Mateusz Wojtowicz: zbieram owoce pracy z trenerem Travicą

- Macie ogromny potencjał, ale wykorzystywaliście go w tym meczu, można powiedzieć co drugi set. Skąd takie wahanie?

- Trudno powiedzieć. Na pewno w tych lepszych setach, lepiej zagrywaliśmy. A może za bardzo rozluźnialiśmy się po łatwych wygranych. Ważne są trzy punkty.

- Widać, że sporo w was siatkarskiej złości...

- Jak jest dobry mecz, to zawsze okazuje się więcej emocji, trener też nam powtarza żeby pokazywać pazur na boisku. Zresztą co tu mówić, końcówka była tak, że w PlusLidze by się nie powstydzili.

- Czas w końcu pójść w górę tabeli, bo początek sezonu nie był najlepszy...

- Ostatnio idzie nam naprawdę dobrze. Wygraliśmy z Błękitnymi u siebie, potem jeden punkt w Krakowie z wiceliderem, gdzie graliśmy bez Kamila Długosza i Kuby Peszko, no i teraz znów wygrana. Będzie dobrze. Zresztą najlepszych mamy u siebie, na pewno damy im radę.

- Na pewno marzy ci się gra w Asseco Resovii, w PlusLidze...

- Każdy z nas o tym marzy. W tym sezonie nie dostałem szansy na to, dostali ją moi koledzy, życzę żeby się im powiodło. Trenują z pierwszym zespołem, z trenerem Travicą, to dużo daje. Sam w poprzednim sezonie miałem zajęcia z nim, a teraz zbieram owoce tej pracy.
- Ten sezon wydaje się być lepszy dla ciebie niż poprzedni, częściej wychodzisz w podstawowej szóstce, poczyniłeś spore postępy...

- Na pewno dużo dały mi zajęcia w poprzednim sezonie z pierwszym zespołem, ale nie ważne kto gra w szóstce, w takim momencie najważniejsza jest wygrana. W końcówce wszedł za mnie kolega i to on wykonał świetną zagrywkę, która przybliżyła nas do wygranej, cieszę się z tego.

- Nie czujesz dyskomfortu, że młodsi koledzy cię dogonili w umiejętnościach i to oni trenują z pierwszym zespołem?

- Cóż poradzić, po Tomku Kusiorze i Łukaszu Kruku ja jestem najstarszy w tym zespole. Młodsi mają świetne warunki fizyczne, jeżdżą na mecze reprezentacji juniorów, życzę im jak najlepiej, aby się dostali do pierwszego zespołu.