Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka bandyty: wolałabym, żeby to mój syn zginął!

Marcin Radzimowski
Matka Damiana S.: - Boleję nad tamtą rodziną, bo przecież zostały dzieci bez ojca, żona bez męża, matka bez syna. Przeżywam tez osobistą tragedię syna, jako matka.
Matka Damiana S.: - Boleję nad tamtą rodziną, bo przecież zostały dzieci bez ojca, żona bez męża, matka bez syna. Przeżywam tez osobistą tragedię syna, jako matka. Marcin Radzimowski
Ta śmierć wstrząsnęła całym Tarnobrzegiem. Konrad został skatowany, bo nie miał papierosa. Oprawcy jego życie wycenili na 50 groszy, bo tyle wart jest jeden papieros. Przestali go bić dopiero, gdy stracił przytomność.

To było zwyczajne wyjście z kumplem na piwo. Dla 34-letniego Konrada z Tarnobrzega - ostatnie. Oprawcy jego życie wycenili na 50 groszy, bo tyle wart jest jeden papieros. Konrad jednak nie palił. Bandyci przestali go bić dopiero, gdy stracił przytomność…

Ojciec dwójki małych dzieci, zaradny mąż, syn. Pracował w branży budowlano-wykończeniowej, dobry i solidny fachowiec. Rok młodszy Adam współpracował z nim, ale też kumplował. W piątkowy wieczór wybrali się na piwo. Można było trochę dłużej zabawić w knajpie, w sobotę mieli dzień wolny od pracy.

Popijawa u dziewczyn

Co w tym czasie robili 21-letni Damian S., 21-letni Kamil M. i 16-letni Damian W.? Z relacji rodziców Kamila M. wiemy, że przebywali u dziewczyn w osiedlu Serbinów, kilkaset metrów od baru, w którym byli Konrad i Adam.

Noc piątku na sobotę. Godzina 0.30. Na ulicy Chopina, na wysokości pawilonu handlowego "Bartosz" do wracających do domów Konrada i Adama zbliża się trzyosobowa grupa. Pierwszy idzie 21-letni Damian S., tuż za nim 16-latek Kamil W., parę kroków dalej rówieśnik Damiana - Kamil M.

- Dawaj fajkę - woła Damian S., podbiegając do Konrada. Odwagi dodaje mu wypity wcześniej alkohol.

Konrad nie pali, więc papierosów nie ma. Odpowiada, że żadnego papierosa nie da. Czy rzuca jakieś przekleństwo, każe spieprzać? Tego nikt dziś nie pamięta.

Damian S. wpada w szał, uderza Konrada pięścią w twarz, potem kolejny raz.

Natychmiast ze wsparciem rusza 16-letni Kamil W., co ustali później prokuratura. Teraz we dwóch okładają 34-latka. Ten upada na chodnik. Sypią się kopniaki, w głowę, w brzuch. Damian S. usiada okrakiem na mężczyźnie i tłucze go po głowie. Możliwe, że uderza też jego głową o betonowe podłoże.

Adam nie stoi bezczynnie, rusza koledze z pomocą. Nim jednak "zajmuje się" trzeci z grupy, Kamil M. Rosły, barczysty młodzieniec. Bije Adama w odległości kilkunastu metrów od miejsca, gdzie Damian S. i Kamil W. katują Konrada.

Gdyby tak 5 minut wcześniej

Rodzice Kamila M. wierzą w niewinność syna.

- On muchy by nie skrzywdził, nie ma z nim żadnych problemów wychowawczych. Kolegował się z Damianem, ale z kim się tu innym miał kolegować? - pyta Barbara M., matka.

- Opowiedział nam, jak to było. Chciał pomóc temu bitemu, chciał ich rozdzielić, ale nie dał rady. Nie wierzę, że on chciał kogoś bić. Został w to wmieszany, ale on jest niewinny - wtóruje ojciec, Wiesław M.

Wszystko trwa trzy, może pięć minut. Sprawcy uciekają w kierunku centrum miasta, ulicą Dekutowskiego. Tam, gdzie w mieszkaniu w jednym z bloków na Konrada czekają jego bliscy. Zamroczony Adam stoi na chodniku, tuż obok leżącego bezwładnie Konrada. Telefonuje po karetkę pogotowia.

Przejeżdżający w tamtym rejonie patrol policyjny zauważa dwóch mężczyzn, jeden leży na chodniku.

- Człowiek ten był nieprzytomny, nie oddychał, akcja serca była zatrzymana - relacjonuje komisarz Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy policji w Tarnobrzegu. - Funkcjonariusze natychmiast przystąpili do reanimacji, udało im się przywrócić pracę serca i oddech.

