Mateusz Wolański chciałby grać w Stali Rzeszów

- Bruk-Bet Nieciecza lideruje w II lidze, a pan sparuje w Stali Rzeszów czyli w drużynie walczącej o utrzymanie w tej klasie.
- W Niecieczy kontrakt mam do czerwca, ale mnie nie interesuje ławka, czy gra w V lidze.

- Poszedł pan w odstawkę?
- Tak można powiedzieć. Początek był fajny, w III lidze strzelałem gole, ale po kontuzji nie dostałem szansy, żeby się odbudować. Trener Wójtowicz czasem nie widział mnie nawet w składzie meczowym.

- Dlaczego Stal Rzeszów?
- Bo chcę grać na określonym poziomie, poza tym na Uniwersytecie Rzeszowskim robię uzupełniające studia magisterskie. Zostało mi półtora roku nauki i pobyt w Rzeszowie byłby najwygodniejszy.
- Jednak Stal nie płaci tyle, co Bruk-Bet.
- Wiem, że klubom na podkarpaciu się nie przelewa, ale wole mieć mniej, ale grać. Nie czuję słaby. Gdybym tak było, siedziałbym sobie w Bruk-Becie na ławce, brał pieniądze i niczym nie przejmował. Nie mogłem jednak spokojnie siedzieć, gdy na boisko wychodzili piłkarze nie lepsi ode mnie.

- W sparingu z Unią Nowa Sarzyna Stal zdobyła aż 6 goli, ale nazwisko Wolański na liście strzelców się nie znalazło.
- Testowano sporo nowych graczy, gra różnie wyglądała i tak się złożyło, że nie miałem super okazji. Zaliczyłem jednak asystę i źle nie grałem.

- Stal ma w ataku Wojciecha Fabianowskiego, Ireneusza Grybosia. Miejsca dla trzeciego napastnika nie widać.
- Może się znaleźć, kiedy Ireneusz Gryboś przeniósłby się do Zagłębia Sosnowiec. Podobno jest to jeszcze możliwe. Ja ze Stali odpowiedź mam dostać do środy.

- Jeśli nie Stal, to...
- To być może wyląduję w Karpatach Krosno.