Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Daniec: Po pasterce zginęła mi czapka…

Małgorzata Froń
W moich programach nie wszystko takie śmieszne musi być. Jest też miejsce na refleksję i wyciszenie.
W moich programach nie wszystko takie śmieszne musi być. Jest też miejsce na refleksję i wyciszenie.
Rozmowa z Marcinem Dańcem, artystą kabaretowym, pochodzącym z Wielopola Skrzyńskiego na Podkarpaciu.

- Na każdym koncercie w Rzeszowie podkreślasz, że tutaj jest fantastyczna, jedyna w swoim rodzaju publiczność. Może tutaj uważają cię za swojego chłopa, wszak pochodzisz z Wielopola Skrzyńskiego...

- Jako mały chłopak nawet nie marzyłem o tym, że będę tyle lat przyjeżdżał z moimi recitalami do Rzeszowa. Coś w tym jest, że widzowie traktują mnie jak swojego. Myślę też, że widzowie wiedzą, że nigdy nie wypieram się miejsca mojego urodzenia, czyli Wielopola Skrzyńskiego i Podkarpacia. To będą zawsze moje strony. Spędziłem tu całą młodość i bardzo ciepło te chwile wspominam.

- Niektórzy mówią, że czas Dańca minął, a ty przyjeżdżasz do Rzeszowa i dajesz takie show, że ludzie nie chcą cię z sali wypuścić. Jak ty to robisz, wszak młodzikiem już nie jesteś, a przez dwie godziny jesteś praktycznie sam na scenie?

- Przekaż "niektórym", że kontrolowane nie pokazywanie się często w telewizji i brak newsów w Internecie, nie oznacza, że czyjś czas minął. Nigdy nie czułem się lepiej! Zmieniłem skład zespołu. Mamy nowy program. Powiedz też tym "niektórym", że kilkanaście miesięcy temu dałem kilkadziesiąt recitali w największych halach w Polsce. W katowickim "Spodku" miałem, jako support, zespół De Mono, a w Łodzi zespół Łzy. W tym roku wystąpiłem w wielu kabaretonach z udziałem najlepszych kabaretów młodego pokolenia. Najczęściej na finał… W tym roku byłem, po raz kolejny, w Nowym Yorku, Chicago i Wiedniu. W sumie moje programy oglądało prawie sześć tysięcy ludzi. Pochwaliłem się trochę, ale sprowokowałaś mnie tymi obawami "niektórych"…

- Skąd ty czerpiesz pomysły na swoje skecze? Przecież otaczająca nas rzeczywistość śmieszna nie jest.

- Zawsze mówię na scenie o tym, co dzieje się wokół nas. Życie jest najlepszym scenarzystą. Masz rację, że rzeczywistość jest ponura, dlatego zawsze twierdzę, że w moich programach nie wszystko takie śmieszne musi być. Jest też miejsce na refleksję i wyciszenie. Jednak najważniejsze w życiu i w kabarecie, żeby na tę wszechogarniającą szarość reagować jednak śmiechem, bo oszalejemy…

- Ponoć coś zmieniło się w twoim życiu... Zostałeś dziadkiem?
- Pierwsza mnie o to pytasz. Rzeczywiście w lipcu zostałem dziadkiem pięknej Juleczki. Już wiem, że pozwolę jej, żeby mówiła do mnie na ty, bo to podobno… odmładza.

- Rodzina coraz większa, więc i święta będą zapewne gwarne i rodzinne.

- Święta spędzamy u nas, w Krakowie, albo u rodziców żony na Kujawach. Teraz pora na Kraków. Na wigilii będzie nasza córeczka Wikunia, moja żona, moja dorosła już córka Karolka z mężem i Julką i ja. W nocy obowiązkowo pieszo pójdziemy na pasterkę i będziemy głośno śpiewać: "Bóg się rodzi". W pierwszy dzień świąt będziemy się byczyć, jeść, oglądać telewizję i głośno kolędować. Po południu długi rodzinny spacer, a wieczorem pójdziemy do przyjaciół. W drugi dzień świąt tradycyjnie spacer do rynku, oglądanie szopek i niezliczonej ilości żłóbków. Największą atrakcją będzie, jak zawsze, żywa szopka przy Franciszkańskiej.

- Twoja żona pochodzi z północy kraju, ty z południa. Jaka zatem kuchnia będzie dominować na wigilijnym stole?

- Nie ma większych różnic między wigilijnymi potrawami w Małopolsce i na Kujawach. Na pewno będą: barszcz czerwony z uszkami, zupa grzybowa, lansowany przez małżonkę groch z kapustą, karp smażony na patelni, pierogi z kapustą i grzybami, łazanki i lansowany przeze mnie kompot z suszonych owoców.

- Z czym najbardziej kojarzy ci się wigilia w twoim domu w rodzinnym Wielopolu? Czegoś ci żal?

- Kiedy byłem dzieckiem, w wigilię pościło się cały dzień mimo zapachów w całym domu. Nie oglądało się telewizji i nie słuchało radia. Pełny post. Z pierwszą gwiazdką mamusia rozpoczynała modlitwę, potem było łamanie się opłatkiem i życzenia i dopiero siadaliśmy do stołu. Wszystko było pyszne! Po kolacji wigilijnej szukaliśmy prezentów pod choinką. Kolędowanie przy stole trwało do pasterki.

- A prezenty. Dostawałeś w dzieciństwie pod choinkę?

- W dzieciństwie najczęściej dostawałem pod choinkę słodycze. W przedszkolu, w paczce od Dziadka Mroza zawsze była jedna pomarańcza, batonik i cukierki. Od św. Mikołaja, który przychodził do domu, dostałem kiedyś czapkę z uszami z kożucha. Pierwszy raz ubrałem ją na pasterkę. Ponieważ służyłem do mszy, każdy z nas rzucał czapką, jak zawodowiec, na parapet w nawie bocznej i szedł przebierać się w strój ministranta. Po pasterce okazało się, że czapka… zginęła. Nigdy nie zapomnę też traktorka z przyczepą, który był nakręcany i miał zdejmowane oponki. Full wypas.

- Lubisz obdarowywać swoich bliskich? Jakie to prezenty?

Mojej żonie św. Mikołaj przyniósł kurtkę na święta 2018, a pod choinkę dostanie perfumy na 2021. Nasza córeczka Wikunia pisze zawsze listy do św. Mikołaja, który zawsze…trafia! Mojej dorosłej córce, zięciowi, siostrzeńcowi i teściom przynosi kosmetyki i też trafia…

- Nie chwalisz się tym, że pomagasz innym. A pomagasz. Dlaczego?

- Uwielbiam działać charytatywnie. Moja śp. mamusia zawsze mówiła: Jeśli możesz komuś pomóc, rób to, ale specjalnie tego nie rozgłaszaj. Z kilkudziesięciu akcji wymienię więc tylko te związane z Rzeszowem. Wystąpiłem z recitalem, z którego całkowity dochód przekazaliśmy na Muzeum Tadeusza Kantora w Wielopolu Skrzyńskim i dwukrotnie wystąpiłem w Rzeszowie, by znacząco pomóc w akcji oddawania krwi i szpiku. Jednak moim największym przedsięwzięciem są coroczne koncerty "Daniec i jego Goście", z których całkowity dochód przeznaczamy na wyjazdy biednych dzieci nad morze, którego nigdy dotąd nie widziały. Jestem scenarzystą, reżyserem i głównym wykonawcą tych koncertów od 25 lat!

- Jesteś człowiekiem spełnionym, uważasz, że udało ci się w życiu?

- Jestem dojrzałym facetem i już dawno przekonałem się, że wszystkiego naraz mieć nie można. Nigdy też nie powiem, że jestem człowiekiem spełnionym. Mam dużo pomysłów i wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną…

- Czego zatem życzyć tobie i twoim bliskim na święta?

- Proszę mi życzyć, nie tylko na święta, zdrowia, szczęścia, spokoju i wierności fanów, którym życzę tego samego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24