Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał procesu obywatela Ukrainy oskarżonego o pomoc w zabójstwie w Niebie

/bek/
- Oskarżony godził się na realizację zadania - argumentował prokurator żądając 12 lat więzienia dla 39-letniego obywatela Ukrainy oskarżonego o pomoc w zabójstwie 31-letniego mężczyzny.

Tragedia rozegrała się pod koniec grudnia 1994 roku. Śledczy ustalili, że nocą przez Końskie jechali dostawczym samochodem trzej mężczyźni. Za kierownicą auta siedział 43-latek. Razem z nim podróżowali 51-latek i 39-letni obywatel Ukrainy. Najstarszy z mężczyzn zobaczył na ulicy 31-latka, który miał kiedyś uderzyć jego żonę. Z ustaleń śledczych wynika, że polecił pozostałym zwabić go do samochodu, przystawił 31-latkowi nóż do gardła i wszyscy pojechali do lasu w okolice miejscowości Niebo. Tam 31-latek został zamordowany i zakopany. Jego ciało odnaleziono ponad pół roku później podczas poszukiwań z wykorzystaniem kamery termowizyjnej i specjalnie szkolonego psa.

51- i 39-latek usłyszeli zarzut zabójstwa. Pierwszy mężczyzna został skazany na 25 lat, drugi na dziewięć lat więzienia. Wyrok został jednak uchylony i sprawa miała trafić do ponownego rozpatrzenia. Nie trafiła, bo 39-latek zniknął. Odnalazł się po 16 latach. Został zatrzymany pod koniec marca tego roku przez straż graniczną podczas kontroli drogowej w okolicach Krakowa. W czerwcu stanął przed Sądem Okręgowym w Kielcach.

Świadek i biegły

W poniedziałek sąd przesłuchał jeszcze raz 43-latka, który kierował wtedy samochodem. Mężczyzna relacjonował, że widział, jak 51-latek zadawał 31-latkowi cios nożem w klatkę piersiową. - Zawołał oskarżonego, żeby przytrzymał pokrzywdzonemu nogi. Potem zadał jeszcze jeden cios. Nie chciałem na to patrzeć i poszedłem do samochodu - zeznawał.
Potem sąd wysłuchał opinii biegłego lekarza, który opowiadał o obrażeniach 31-latka. - Pokrzywdzony doznał co najmniej 10 ran klatki piersiowej i szyi. Miał też ranę w okolicy kciuka prawej ręki, która mogła powstać przy obronie - mówił medyk i dodawał: - Nie da się ustalić, kiedy pokrzywdzony zmarł.

"Udzielił pomocy"

Także w poniedziałek mowy końcowe wygłosili prokurator i obrońca.
- Materiał dowodowy pozwala na przyjęcie, że oskarżony udzielił pomocy w zabójstwie pokrzywdzonego. Nie przyznał się do winy. Twierdził, że tylko obserwował całe zajście, ale zdaniem prokuratury godził się na realizację zadania - argumentował prokurator żądając dla 39-latka 12 lat więzienia.

Oskarżyciel podkreślił też, że mężczyzna nie próbował się sprzeciwić 51-latkowi. - Na jego prośbę przytrzymywał ofierze nogi. Miał świadomość, że on celowo i w okrutny sposób pozbawia życia człowieka. O jego winie świadczy też to, że pomógł zwabić pokrzywdzonego do samochodu, a później pomagał zacierać ślady - dodawał.

Prosił o uniewinnienie

Obrońca 39-latka prosił o jego uniewinnienie. - Wydaje mi się, że sprawa nie jest taka prosta, jak przedstawia to prokurator. Kluczowe jest tu zdanie, które wypowiedział dziś biegły lekarz, że nie wiadomo, kiedy pokrzywdzony zmarł. W tej sytuacji nie ma możliwości ustalenia, czy oskarżony przytrzymywał go kiedy jeszcze żył, czy kiedy już nie żył. Samo zwabienie do samochodu nie może być traktowane jako pomocnictwo w zabójstwie - uzasadniał mecenas.

Oskarżony prosił sąd o łagodny wymiar kary. - Wiem, że zawiniłem, ale nie zrobiłem tego, co mi zarzucono, dlatego proszę, żeby sąd nie potraktował mnie zbyt surowo - mówił 39-latek.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie