Marszałek nie kupi sobie drogiej bryki

Radni sejmiku dyskutowali dziś nad projektem tegorocznego budżetu województwa, którego wydatki oszacowano na 500 mln zł, a dochody na 460 mln. Deficyt, który uwzględnia także pieniądze niezbędne jako tzw. wkład własny przy inwestycjach "unijnych", wyniesie 114 mln zł.

Najwięcej, bo aż 108 mln zł pójdzie na drogi, z czego ponad połowa na same inwestycje, zaplanowane m.in. na odcinku Tarnobrzeg - Stalowa Wola. Sporo pójdzie na oświatę - 45 mln zł, kulturę - 35,5 mln. PKP Przewozy Regionalne dostaną 32 mln a Urząd Marszałkowski na swoje utrzymanie - 22,5 mln zł. Przykładowo na samochód urząd zamierza wydać180 tys. zł.

- To duża przesada - skwitował Sławomir Miklicz, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej.

Marszałek Zygmunt Cholewiński, który przyznał, że projekt budżetu odziedziczył po poprzedniej ekipie rządzącej w Sejmiku, zgodził się z tym zarzutem.

- To niefortunny zapis. Nowy samochód, który zastąpi stary nie nadający się już do jazdy, nie będzie droższy niż 100-110 tys. zł - zapewniał marszałek.

Inny kontrowersyjny wydatek to 530 tys. zł (277 tys. zł na wynagrodzenia) na utrzymanie biura regionalnego w Brukseli. Przypomnijmy - zatrudnia ono tylko jednego pracownika (dyrektora), a zeszłoroczny budżet biura był o 230 tys. zł mniejszy.

Droga - 304 tys. zł, będzie obsługa "Wrót Podkarpacia", czyli strony internetowej urzedu, dotychczas rzadko aktualizowanej. Aż 42 tys. zł radni chcą przeznaczyć na wydawanie pisma "Podkarpacki Przegląd Samorządowy".