Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medjugorje

JAROMIR KWIATKOWSKI
Tu nie dziwią ani mężczyźni paradujący po ulicy z różańcem na szyi, ani dzieci podążające boso po kamieniach na górę Krizevać, by medytować po drodze kolejne stacje drogi krzyżowej.

Medjugorje, niewielka wioska w Bośni-Hercegowinie, jeden z największych na świecie ośrodków kultu maryjnego. Wierni wierzą, że Medjugorje nawiedza Matka Boża, zwana tu Gospą. Ojciec Ljubo Kurtović, wikariusz miejscowej parafii: - Od 23 lat Matka Boża nas tu "prześladuje". Dlatego, że nas kocha.

Jak w wieży Babel

24 czerwca 1981 r., na wzgórzu koło Medjugorje, trzem kilkunastoletnim dziewczynkom: Ivance, Mirianie i Vicce objawiła się postać pięknej kobiety, którą nazwały Gospą - Matką Bożą. Później do tej trójki dołączyli jeszcze Ivan, Maria i Jakov. Od tej pory do dziś cała szóstka widuje Gospę, przekazującą swoje orędzia.

Miejscowy kościół jest swoistą wieżą Babel. Każdy pielgrzym odmawia różaniec na głos w swoim języku. Ale nie powoduje to rozproszenia.
- Niektórzy przyjeżdżają do Medjugorje w poszukiwaniu sensacji. To denerwuje - mówi Łukasz, 18-latek z Suchej Beskidzkiej.
Kiedyś miał on wielkie problemy z alkoholem. Dwa lata temu mama, w odruchu desperacji, zapakowała go do autokaru z pielgrzymką jadącą na festiwal młodych w Medjugorje. Był wtedy tak pijany, że nie pamiętał, co się z nim działo.
Na początku nic mu tu nie pasowało. Któregoś dnia poruszyło go jedno zdanie z kazania księdza. Nie pamięta już nawet, jakie. - Zrozumiałem wtedy, że to co robiłem, było złe i rozpłakałem się - opowiada.
Co roku przyjeżdża do Medjugorje, by "podładować akumulatory". Nie jest mu łatwo, ale - jak mówi - wszystko idzie ku lepszemu. W ub. roku zmienił szkołę. Na katolicką.

Wracają do korzeni

[obrazek3] (fot. RENATA KWIATKOWSKA)Wiesiek, potężny brodacz, uważa, że cudem Medjugorje są, oprócz modlitwy, konfesjonały.
- W ubiegłym roku spowiadał się tu pewien staruszek. Po 70 latach przerwy!
Wiesiek zna wiele opowieści o ludziach, którzy pod wpływem Medjugorje zmienili swoje życie. Na przykład o Patricku i Nancy, małżeństwie z Kanady. Kiedyś Patrick, biznesmen, zapytany - kim jest jego Bóg, wyciągał banknot 20-dolarowy. Dziś wszystkie pieniądze wkłada w budowę domu rekolekcyjnego w Medjugorje.
- Tu ludzie wracają do korzeni chrześcijaństwa: modlitwa, post.

Cuda w życiu Wieśka

Mieszka i pracuje w Medjugorje. Pomaga polskim pielgrzymom, "kieruje ruchem" przy tylnym wejściu do kościoła, przeznaczonym dla duchowieństwa.
Pochodzi z Kołobrzegu, ale wychowywał się przez długi czas u dziadków w Jaśle. Prawie połowę swego 44-letniego życia ćpał. "Kompot", heroinę.
- To cud, że żyję.
Ma wszczepiony wirus żółtaczki typu "C" i wie, że każdy dzień życia ma podarowany. - I tak miałem farta, że się nie załapałem na HIV-a.
Kiedy słucha ludzi dzielących narkotyki na "miękkie" i "twarde", dostaje szału. - Taki podział nie istnieje. Zabawa z jakimikolwiek narkotykami to igranie ze śmiercią.
Do Medjugorje przyjechał za namową zdesperowanej matki i swojego proboszcza wiosną 2000 r. We wspólnocie Cenacolo, przygarniającej narkomanów, zagubionych i zbuntowanych, wytrzymał zaledwie kilka dni. Przez tydzień nocował na ulicy i chlał rakiję.
Któregoś dnia, sam nie wie dlaczego, poszedł do kościoła na adorację.
- W pewnym momencie ogarnęła mnie ciemność. Nic, tylko ból, żal i rozpacz. Zawyłem w sercu: "Panie Boże, jeżeli jesteś, to zrób coś, bo ja już nie mam siły". W jednym momencie pojawił się spokój.
Nie chciał już wracać do Polski. Oiciec Slavko Barbarić, nieżyjący już "dobry duch Medjugorje", pozwolił, by pozostał. Po dwóch godzinach spowiedzi Wiesiek poczuł, że spada mu z serca "Mount Everest".
Dziś podczas spotkań z młodymi podkreśla, że alkoholizm i narkomania to nie przyczyna, lecz skutek dużo poważniejszej choroby - braku miłości.
- Bez kasy da się żyć, ale bez miłości nie. Bo Bóg jest Miłością. Bez Boga życie to wegetacja.

