Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wołowiec, były trener Wólczanki Wólka Pełkińska: Atakowanie rodziny to kompletne dno

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Marcin Wołowiec: Podsumowaliśmy w wąskim gronie to, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach i doszliśmy do wniosku, że trzeba od siebie odpocząć
Marcin Wołowiec: Podsumowaliśmy w wąskim gronie to, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach i doszliśmy do wniosku, że trzeba od siebie odpocząć Krzysztof Kapica
Marcin Wołowiec rozstał się z Wólczanką Wólka Pełkińska. Rozmawiamy z nim o tym, ale również m.in. o hejcie.

Rozmawiam z przyszłym trenerem Arłamowa/Bieszczady Ustrzyki Dolne?
Otrzymałem propozycję z tego klubu, ale mam jeszcze ważną umowę ze Stalą Rzeszów i zobaczymy jakie plany ma wobec mnie. Oczywiście w kontekście pracy w akademii.

Odezwał się tylko beniaminek z Ustrzyk Dolnych?
Było kilka telefonów. To na pewno pocieszające, że jest zainteresowanie moją osobą, pomimo ostatniego wyniku. Widać, że niektórzy patrzą na całokształt.

Przy okazji informacji o pana ewentualnym przejściu do Arłamowa Bieszczadów w Internecie wylało się trochę jadu na pana osobę. Jak pan na to reaguje?
Od dłuższego czasu w ogólnie nie wchodzę na strony, gdzie można kogokolwiek anonimowo szkalować. Nikt nie przechodzi wobec takich rzeczy obojętnie. Ja przez całą moją przygodę z trenerką broniłem się w miarę dobrymi wynikami. Teraz powinęła mi się noga w Wólczance i cały ten jad wylał się w pewnym miejscu. Jest pewnie sporo osób, którym zaszedłem za skórę, a ci robiący obraźliwe wpisy są pewnie niedowartościowanymi ludźmi. Ten hejt jest wszechobecny i dopóki można anonimowo obrażać, to on będzie. Decydując się na taką pracę, trzeba się z tym zmierzyć.

Widziałem, że mocno to zabolało pana żonę...
I to jest w tym wszystkim najgorsze. Jasne, ktoś może nie sympatyzować ze mną, ale wjeżdżanie na rodzinę, to jest to dla mnie kompletne dno. Nikomu nie życzę takich sytuacji, że Bogu ducha winna kobieta została zaatakowana.

Rok temu o tej porze był pan trenerem 2-ligowej Stali Rzeszów, a teraz ma wylądować w 4 lidze. Nie da się ukryć, że byłby to spory zjazd...
Takie życie. Teraz wyniki mnie nie bronią. Nie rozpatrywałbym jednak tego w kategoriach zjazdu. Po pierwsze nie jest pewne, że wyląduję właśnie w 4 lidze, a nawet jeśli, to tylko w przypadku projektu, który będzie napawał optymizmem, dawał nadzieję na rozwój i awans. Na pewno nie wezmę się już za pracę w miejscu, gdzie głównym celem będzie walka o Pro Junior System.

W czwartek mieliście rozmowy w Wólczance Wólka Pełkińska. Jak one przebiegały?
W wąskim gronie podsumowaliśmy to, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach i wspólnie doszliśmy do wniosku, że trzeba będzie od siebie odpocząć. To jest mały klub, ale spływała na niego spora fala krytyki i trzeba się liczyć z głosami, które dochodzą z zewnątrz. Ja nie dostałem jasnej perspektywy, że wszystkie ręce na pokład, robimy rewolucję, ściągamy kilku doświadczonych piłkarzy i walczymy.

