Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Borek: W młodości często jeździłem w Bieszczady, cieszę się, że zorganizuję tam galę

Łukasz Pado
Łukasz Pado
Mateusz Borek, to jeden z najbardziej popularnych komentatorów sportowych w Polsce. Pochodzi z Dębicy, pracował w Canal+, Eurosporcie i Polsacie Sport. Obecnie współwłaściciel grupy promotorskiej MB Promotions oraz Kanału Sportowego.
Mateusz Borek, to jeden z najbardziej popularnych komentatorów sportowych w Polsce. Pochodzi z Dębicy, pracował w Canal+, Eurosporcie i Polsacie Sport. Obecnie współwłaściciel grupy promotorskiej MB Promotions oraz Kanału Sportowego. Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
Znany komentator sportowy Mateusz Borek zorganizuje 20 czerwca w Arłamowie galę boksu zawodowego MB Boxing Night 7. W walce wieczoru mają wystąpić Kamil Łaszczyk i Piotr Gudel. Łącznie zaplanowanych jest 6 pojedynków. - Jestem z Dębicy, czyli prawie wszystkie wakacje w młodości spędzałem w Bieszczadach. Cieszę się, że mogę tam zrobić galę boksu - mówi.

To jedna z pierwszych gal bokserskich, jakie odbędą się w Polsce od czasu, gdy przez pandemię koronawirusa zakazano organizowania wszelkich wydarzeń sportowych. Wcześniej, bo 12 czerwca odbędzie się w Pałacu w Konarach gala organizowana przez Mariusza Wacha, z jego udziałem. Na początku lipca z kolei ma się odbyć pierwsza gala organizowana przez największą w Polsce grupę promotorską Knockout Promotions.

Gala w Arłamowie odbędzie się bez kibiców? Czy może jednak będzie można wpuścić trochę publiczności?

Na tę chwilę wszystko zależy od decyzji władz państwa - mówi MATEUSZ BOREK. - Nie wiemy, jakie będą decyzje co do takich imprez jak nasza. Czy to będzie zupełnie bez publiczności, czy może będzie jakieś dwieście biletów przy stolikach do sprzedania? Tak naprawdę musimy działać trochę na wariata i jednocześnie przygotowywać tę galę na kilka wariantów.

Jednym z nich jest gala na wolnym powietrzu...
Tak. Gala może być na wolnym powietrzu, ale powtarzam, musimy być przygotowani również na to, że odbędzie się pod dachem.

Nawet jeśli będzie można sprzedawać bilety, to wystarczy ich dla nielicznych. Gdzie będzie można zatem oglądać waszą galę?
Tego też jeszcze nie wiem.

W telewizji czy może internecie?
Nie ma jeszcze takiej decyzji, prowadzę w tej sprawie rozmowy. Jest, co najmniej trzy podmioty, które wchodzą w grę. Może to będzie telewizja, może jakiś kanał internetowy, a może zrobimy to u siebie na naszym „Kanale Sportowym” (kanał na Youtube tworzony m.in. przez Mateusza Borka – przyp. red.). Skupiamy się w nim głównie na formatach w studio, ale zaczynamy wychodzić też poza nie. Może to jest właśnie doskonała okazja, żeby zrobić w nim relację na żywo z wydarzenia sportowego.

Po to weszliśmy w taki interes, żeby go rozwijać. Trzeba zwiększać swój zasięg, przyjmować nowe wyzwania. Chcemy jednak też dostarczać treści i produkt wysokiej jakości i jeśli będziemy na to gotowi, to może pokażemy tę galę właśnie tam, ale poczekajmy. Nie ukrywam, że takie coś generuje bardzo duże koszty, a w tej sytuacji, jaką mamy, trzeba rozsądnie liczyć pieniądze.

Tak czy inaczej, gala będzie dostępna tylko odpłatnie? W systemie pay-per-view?
Nie jest to przesądzone. Musimy sobie jasno powiedzieć, że trudno zebrać budżet na taką galę w taki sposób, w jaki dotychczas się to robiło. Nie będziemy mieć raczej wpływów z biletów, na pieniądze z gminy, też raczej nie można liczyć. Sponsorzy to też inna historia niż dotychczas. Każdy tnie koszty, a te związane z marketingiem często idą w pierwszej kolejności. Nawet w przypadku naszych stałych partnerów, to wszystko będzie wyglądać inaczej niż na poprzednich galach.

Nie wiem, czy da się w obecnych czasach cokolwiek zarobić, ale trzeba też myśleć o innych, przede wszystkim o zawodnikach. Ważne, żeby oni zaboksowali. Większość z nich, a może nawet wszyscy ostatni raz byli w ringu w listopadzie, czy w grudniu 2019 roku, niektórzy są siedem, osiem miesięcy bez walki, brakuje im regularnego startu, a oni często z tego żyją, mają środki na utrzymanie rodzin. Można się bawić, albo nie bawić w to, co robię, ale bierze się też za to odpowiedzialność. Nie opłaca, to nie robię gali i już? Wiem, że się raczej nie opłaca, ale czy to znaczy, że mam tych chłopaków trzymać do września, października? Nie wiemy, czy wtedy będziemy mogli robić gale, jak kiedyś. Złożyć budżet na taką imprezę, to chyba niemożliwe. Rozpoczęliśmy jednak taki projekt z Mariuszem Grabowskim i chcemy go realizować.