Podbrdo i Krizevać

Kontrowersje wokół Medjugorje

Autentyczność objawienia budzi wiele kontrowersji. Sprawę badały najpierw komisje na poziomie diecezji Mostar i Konferencji Episkopatu Jugosławii. Orzeczenie Konferencji z 1991 r. mówi, że nie jest możliwe stwierdzenie, iż chodzi o zjawiska nadprzyrodzone. Ordynariusz diecezji Mostar zajmuje wobec objawienia stanowisko zdecydowanie negatywne.
Kościół nie zabrania wiernym pielgrzymowania do Medjugorje. Zabrania natomiast organizowania oficjalnych pielgrzymek parafialnych czy diecezjalnych. Zaleca także, by informować wiernych, że Medjugorje jest miejscem modlitwy, a nie objawień.
Przeciwnicy uznania autentyczności objawień wskazują m.in. na przejawy nieposłuszeństwa wizjonerów i opiekujących się nimi franciszkanów wobec miejscowego biskupa, dopatrują się w objawieniach treści niezgodnych z wiarą katolicką, wskazują na niespotykaną dotąd długotrwałość objawień, kwestionują praktykę, że Matka Boża przybywa na hasło wizjonerów: "Niech przybędzie".
Przeciwnicy uważają, że szum wokół Medjugorje ma na celu usunięcie w cień i pomniejszenie znaczenia objawień w Lourdes i Fatimie.

Pielgrzymki przyjeżdżające do Medjugorje nie tylko uczestniczą w mszach, modlitwach i adoracjach. Obowiązkowe jest wyjście na Podbrdo - Górę Objawień oraz droga krzyżowa na Krizevać - Górę Krzyża.
Na Podbrdo, w miejscu, gdzie po raz pierwszy dzieciom ukazała się Gospa, znajduje się Jej pomnik. Droga do niego wiedzie po ostrych kamieniach: jeden z nich zrobił mi dużą dziurę w nowym adidasie.
Na szczycie Krizevacia stoi 8,5-metrowy betonowy krzyż, postawiony tu jeszcze w latach 30., z relikwiami czczonymi jako kawałki krzyża Chrystusowego. Tu, 24 listopada 2000 r., po odprawieniu drogi krzyżowej, schodząc już z góry, miedzy 13. a 14. stacją zmarł ojciec Slavko. W tym miejscu znajduje się obecnie kamienny obelisk z jego podobizną. Kamień ten, ważący ok. tony, przez 9 godzin wynosili na górę na własnych barkach chłopcy z Cenacolo.

Symbol Medjugorje

Ojciec Slavko, opiekun duchowy tzw. widzących, czyli osób, którym ukazuje się Matka Boża, oraz chłopców z Cenacolo, przyjechał do Medjugorje, kiedy zaczęły się objawienia. Zakochał się w tym miejscu i stał się jego symbolem.
Wiesiek: - Zbierał nas wszystkich i prowadził do Boga. Najbardziej kochał tych, których nikt nie kochał: opuszczonych, narkomanów, alkoholików. Nie lubił, aby go fotografowano, nie rozdawał autografów. Codziennie rano, bez względu na pogodę, chodził na Krizevać, odprawiając drogę krzyżową. Był człowiekiem modlitwy, a jednocześnie bardzo praktycznym: schodząc zbierał śmieci. Czasami wracał z kilkoma reklamówkami.

"Matczyna wioska"

[obrazek7] (fot. RENATA KWIATKOWSKA)Dziełem o. Slavko jest "Matczyna wioska" - dom dziecka przeznaczony początkowo dla sierot wojennych, później także dla społecznych. Pierwsze dziecko zostało tam przyjęte w 1995 r. Większość to były trudne przypadki. Jak pewien chłopak - gdy o. Slavko go przytulał, ten wyciągał mu z kieszeni pieniądze. Obecnie przebywa tam ok. 60 dzieci, od wieku przedszkolnego do kilkunastoletnich.
Pomysłem o. Slavko był też położony w lesie "ogród św. Franciszka", z konikami, osiołkami, sarnami - miejsce zabaw dla dzieci, ale także kontemplowania obecności Boga w przyrodzie.

To normalni ludzie

Z "widzących" Miriana, Ivanka i Jakov mieszkają w Medjugorje. Vicka przeniosła się do męża, do oddalonej o 7 km wioski Krehin Gradac. Obecnie jest w ciąży z drugim dzieckiem. Ivan dzieli swój czas miedzy Medjugorje i Stany Zjednoczone (jego żona jest byłą miss USA). I tylko Maria, która wyszła za Włocha, większość czasu spędza w ich domu koło Mediolanu.
Podczas pobytu w Medjugorje nie mieliśmy okazji zobaczyć nikogo z "widzących". - Przychodzą na ranną mszę, bo wieczorem ludzie by ich stratowali. Każdy chciałby ich dotknąć - mówi Łukasz.
Wiesiek: - Ludzie myślą, że to osoby święte. Ale oni są normalnymi ludźmi. Mają rodziny. Normalne, przykładne rodziny katolickie. Podczas budowy kaplicy na posesji Marii, pomagała ona robotnikom, nosząc materiały w dresie i gumiakach.

Dziwna relikwia

Nieopodal kościoła stoi rzeźba w brązie, z 1998 r., przedstawiająca zmartwychwstanie Chrystusa. 3 lata temu, na 20-lecie objawień, z nogi Chrystusa, na wysokości kolana, zaczęła spływać jakaś ciecz, podobna do wody. Powoli, kropla po kropli. Nikt nie badał jej składu. Ludzie traktują te krople jak relikwię, łapią je do chusteczek, pocierają o nie wizerunki Matki Bożej.
O. Kurtović: - Niektórzy mówią, że to kondensacja, a inni wierzą, że cud. Nie powinniśmy zatrzymywać się na cudach, które są w Medjugorje, ponieważ Bóg pragnie najbardziej nawrócenia serca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24