytam jeden wiersz - oświadcza Nastusia, która po pierwsze jest dumna, że dziadek napisał dla niej książkę, a po drugie należy do odważnych dziewczynek i uwielbia publiczne występy. Chociaż chodzi dopiero do I klasy, ładnie czyta:

Zobacz, jakie piękne chmury
Gdy popatrzysz tam do góry
Ujrzeć możesz prawie wszystko
Zwłaszcza, kiedy są dość nisko
Ta podobna do potwora,
co widziałaś w filmie wczoraj
Tamta jak cukrowa wata
Co w powietrzu sobie lata
A te małe jak baranki
biegające całe ranki….

W każdej bajce trochę prawdy

- "Bajki rzeszowskie" powstały, bo przeczytałem gdzieś, że miastu brakuje literatury, bajek i legend, które pomogłyby w jego promocji. Jest wśród nich "Serce Maryni". Pisana wierszem opowieść o Maryni, która rzeczywiście chodziła niegdyś po Rzeszowie, wystrojona jak papuga i zawsze gotowa do snucia niezwykłych opowieści.

Jest tu bajka o rzeszowskim smoku, który zanim zamieszkał w Krakowie jako smok wawelski, mocno dał się we znaki mieszkańcom Rzeszowa. Także opowieść o dziadku Franku, który faktyczne mieszkał na Staromieściu i budował dzieciom latawce.

- Dziadziu, a o Smoku Wawelskim, to jest prawda? - przerywa Nastusia.

- W każdej legendzie jest trochę prawdy. Może to gdzieś z epoki dinozaurów wzięły się smoki - odpowiada autor "Bajek rzeszowskich", który, jak się okazuje, książki pisze nie tylko dla wnuczek. Na półce stoją jeszcze "Kwiaty i pocałunki". Dla żony. Też z jego zdjęciami. Wiersze pisane z miłości. Na 25-lecie małżeństwa.

- Irenka to wspaniała kobieta - podkreśla Wojciech. - Pisałem, bo chciałem, żeby wiedziała, jak jest dla mnie ważna.

A jak już napisał, postanowił wydać. Bo, mówi, że jak coś robić - to do końca.

- Ja też lubię wszystko do końca zrobić - wtóruje mu Nastusia.

Zdjęcia, ale makro

Zaczęło się od aparatu kupionego córce na urodziny. To była lustrzanka. Powstały pierwsze zdjęcia. Ponieważ Wojciecha zainteresowała makrofotografia, czyli mówiąc w uproszczeniu "duże zbliżenia", kupował kolejne aparaty, obiektywy. Potrafią one wielokrotnie powiększyć fotografowany obiekt.

- Interesuje mnie piękno - mówi. - Makrofotografia jest trudną sztuką. Aby uzyskać upragniony efekt, trzeba często zrobić kilkaset zdjęć.

Za to efekt jest oszałamiający. Na zdjęciu kwiat odbija się w dziesiątkach kropelek rosy wiszących na pajęczynie. W oczach ważki widać tysiące fasetek.

- Piszę obecnie poradnik o makrofotografii - zdradza. - Przygotowuję także album złożony z moich wierszy i zdjęć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24