Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wiktorowicz: Kibicuję Andrzejowi i rzeszowskiej siatkówce

Rozmawiał Łukasz Pado
Krzysztof Kapica
Rozmowa z MARIUSZEM WIKTOROWICZEM, trenerem Developresu SkyRes Rzeszów.

- Porobiło się w Developresie...
- Mamy po prostu mniej o jedną zawodniczek. Paula Szeremeta zaszła w ciążę, nie ma jej z nami i nie będzie do końca sezonu. Życzę jej dużo zdrowia. Gramy dalej. Jak możemy to zapraszamy do treningów zawodniczki z Młodej Ligi, ostatnio pojawiła się kolejna, atakująca. Dla młodych zawodniczek to spora nagroda, pewnie nie jedna by chciała być na ich miejscu.

- Juniorki pomogą na treningach. W meczu ich nie ma...
- Był taki moment w ubiegłym tygodniu, że razem ze Staszkiem Pieczonką graliśmy na treningu w dwunastce. Myślę, że całkiem dobrze nam to wychodziło , a poziom nawet wzrósł. Obaj czujemy się jeszcze na siłach i spokojnie możemy zagrać jak jest taka potrzeba. Kiedy trenujemy do południa to młodsze siatkarki są w szkole, ale popołudniu jest nas więcej.

- Na szczęście nie trzeba się martwić o utrzymanie, bo liga jest zamknięta. Myśli pan zatem powoli o przyszłym sezonie?
- Oczywiście tak jest , ale chcemy zając najwyższe miejsce jakie możemy mimo trudnej sytuacji kadrowej. Pewne decyzje w klubie podjęto, bo kilka dziewczyn z obecnego składu przedłużyło kontrakty o kolejny sezon. Napływają do nas oferty od menedżerów, ale spokojnie do tego podchodzimy. Podobnie jak na boisku, tak i przy budowaniu nowego zespołu potrzebna jest cierpliwość.

- Trochę tych zmian będzie, bo nie tylko w tym, ale i na początku przyszłego nie ma co liczyć na Kasię Warzochę, Magdę Olszówkę czy Paulę Szeremetę. Do pełnej sprawności dojdzie pewnie tylko Magda Jagodzińska...
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego na te pozycje zakontraktujemy nowe dziewczyny. Zresztą patrzeć na historie drużyny Developresu, to poprzeczka z każdym sezonem szła w górę. Taki sam prognostyk jest na kolejny sezon. Jeśli chcemy zrobić krok do przodu to ten skład powinien być wzmocniony sportowo.

- Po takich sytuacjach jak z Paulą Szeremetą, nie ma pan dość pracy z kobietami?
- Nie. Ja lubię swoją pracę i zawsz podchodzę do swoich zajęć z dużą pasją. Pracowałem z kobietami i z mężczyznami. Myślę, że mam z nimi dobry kontakt. Kobiety to inna mentalność niż mężczyźni, inny temperament i nastawienie do pewnych rzeczy. Pracując z kobietami trzeba dużo obserwować .

- Za względu na targi budowlane. Na kilka dni halę na Podpromiu musieliście zamienić na starą halę ROSiR-u. Dla pana to trochę podróż w czasie. Grał pan kiedyś w tej hali jako zawodnik mPunkt Rzeszów.
- Wspomnienia wróciły i są to bardzo dobre wspomnienia , ta hala ma swój klimat, dużo się na niej działo, wiele sukcesów rzeszowskiej siatkówki.

- Grał pan w niej m.in. z Andrzejem Kowalem w jednej drużynie. Komu kibicuje pan w finale Plus Ligi?
- Kibicuję oczywiście Andrzejowi, Resovii i całej rzeszowskiej siatkówce. Sam kiedyś grałem w tym klubie, w który na ten jeden sezon przyjął nazwę mPunkt, ale tak na prawdę to była Resovia. Z Andrzejem znamy się wiele lat, tak samo z Marcinem Ogonowskim, z którym grałem w Avii Świdnik. Wierze, że mistrzostwo Polski wróci do Rzeszowa.

- Spodziewał się pan, że będzie z niego tak dobry trener?
- Miał fajną drogę przygotowania do tego zawodu. Zaczynał od młodszych grup, potem miał fajnych trenerów jako asystent, bo był trener Such, Travica. Mógł zobaczyć jak to wszystko wygląda, przygotować się do roli pierwszego trenera. Ja też zaczynałem od młodzieży, byłem asystentem w męskiej drużynie w Radomiu, potem trenowałem z trenerem Wiktorem Krebokiem, Igorem Prielożnym, od których było można wyciągnąć dużo fajnych rzeczy, które przydają się w mojej pracy. Byłem 3 miesiące przy reprezentacji Polski kobiet u trenera Bonity Mam 9 letnie doświadczenie trenerskie i cały czas się rozwijam jako trener. Każdy dzień treningowy , mecz dużo wnosi do mojej pracy.

- W Polsce jest ostatnio moda na zagranicznych trenerów. Andrzej Kowal uciera im trochę nosa.
- Trzeba się cieszyć, ma mocny zespół, poparcie w klubie. U nas nie konieczne ceni się naszych trenerów, coraz więcej napływa ich z zagranicy, często są osoby bez większych osiągnięć, ale plusem jest to, że jest zagraniczny. Do polskich trenerów nie ma takiej cierpliwości. Sam się o tym przekonałem, bo w Policach byliśmy na pierwszym miejscu i mi podziękowano. Niektórzy mogą pewne rzeczy przegrać, nie zrealizować celu, a pracują dalej. Myślę, że prędzej czy później to się zmieni, Polscy trenerzy nie mają się czego wstydzić, ani mieć kompleksów przed zagranicznymi. Nasi kadeci zdobyli mistrzostwo Europy i to Polacy wygrali, a Włosi byli na 2. miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24