Być może gdyby patrol przejeżdżał 5 minut wcześniej, Konrad by żył. Los chciał inaczej.

Nieprzytomnego, ale oddychającego 34-letniego Konrada przejmuje załoga pogotowia ratunkowego, od razu trafia do szpitala. Lekarze rozpoczynają walkę o jego życie.

Kumple z "komunalki"

W tym samym czasie policyjne patrole poszukują sprawców pobicia. Na ulicy Dekutowskiego policjanci zatrzymują dwóch 21-letnich mężczyzn, Damiana S. i Kamila M. To sąsiedzi z jednego bloku, hotelu dla rodzin eksmitowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe. Mieszkają w mieszkaniach niemal znajdujących się vis a vis.

Obaj są kompletnie pijani, mają po 2,5 promila alkoholu w organizmach. Wkrótce dołącza do nich trzeci kompan, 16-letni Kamil W. On także mieszka z rodzicami w bloku socjalnym, 50 metrów od bloku kumpli.

- A cóż można powiedzieć? Szkoły to on nie skończył, OHP teraz chyba robił. Zresztą nie chcę się na jego temat wypowiadać, po co mi kłopoty. Tamtych dwóch też kojarzę i dobrego zdania o nich nie mam - mówi jedna z sąsiadek rodziny W.

W sobotę wieczorem lekarze przegrywają walkę, Konrad umiera. W policyjnym areszcie trzeźwieją Damian S. i Kamil M. Nieletni Kamil W. jest już po przesłuchaniu. Wkrótce przewieziony zostaje na trzy miesiące do schroniska dla nieletnich, bo tak postanawia sąd.

- Damian S. i Kamil W. usłyszeli zarzuty udziału w pobiciu Konrada T. ze skutkiem śmiertelnym, na Kamilu M. ciąży zarzut pobicia Adama A. - wyjaśnia prokurator Marta Mruk-Walczyk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu.

Ten, który wszystko zaczął - Damian S. trafia do tymczasowego aresztu na trzy miesiące, jego rówieśnik ma policyjny dozór, przebywa poza miejscem zamieszkania, u rodziny. 16-latek jest w schronisku.

Boleję nad tamtą rodziną

Mieszkanie Damiana S. Na jednej ścianie wizerunek Świętej Rodziny, obok papież Jan Paweł II, na drugiej - Jezus Miłosierny, nieco dalej Matka Boska. W drugim pokoju kolejne święte obrazki. Dla 21-latka żadna z tych postaci nie była wzorem do naśladowania.

- Może to zabrzmi nieludzko, ale wolałabym, żeby to Damian zginął - mówi przez łzy Teresa S., matka Damiana. - To byłby jedyny ból. Moja tragedia polega na tym, że boleję nad tamtą rodziną, bo przecież zostały dzieci bez ojca, żona bez męża, matka bez syna. Do tego przeżywam osobistą tragedię syna, jako matka.

Dodaje, że czuje się odpowiedzialna za to, co się stało. Za tragedie, do której doprowadził jej syn. Nie może sobie darować, że w porę nie zareagowała, nie wyczuła w zachowaniu syna niczego, co skończy się tak, jak się skończyło.

- Do końca życia zostanę ze świadomością, że nie dopilnowałam dziecka, które zrobiło taką krzywdę innym ludziom - mówi. - Jestem jednak jego matką bez względu na to co zrobił i nie mogę go teraz samego zostawić. Nie dałam mu wsparcia zanim to zrobił, muszę mu dać wsparcie choć teraz.

Jak wytłumaczyć?

Damian S. wchodził już wcześniej w konflikt z prawem. Chodziło głównie o akty wandalizmu, jak wtedy, gdy po pijanemu skakał po samochodach na parkingu. Teraz doprowadził do tragedii.

- Mój syn zrobił straszną rzecz i rozumiem tragedię tamtej rodziny, ale czasu nie cofnę. Błagam rodzinę nieżyjącego Konrada, wybaczcie nam! Nie karćcie naszych pozostałych dzieci za to, co zrobił Damian - płacze kobieta.

W Tarnobrzegu od kilku dni nie mówi się o niczym innym, jak o tej bezsensownej śmierci. Ludzie giną w wypadkach drogowych, w innych katastrofach. Ale to co innego od śmierci z rąk innych ludzi, na dodatek z tak błahego powodu. No bo jak wytłumaczyć dziecku, że jego tata zginął, bo nie dał komuś papierosa…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24