Dlaczego Arłamów? O ładnych widokach pan już wspomniał w swoim programie...
Jestem z Dębicy, czyli prawie wszystkie wakacje w młodości spędzałem w Bieszczadach. Może nie w Arłamowie, ale jeździliśmy z przyjaciółmi do Polańczyka, Ustrzyk czy Chrewtu. Najpierw pod namiot, potem pensjonaty i hotele. Lubiliśmy tam łowić ryby i spędziłem tam masę czasu. Byłem w ostatnich latach kilka razy w Arłamowie. Znam się z jego dyrektorem, bo działał jako prezes Znicza Pruszków i znamy się z piłki nożnej. Uczestniczyłem w takim programie „Wakacje z gwiazdami”. W tygodniowych odstępach przebywali tam dziennikarze i sportowcy, ja akurat byłem razem z Piotrem Świerczewskim. Gdy miałem warsztaty dziennikarskie z gośćmi hotelu, Piotrek trenował z dziećmi piłkę nożną. Był czas, żeby usiąść, pogadać. Nawiązała się nić porozumienia i ostatnio zadzwoniłem z propozycją. Zasugerowałem, że może być obopólną korzyść z tego. Ja będę miał galę, oni fajny ewent. To miejsce nie potrzebuje specjalnego marketingu, bo była tam kadra Polski i to wystarczy. Przekonałem go jednak do mojej wizji. Pozytywnie odpowiedział. Przenocują mi zawodników, sędziów, ekipę. To dużo. Cieszę się, że mogę tam to zrobić.

To pierwsza pana gala na Podkarpaciu. Były wcześniej zakusy na te tereny?
Były zakusy. Chciałem zrobić galę w Rzeszowie i w Dębicy. W Dębicy było nawet bardzo blisko, żeby się odbyła, ale w ostatniej chwili Dębica się wycofała. Może jeszcze kiedyś się uda to zrobić. Kto wie? Sport jest dla ludzi, ja chciałbym robić gale, żeby w hali było kilka tysięcy ludzi. Teraz jest głód społeczny sportu na żywo, ale są ograniczenia. Jest problem, żeby sprowadzić ludzi z innego kraju, droga powietrzna praktycznie odpada. Zestawić teraz interesującą kartę, żeby było dużo emocji, nie jest łatwo.

Zazwyczaj organizatorzy gal starają się wtrącić do karty walk jakiś lokalny akcent. Kogoś miejscowego. Jest szansa na boksera z Podkarpacia?
Tak? A kogo?

Mamy tylko jednego zawodowca, Łukasza Różańskiego...
Z Łukaszem jestem w dobrych relacjach, rozmawiałem z nim niedawno. Trzeba go spytać, jaki ma pomysł na dalszą swoją karierę. Łukasz jest takim zawodnikiem, że sam jest sobie sterem, żeglarzem, okrętem wraz z Rafałem Kaliszem, który jest jego sponsorem, prezesem Stali Rzeszów. Zresztą Łukasz wychodzi do walk jako zawodnik tego klubu. Nie jest związany stałą umową z żadnym promotorem. Musimy sobie też powiedzieć, że Łukasz był zawodnikiem na galach innej grupy promotorskiej. Nie wiem do końca, jakie on ma plany, nie mogę decydować za niego.

A wracając do tego, że na Podkarpaciu jest tylko jeden bokser. Ja pamiętam czasy, kiedy było ich bardzo wielu, tylko w Dębicy mieliśmy kilku mistrzów Polski, większość z nich doskonale znałem. Andrzej Krysiak, Marek Kozak, Sławek Łukasik i wielu innych, był też Romek Gotfryd, ale kiedy ja chodziłem na mecze, to on już był asystentem trenera Basiaka, który jest dziś trenerem Łukasza Różańskiego. Niedawno spotkałem ich razem i powspominaliśmy z trenerem dawne czasy.

Jest pan teraz promotorem bokserów, współzałożycielem internetowego Kanału Sportowego. Czy to znaczy, że z komentowaniem meczów kończy pan na dobre?
Nie mam zamiaru niczego planować. Nie planowałem, że wieku 28 lat skomentuje finał mistrzostw świata na żywo, a w wieku 24 lat mundial ze studia. To, co robiłem w życiu, jest pięknie, nie wiemy, co się wydarzy. Założyliśmy z kolegami Kanał Sportowy, cieszy się on dużą popularnością. Jest to nowy challenge dla mnie, poznaję realia internetowe, profil naszego widza jest inny. Ja zawsze się lubiłem interesować się nowymi rzeczami. Bawię się w promotorkę, bo wierzę w paru chłopaków. Dziś sobie uświadomiłem, że za pięć dni, od ostatniego meczu, który komentowałem minie pół roku. To było 19 listopada 2019 roku i mecz Polska - Słowenia na PGE Narodowym. Od tego czasu była jeszcze jedna gala MMA, Cafe Futbol i więcej nie wystąpiłem w telewizji, ale tak jak mówię, niczego nie chcę planować na pewno.


Zobacz też - Rafał Augustyn, olimpijczyk z Mielca: Miałem problemy oddechowe. Czy to był wirus? Nie wiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24