Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał mieć usuniętą zaćmę w Pro-Familii, a stracił wzrok

Anna Janik
Krzysztof Kapica
Pałeczką ropy błękitnej zarażonych zostało 6 pacjentów.

84-letni Tadeusz Sulikowski z Rzeszowa na blok operacyjny w szpitalu Pro-Familia trafił 15 grudnia o godz. 8. To miał być standardowy zabieg usuwania zaćmy w prawym oku. Wybrał tę lecznicę, bo tu operuje zespół pod kierownictwem okulistycznej sławy, prof. dr hab. n. med. Roberta Rejdaka, kierownika Kliniki Okulistyki Ogólnej, Katedry Okulistyki UM w Lublinie, autora 120 publikacji naukowych, wielokrotnie wyróżnionego Zespołową Nagrodą Ministra Zdrowia.

Operacja, którą przeprowadzał, przebiegła planowo, bez żadnych komplikacji. Podobnie jak wizyta kontrolna pana Tadeusza w przychodni, wyznaczona na następny dzień. 84-latek cały czas stosował się do zaleceń lekarzy: leżał, nie przesilał się, zakraplał oko przepisanymi lekami. Jednak jeszcze tej samej nocy jego stan bardzo się pogorszył.

- Tato zadzwonił do mnie, żebym natychmiast przyjechała, bo ból oka i oczodołów jest nie do wytrzymania - opowiada córka Justyna Sulikowska. - Pojechaliśmy na oddział okulistyczny do szpitala przy ul. Szopena. Rano dołączyło do niego kolejnych dwóch pacjentów z takimi samymi objawami, także operowanych w Pro-Familii - dodaje.

Okazało się, że również u nich doszło do zakażenia wnętrza gałki ocznej bakterią ropy błękitnej (pałeczka Pseudomonas aeruginosa). Stan pana Tadeusza był na tyle poważny, że zdecydowano o przewiezieniu go do kliniki w Lublinie, w której pracuje prof. Rejdak. Rzeszowianin przeszedł tam zabieg wirektomii, ale wzroku raczej nie odzyska.

- Dla taty to jest ogromny dramat. Mimo swego wieku cały czas był aktywny: jeździł samochodem, pracował na działce - mówi załamana pani Justyna. - Tato już ponad miesiąc leży w szpitalu, a rokowania są niekorzystne. A wszystko to dlatego, że ktoś nie zadbał o tak podstawową kwestię jak sterylność sal. Dlatego zawiadomiliśmy prokuraturę.

Rzeszowscy śledczy planują dopiero przesłuchanie składających zawiadomienie. Dopiero po nim będą wszczynać postępowanie, prawdopodobnie pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowie i życia. Wobec kogo będą kierowane zarzuty? Na razie wiadomo, że raczej nie przeciwko szpitalowi Pro-Familia, bo okulistyczne usługi medyczne świadczy tu podwykonawca, którym jest Polsko-Niemieckie Kliniki Chirurgii Oka Spółka z siedzibą w Mysłowicach. Powiadomieni o sprawie pracownicy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie ze sprzętu szpitalnego, powierzchni leków i materiałów, pobrali w sumie 73 próbki do badań mikrobiologicznych. Nigdzie nie wykryto obecności bakterii.

- Badanie zostało wykonane 19 grudnia. Dzień później przeprowadziliśmy dezynfekcję bloku operacyjnego i pomieszczeń, w których przebywali operowani pacjenci - wyjaśnia Dorota Gibała, rzecznik WSSE w Rzeszowie. - Procedury zapobiegające rozprzestrzenianiu się zakażeń wdrożono zarówno w Pro-Familii, jak również w oddziale okulistyki Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Szopena. Znajdują się one pod nadzorem Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Rzeszowie.

To właśnie ta jednostka, którą jako pierwszy o niebezpiecznej bakterii zawiadomił dyrektor szpitala przy. ul. Szopena, skierowała sprawę do prokuratury.

Współwłaściciel szpitala Pro-Familia zaznaczył, że jego placówka dopełniła wszystkich procedur. - Kontrole Sanepidu wypadły pomyślnie, a cała sprawa jest dopiero badana, więc nie chciałbym komentować tego na tym etapie. Prawdopodobnie mamy do czynienia z błędem ludzkim - twierdzi dr n. med. Tomasz Łoziński. - Na nasze relacje z panem profesorem to nie wpłynie. Na koniec stycznia i lutego ma zaplanowane następne operacje.

O tym, w jaki sposób mogło dojść do zakażenia, chcieliśmy wczoraj porozmawiać z samym profesorem, ale miał wyłączony telefon i nie odpowiadał na prośby o kontakt. W wypowiedzi dla jednej z gazet stwierdził, że w tym dniu w Pro-Familii wykonano 9 zabiegów z zachowaniem wszelkich standardów, planowo, bez żadnych komplikacji, jednak w krótkim czasie doszło do zapalenia wnętrza gałki ocznej w 5 przypadkach.

Zapytaliśmy o ten przypadek wojewódzkiego konsultanta ds. okulistyki.

- Nie znam szczegółów tej sprawy, ale skoro w ciągu jednego dnia zaraziło się 6 pacjentów, to znaczy, że ktoś nieświadomie popełnił błąd - mówi dr n. med. Antoni Bąk.

- Najczęściej dzieje się to w sytuacji niezachowania odpowiedniego reżimu sanitarnego na sali: operowania po przypadkach ropnych, nadmiernego eksploatowania sal w tzw. klinikach jednodniowych, gdzie najpierw operuje ortopeda, po nim urolog, a na końcu okulista. W grę mógł wejść także pośpiech lub zmęczenie zbyt dużą liczbą operacji zaplanowanych na jeden dzień.

Zaznacza, że pałeczka ropy błękitnej to jedna z najniebezpieczniejszych bakterii, powodująca zapalenie o przebiegu piorunującym. Dla zarażonych nią pacjentów, nawet po najstaranniej wykonanej wirektomii sukcesem jest utrzymanie oka. Odzyskanie wzroku jest praktycznie niemożliwe.

Rodzina pana Tadeusza nie wie jeszcze, czy będzie starała się o odszkodowanie. Na razie skupia się na kwestiach zdrowotnych i zapewnieniu tacie pomocy.

W ubiegłym roku w szpitalu Pro-Familia wykonano 162 zabiegi usuwania zaćmy. Wartość kontraktu wyniosła prawie 500 tys. zł. Tyle samo zaplanowano na bieżący rok. Poinformowany przez sanepid NFZ poprosił już właścicieli Pro-Familii o złożenie wyjaśnień w tej sprawie. Do tego czasu nie chce mówić o wyciąganiu ewentualnych konsekwencji wobec szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24