Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wojtowicz, trener Developresu Rzeszów: "To najlepszy sezon w mojej karierze"

Łukasz Pado
Paweł Wójtowicz, trener Developresu.
Paweł Wójtowicz, trener Developresu. archiwum
Rozmowa z MARCINEM WOJTOWICZEM, trenerem Developresu Rzeszów, beniaminka OrlenLigi.

MARCIN WOJTOWICZ

MARCIN WOJTOWICZ

Ur. 4 marca 1978 roku w Krakowie. Absolwent AWF w tym mieście. W latach 2003-2010 był trenerem grup młodzieżowych w Muszyniance, a w latach 2008-10 w sztabie szkoleniowym pierwszego zespołu. Potem prowadził w drugiej, a następnie pierwszej lidze Spartę Wrocław. Od stycznia 2012 był trenerem AGH Galeco Wisły Kraków, z którą wywalczył awans do I ligi. Ma za sobą też pracę z reprezentacją kadetek i juniorek. Developres objął w maju 2013 roku.

- Developres to rzeczywiście dziewczyny ekstraklasa?

- Na pewno dziewczyny są ekstra. Udało się awansować, choć gdy budowaliśmy tę drużynę. Na celu mieliśmy ugruntowanie się w I lidze. A staliśmy się drugą siłą tej ligi. Dziewczyny pokazały klasę.

- Trzeba przyznać jednak, że I liga była nieco słabsza w tym sezonie…

- Poziom był trochę niższy. Nie można jednak tak tego porównywać. Nikt nie wie, jaki wynik ten zespół osiągnąłby sezon czy dwa temu. Dziewczyny odniosły sukces w stu procentach zasłużony.

- W półfinale byliście murowanym faworytem. Krosno wtedy trochę utarło wam nosa…

- To jest sport i trzeba się liczyć z tym, że przeciwnik będzie miał lepszy plan na wygraną. Mieliśmy duży spadek formy z meczach z nimi. Karpaty wygrały, gdyż my graliśmy słabo, one utrzymały wysoką formę, my nie. Teraz trochę mi żal Krosna, bo ośmioma porażkami zakończyły bardzo dobry sezon.

- Trudno było przez miesiąc, bez meczów o stawkę, utrzymać zespół w formie?

- Trochę nad tym posiedzieliśmy. Trener na szczęście to nie jest jedna osoba, wspólnie z Justyną i Staszkiem, organizowaliśmy tak zajęcia żeby trafić. Duże dzięki dla nich. Wygrana to zasługa całego klubu, który nam stworzył takie warunki. Organizacyjnie, ze strony prezesów, wszystko było na wysokim poziomie.
- Chwalił pan dziewczyny, że wytrzymały z panem. Niektórzy faceci nie są w stanie wytrzymać z jedną kobietą, a pan miał ich ponad tuzin…

- Wytrzymałem, bo to fajne dziewczyny. Generalnie miałem na myśli to, że staram się od dziewczyn wymagać więcej, niż one są w stanie dać. Fajnie się z nimi współpracowało, z całą pewnością to najlepszy sezon w mojej 12-letniej karierze.

- Dziewczyny dały w kość przez cały sezon?

- Jak się pracuje z dziewczynami to się ma świadomość, że praca z nimi jest specyficzna, ale nic złego nie mogę powiedzieć. Miały lepsze, słabsze dni, czasem tygodnie, jak to kobiety, ale końcowy efekt jest taki, że awansowały.

- Bywały kapryśne?

- Oczywiście, to są kobiety, to leży w ich naturze. Dało się jednak wytrzymać.

- Jak było z tym pływaniem w stawie?

- Prezes Kozieł rzucił pomysł, że jak awansujemy, to trener wejdzie do stawu obok hali. Potem dziewczyny to ode mnie wyegzekwowały. Potraktowałem to jak zabawę, ale po wejściu do wody okazało się, że jest strasznie zimna. Zanurzyłem tylko nogi.

- Szefowie klubu obdarzyli pana zaufaniem jeszcze przed turniejem barażowym. Zagwarantowali pracę na przyszły sezon niezależnie od wyniku?

- Tak. Bardzo im za to dziękuję, bo postawili na człowieka, który w I lidze jest stosunkowo od niedawna. Rozmowy na temat mojej przyszłości były prowadzone już w styczniu. Cieszę się, że zostaję w Rzeszowie.
- Ile dziewczyn z tego składu pozostanie na przyszły sezon?

- Nie chcę o tym rozmawiać, bo te sprawy wziął na siebie zarząd klubu. Z drugiej strony to dziewczyny jako pierwsze muszą się dowiedzieć, zostają czy nie. Niech same wyrażą chęć zostania i odejścia. Pewnie już w najbliższym tygodni pierwsze decyzje będą znane.

- Uchyli pan rąbka tajemnicy jeśli chodzi o nowe zawodniczki?

- Pewne plany już są, ale większą uwagę tej sprawie poświęcali szefowie klubu. Ja do tej pory koncentrowałem się na przygotowaniu zespołu do turnieju barażowego, niepoważnym byłoby z mojej strony zajmowanie się transferami, a nie walką o awans. Oczywiście wiem co się działo w tym czasie. Wiem, że niektóre dziewczyny były w piątek w klubie, rozmawiały z prezesami, ale poczekajmy jeszcze trochę na decyzje

- Developres to bardzo młody klub, pan ma już za sobą kilka lat pracy w ekstraklasie, był pan w sztabie trenerskim Muszynianki. Dużo trzeba nadrobić organizacyjnie, żeby dogonić ekstraklasę?

- W Muszyniance organizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Wiem jak to jest. Ale wiem, że prezes Kozieł jest też doświadczony w temacie siatkówki profesjonalnej, prezes Mardoń też potrafi sobie poradzić z wyzwaniami. Nie jesteśmy odklejeni od rzeczywistości, wiemy jak to ma wyglądać. Uważam, że już jesteśmy klubem niemal profesjonalnym. Na pewno urośnie nasz sztab szkoleniowy. Trzeba zatrudnić statystyka i osobę od przygotowania taktycznego. Chcę żeby Staszek Pieczonka i Justyna Nowak pozostali.

- Dał pan dziewczynom wolne, nie będzie roztrenowania. Kiedy wracacie do pracy?

- 28 lipca będziemy mieć pierwsze spotkania, a na początku sierpnia obóz. Na szczegóły jeszcze jest za wcześnie. Na pewno trzeba będzie zacząć przyzwyczajać się do nowej hali i zadomowić się na Podpromiu. Na inaugurację mamy bardzo trudne mecze, kolejno z Chemikiem Police (mistrz Polski - przyp. red.), potem Wrocław, Sopot i Dąbrowa Górnicza. Mam nadzieję, że przekonamy do siebie kibiców i licznie będą nam kibicować, tak jak Resovii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24