Marzy im się władza

Sojuszowi nie podobają się obecne rządy w magistracie. - W Radzie Miasta zasiadają prawie sami nauczyciele, a cierpi na tym młodzież, gdyż ci panowie więcej czasu spędzają w urzędzie niż w szkole - mówi Woźniak. - Zarząd do tej pory nie potrafił zainteresować żadnego inwestora, który mógłby w Ustrzykach stworzyć nowe miejsca pracy.
Na pytanie, czy po ewentualnym zwycięstwie ludzie związani z lewicą takiego inwestora znajdą, Woźniak odpowiada: - Może nie od razu, ale na pewno w krótkim czasie, bo zależy nam na wyrwaniu miasta z marazmu.
Sojusz prowadzi obecnie rozmowy z PSL-em na temat zawiązania koalicji. - Jest bardzo prawdopodobne, że zakończą się pomyślnie - twierdzą członkowie lokalnego SLD. - Mamy program, który w wielu punktach odpowiada również ludowcom.
Zdaniem Woźniaka, zmiany, które zaszły na stanowisku burmistrza przed rokiem (za Stanisława Leszegę przyszedł Henryk Sułuja), nie wniosły do pracy magistratu niczego nowego. - Gołym okiem widać, że nic się nie dzieje, władze tłumaczą się jedynie brakiem pieniędzy na wszystko.
Burmistrz Henryk Sułuja: - Widać, że zbliżają się wybory i wzrasta krytyka lokalnej władzy przez niechętne jej środowiska. Wbrew temu, co twierdzi SLD, robimy bardzo wiele w kwestii poszukiwania inwestorów, a problematyka gospodarcza jest jednym z priorytetów samorządu. Powstał między innymi inkubator przedsiębiorczości, wnieśliśmy sporo pracy, by we wrześniu 2003 r. mogło być otwarte drogowe przejście graniczne z Ukrainą. Przyczyni się ono do rozwoju małego biznesu, wzrośnie ruch turystyczny. Zła sytuacja na rynku pracy nie dotyczy jedynie Bieszczadów, a to, co jeszcze niedawno było w naszym regionie motorem napędowym, czyli przetwórstwo drzewne, dziś znalazło się w głębokim kryzysie.