Już przed sezonem mówił mi pan, że czeka was bardzo trudna runda. Nie sądził pan chyba jednak, że aż tak?
Tak mówiłem, bo wiedziałem kogo testujemy i kto do nas trafia. Wybraliśmy tych wyróżniających się, ale w trakcie sezonu doszło do pewnych nieoczekiwanych sytuacji. Mam tu na myśli choćby Krzyśka Pietlucha, który jeszcze nie był w pełni sił po kontuzji, a doznał następnej. Ten zespół prawie w każdym meczu dawał z siebie maksa. Przypominam sobie tylko dwa spotkania, w których nie mieliśmy nic do powiedzenia, u siebie z Unią Tarnów i na wyjeździe z Podlasiem Biała Podlaska. W każdym innym, nawet jak przegrywaliśmy wysoko, to długimi fragmentami mocno się przeciwstawialiśmy. Brak doświadczenia, a pewnie i umiejętności powodował, że przegrywaliśmy. Co ciekawe wygraliśmy tam, gdzie nikt nie dawał nam najmniejszych szans, a więc w Stalowej Woli i Ostrowcu Świętokrzyskim.

Na własnym boisku zdobyliście tylko punkt. Jest to mocno wstydliwy rezultat...
To jest dramat, tragedia, a wynika to z pewnego rodzaju uwarunkowań. To co trenowaliśmy, jak chciałem, aby moja drużyna grała, nijak się miało do warunków, które mieliśmy u siebie. Boisko pozostawia wiele do życzenia i jest to sygnał dla wszystkich, aby je naprawić. Nie brakowało też pecha, ale ja na to zwalać nie zamierzam.

Co w głównej mierze wpłynęło na to, że Wólczanka jesienią spisywała się tak słabo?
Wpłynęło na to kilka czynników. Ja biorę wszystko na siebie, bo byłem odpowiedzialny za drużynę. Powiem tylko, że wychodząc na mecz siedmioma młodzieżowcami, gdzie u rywali często nie brakuje piłkarzy ogranych w wysokich ligach, z góry jesteś na straconej pozycji.

Czyli przesadzono z młodzieżą?
Nie tyle przesadzono, ale dotychczas w Wólczance było tych 6-7 ogranych piłkarzy, którzy w krytycznych momentach dawali jakość. Teraz, jak wypadł Pietluch to został nam jedynie Podstolak. Nie można przecież mówić o doświadczeniu w przypadku chłopaków, którzy jeszcze rok, czy dwa lata temu byli młodzieżowcami. Tabela PJS jasno pokazuje siłę w tej lidze. Ci, którzy są w czołówce tej tabeli, nie licząc Cracovii, w lidze plasują się w dolnych rejonach. U nas za dużo było optymizmu w stosunku do realizmu.

A jaka generalnie jest obecnie ta 3 liga?
Bardzo silna. Jest siedem, a może nawet osiem zespołów, które są w stanie walczyć o awans.

To kto, pana zdaniem, awansuje?
Na teraz jest to trudne pytanie. Na papierze najmocniej wyglądają Siarka Tarnobrzeg i Podhale Nowy Targ, ale nie skreślam Stali Stalowa Wola. Jeżeli będzie chciała awansować Cracovia, to ją też na pewno na to stać. A są przecież jeszcze choćby Chełmianka czy ŁKS Łagów. Wiosną to będzie fajna, emocjonująca liga. Jeśli nie będę w niej pracował, to i tak będę się przyglądał.

Stal Rzeszów, w której jeszcze przecież nie tak dawno pan pracował, radzi sobie rewelacyjnie i przewodzi stawce w 2 lidze. Jest pan zaskoczony, że jest aż tak dobrze?
Kompletnie nie jestem zaskoczony. Mocno kibicuję temu projektowi i cieszę się, że po dwóch latach, które były trochę poligonem doświadczalnym, zdecydowano się solidnie wzmocnić zespół. Zawodnicy, którzy mają wywalczyć awans, muszą mieć doświadczenie i tacy trafili do Stali. Trochę pewnie jednak zaskakuje, że ta przewaga urosła w tak szybkim tempie.

Nie zazdrości pan trochę Danielowi Myśliwcowi, że dostał takich piłkarzy, a pan nie?
Absolutnie nie. Ja się cieszę, że klub, w którym się wychowałem idzie do przodu i coraz lepiej to wygląda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24