Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Wierzbieniec: prawdziwe przeboje mają po 200 lat

Alina Bosak
Marta Wierzbieniec
Marta Wierzbieniec Krystyna Baranowska
Z Martą Wierzbieniec, dyrektorem Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, rozmawia Alina Bosak.

- W tym tygodniu rozpoczęła się sprzedaż karnetów na drugą część artystycznego sezonu w filharmonii. Co daje zakup abonamentu?

- Koncerty abonamentowe odbywają się w piątkowe wieczory o godz. 19. Tylko wyjątkowo przed Wielkanocą, koncert przełożony jest na Wielką Środę. Abonament zapewnia stałe miejsce i jest tańszy niż suma biletów na poszczególne koncerty. Cena pełnopłatnego abonamentu to 350 zł, a ulgowa - 210 zł. Zapewnia on wstęp na 14 koncertów. W programie mamy również koncerty pozaabonamentowe i szkolne oraz specjalną ofertę dla dzieci i młodzieży - w styczniu "Dziadka do orzechów", w marcu bajkę muzyczną "Piotruś i wilk", a w czerwcu spektakl baletowy na podstawie bajki braci Grimm - "Trzy świnki".

- Już w lutym na scenie filharmonii pojawi się Bogusław Kaczyński i zaproszone przez niego gwiazdy.

- Pan Bogusław był niegdyś dyrektorem artystycznym Festiwalu w Łańcucie, którego organizatorem jest nasza filharmonia. Niedawno została wydana jego książka "Łańcut, moja miłość" i będzie ona promowana podczas koncertu. To "Wieczór wiedeński" i usłyszymy utwory najchętniej słuchane w czasie karnawału m.in. Johanna Straussa. Wystąpi piątka znanych solistów, a orkiestrę poprowadzi Mirosław Jacek Błaszczyk.

- Państwo sami zapraszacie takie sławy, jak Bogusław Kaczyński, czy to one wyrażają chęć przyjazdu do Rzeszowa?

- Program sezonu kształtujemy wspólnie. My mamy swoje pomysły, propozycje i oczekiwania, ale też każdego dnia przychodzi kilka ofert koncertowych z Polski i zagranicy. Wielu artystów bardzo chciałoby u nas wystąpić. Nie zawsze jest to możliwe w ciągu jednego sezonu, często umawiamy się z wyprzedzeniem nawet na kilka lat. To samo dotyczy festiwalu w Łańcucie.

- A trudno ściągnąć do Rzeszowa takie sławy jak np. Andrei Korobeinikov, który ukończył konserwatorium w Moskwie z tytułem "Najlepszego muzyka dekady", koncertuje na całym świecie, a w marcu wystąpi u nas z koncertem fortepianowym?

- Jeżeli odpowiednio wcześniej zaprosimy artystę, uzgodnimy termin i dysponujemy odpowiednimi finansami, to wszystko jest możliwe. Staramy się, aby oferta była urozmaicona i każdy z melomanów mógł znaleźć w u nas coś dla siebie. Proszę spojrzeć na program. W okresie Walentynek w koncercie "W objęciach miłości" wystąpi znakomita sopranistka Vatutina. Tydzień później w koncercie kameralnym posłuchamy dzieł dwóch znakomitych romantyków Chopina i Schuberta. Specjalny koncert zaplanowaliśmy także na Dzień Kobiet. 8 marca wystąpi trzech tenorów, śpiewając m.in. szlagiery Jana Kiepury. W tym roku wyraźnie zaznaczamy też repertuarem ważne, muzyczne rocznice, jak setna rocznica urodzin Witolda Lutosławskiego. 22 marca usłyszymy jego koncert wiolonczelowy w wykonaniu Tomasza Strahla, natomiast w kwietniu jego utwory zagra znakomity skrzypek Piotr Pławner...

- ...który wygrał niegdyś konkurs im. Wieniawskiego.

- Owszem. Myślę, że ciekawy koncert będzie można usłyszeć także przed Wielkanocą. Franciszek Liszt napisał dzieło zatytułowane "Via Crucis" - Droga Krzyżowa, utwór na fortepian na cztery ręce i na chór. To też warto polecić. W tym sezonie na scenie filharmonii będzie i klasyka, i dużo muzyki z okresu romantyzmu, zwłaszcza w czerwcu i na zakończenie sezonu.

- Jest pani apodyktyczna przy ustalaniu programu? Upiera się przy swoich propozycjach?
- Nie. Oczywiście, mam swoją wizję i pewien nurt, który staram się od kilku lat prowadzić i rozwijać. Ale ostatecznie program jest dziełem całego zespołu osób, które nad nim pracują.

- W programie znalazłam zapowiedź opery komicznej Mozarta w trzech aktach -Cosi fan Tutte...

- 12 kwietnia, w wykonaniu studentów i pracowników Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Całość wyreżyserował pochodzący z Rzeszowa prof. Ryszard Cieśla. Cieszę się, że będziemy mogli także taką ofertę zaproponować naszym słuchaczom.

- Wspomniałam o tej operze, bo ciekawi mnie, czy częściej będziemy takie widowiska gościć na scenie filharmonii?

