Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Półtorak: nie będą kierować z tylnego siedzenia

Marek Bluj
Marta Półtorak sponsoruje rzeszowski klub od 2003 roku.
Marta Półtorak sponsoruje rzeszowski klub od 2003 roku. archiwum
Rozmowa z MARTĄ PÓŁTORAK, prezesem firmy Marma Polskie Folie, sponsora tytularnego I-ligowej drużyny żużlowej z Rzeszowa.

- Jaka będzie pani rola w PGE Marma Rzeszów w sezonie 2014?- Również odpowiedzialna, ponieważ jestem jednym z tytularnych sponsorów drużyny. Odpowiedzialność finansowa jest ogromnie ważna. Do tej pory klub był transparentny, wypłacalny i dopóki firma Marma Polskie Folie i drugi znamienity sponsor - PGE, będą w rzeszowskiej drużynie, to się nic nie zmieni, nie będziemy mieli problemów z uzyskaniem licencji, wypłacalnością i zwykłą rzetelnością.

- Nie brakuje opinii, że będzie pani kierowała klubem z tylnego siedzenia?...- Ja naprawdę nie odczuwam potrzeby kierowania z tylnego siedzenia. Dla mnie najważniejsze będą finanse. Jeżeli będzie potrzebna pomoc i ktoś o taką pomoc się do mnie zwróci, to chętnie pomogę. Nie pozostawiliśmy żużla w Rzeszowa, bo odczuwamy coś w rodzaju odpowiedzialności za tę dyscyplinę. Zapraszamy wszystkich do współpracy, bardzo szanujemy to, że mamy przyjaciół.

Pragnę podkreślić rolę pana Jana Burego, który - jeżeli o coś został poproszony - nigdy takiej pomocy nie odmówił. Nie ukrywam, że liczę na pomoc i zaangażowanie ze strony miasta, również pan marszałek województwa powiedział, że o kibicach i o żużlu nie zapomni. To są bardzo ważne deklaracje, ponieważ zgromadzenie budżetu również na I ligę, jest dużym wyzwaniem. Czasy są trudne, nie ma ani hossy ani prosperity, o każdą złotówkę trzeba naprawdę mocno zawalczyć.

- Przepraszam za określenie, będzie pani nadal tkwić w żużlu, po uszy. I dobrze.. Była pani jedną z konstruktorów obecnej drużyny. Jest pani z niej zadowolona?- Jestem zadowolona, a to czy ta drużyna jest ona dobra czy zła będzie można ocenić dopiero po sezonie. Priorytetem - którym kierował się trener - był dobór zawodników, którzy będą mieli w sobie chęć do rywalizacji. Dawaliśmy przede wszystkim szansę tym zawodnikom, którzy oprócz posiadanego potencjału, chcieli walczyć na torze, taką walkę niejako gwarantują. Nie licytowaliśmy się, ale także nie robiliśmy nic za wszelką cenę.
Bo do tanga trzeba dwojga. Jeżeli, ktoś pokazał, zadeklarował, że chce w naszym klubie jechać, to proponowaliśmy mu stabilne, godziwe warunki do tej jazdy. Absolutnie nie było żadnego przepłacania czy licytowania.

- Na zatrzymanie w Rzeszowie Grzegorza Walaska nie było was stać?...- Są tutaj dwie kwestie. Jedna to finanse, ponieważ w ekstralidze są inne pieniądze. A druga sprawa jest taka, że Grzegorz chce się nadal ścigać w gronie najlepszych zawodników. Ma swoje 5 minut, jest jednym z najlepszych zawodników ekstraligowych. Długo się wahał, długo rozmawialiśmy, wszystko wskazywało na to, że zostanie w Rzeszowie. Ostatecznie skorzystał z lepszej oferty i tego, że będzie startował w ekstralidze.

- Najważniejsza nauka, wniosek, jaki wyciągnęła pani , po sezonie 2013?- Uczę się tego od 10 lat i nadal nie mogę się tego nauczyć, że sport jest zupełnie nieprzewidywalny, że zakładanie czegokolwiek nie jest dobre, że można tylko wyznaczać sobie cele, ale nie oznacza to wcale, że dojdzie się do tych celów, bo droga jest długa i wyboista.

- To pani "wymyśliła" na prezesa klubu pana Andrzeja Łabudzkiego?- W rzeszowskim speedwayu potrzeba nam troszeczkę świeżości. To młody, ambitny człowiek, który chce pracować, lubi ten sport, ma zacięcie, a jednocześnie jest menedżerem. Bycie współwłaścicielem firmy, prowadzenie firmy, uczy pokory. Coś wiem na ten temat. Jest to osoba, która wniesie do klubu trochę młodzieńczej fantazji, z drugiej strony posiada on menedżerską rzetelność i odpowiedzialność, która jest ważna przede wszystkim Myślę, że zajmie się także jeszcze lepszą współpracą z kibicami i być może zauważy te elementy, na które myśmy do tej pory nie zwracali takiej uwagi, bo zapewniając byt drużynie nie mieliśmy na to, aż tyle czasu. Na zbudowanie budżetu czy to dla drużyny ekstraligowej czy I -ligowej potrzebne są duże i pewne środki.

- "Możecie jeździć w ekstralidze w sezonie 2014". Gdyby przyszła do Rzeszowa taka propozycja, to jaka byłaby reakcja?..- Ta drużyna została zbudowana na I ligę, jeżeli będzie szansa wywalczenia awansu do ekstraligi, to chcemy wywalczyć go w sportowej walce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24