- W ubiegłym roku zaprezentowaliśmy zrealizowaną własnymi siłami operę Carmen, gościliśmy także balet opery lwowskiej z "Jeziorem Łabędzim" Piotra Czajkowskiego. W tym roku artyści ze Lwowa wystąpią z "Dziadkiem do Orzechów", a na początku lutego będą arie z oper i operetek w czasie wieczoru z Bogusławem Kaczyńskim. W tym roku z udziałem naszej orkiestry obejrzymy wspomnianą operę komiczną Mozarta. Mam jeszcze jedną niespodziankę. Za wcześniej o niej mówić, więc zdradzę tylko, że będzie także spektakl operowy podczas Festiwalu w Łańcucie.

- Kto przychodzi na koncerty do filharmonii?

- Mnóstwo osób nie tylko z Rzeszowa, ale i dalszych okolic Podkarpacia. Przykładowo jest grupa melomanów w Iwoniczu Zdroju, która niebawem będzie dwusetny raz na naszym koncercie. Od 12 lat organizują wyjazdy autokarem na koncerty w Rzeszowie.

- Jaki jest gust podkarpackiej publiczności. Mówiła pani, że w tym sezonie usłyszymy wielu kompozytorów romantyzmu. To ulubieni twórcy naszych melomanów?

- Niekoniecznie. Są też tacy, którzy z utęsknieniem czekali na Bacha i w ubiegłym roku mieli okazję usłyszeć po raz pierwszy w Rzeszowie jego Pasję wg św. Mateusza - wielkie dzieło wokalno-instrumentalne. Są osoby, które uwielbiają muzykę baroku i klasycyzmu. Są też tacy, którzy chętnie przychodzą na koncerty z udziałem wokalistów, inni uwielbiają wielkie symfonie. Staramy się, by te gusta zaspokajać.

- A ta trudniejsza, muzyka współczesna? Ma w Rzeszowie swoich fanów?

- Organizowany w stolicy festiwal Warszawska Jesień wskazuje, że ta muzyka również ma swojego odbiorcę, także w Rzeszowie. Zainteresowanie widzę zwłaszcza wśród młodszych słuchaczy. W tym sezonie będą więc mogli usłyszeć w naszej filharmonii kompozycje Witolda Lutosławskiego. Mogę też zdradzić, że jesienią zabrzmi muzyka Krzysztofa Pendereckiego.

- To muzyka dla wytrawnych słuchaczy. A od czego zaczynać?

- Język muzyki podobny jest do języka obcego. Trzeba się umieć w nim poruszać, a posługiwanie się nim stanie się przyjemnością. Podobnie jest z muzyką poważną. Im więcej jej słuchamy, tym lepiej rozumiemy. Poza tym w dzisiejszym świecie, pełnym napięć, pośpiechu, muzyka jest okazją do wyciszenia i przeniesienia w świat marzeń, tęsknot i myślenia nadrealnego, nie tylko o codziennych problemach. Kontakt z muzyką dostarcza nam wewnętrznej radości, optymizmu i budzi w nas pozytywne emocje. Im więcej mamy trudności na co dzień, tym bardziej potrzebny jest nam kontakt ze sztuką.

- Pani ulubiony kompozytor?

- Mam mnóstwo ulubionych utworów i kompozytorów. Szczególnie do mnie przemawia muzyka Ludwiga van Beethovena. To także świetny kompozytor dla tych, którzy dopiero zaczynają słuchać muzyki poważnej. I im, i każdemu polecam także książkę Witolda Hulewicza "Przybłęda boży" o Beethovenie.
- Pani muzyka nie nudzi?

- Jestem nią nieustannie otoczona, ale mam ogromne ilości płyt, które wciąż czekają na przesłuchanie. Z racji funkcji i myśląc o kolejnych sezonach muszę zapoznawać się z różnymi wykonaniami i propozycjami. Ale od czasu do czasu włączam także coś dla przyjemności. Oczywiście nic nie zastąpi muzyki na żywo. Więc największą radość sprawa mi słuchanie koncertów. Muzyka klasyczna się nie nudzi. Jak mówił Janusz Cegieła, czy nie są to prawdziwe przeboje muzyczne, które przetrwały 200 lat i więcej? Bolero Ravela, 5 symfonia Beethovena, Cztery Pory Roku Vivaldiego. Przecież to hity.

- A współczesne hity z radiowych list przebojów? Słucha ich pani?

- Wszyscy słuchamy różnej muzyki. Nie tylko tej z radia, ale z otaczającego nas świata. Gra klaksonami ulica, pszczołami łąka. Nie zgadzam się, kiedy ktoś mówi, że słoń mu nadepnął na ucho. Wiele jest pięknej muzyki, którą odbieramy mimochodem, przez przypadek. Ja też jej słucham, dobrze wykonanych, z sensowym tekstem piosenek popularnych, także wśród nich można znaleźć perełki kompozytorskie.

- Beethoven powiedział, że muzyka powinna wyciskać łzy z oczu kobiety i rozpalać ogień w sercu mężczyzny. Spotyka się pani z takimi reakcjami po koncertach?

- Największą dla mnie radością jest widzieć na twarzach osób wychodząc z koncertu - radość, uspokojenie, jak uśmiechają się do siebie. Zdarzało się, że ktoś podszedł po koncercie i powiedział, że to była najpiękniejsza muzyka, jaką słyszał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24